Chcieli pojeździć po przełęczy, którą polecił "Top Gear". Wrócili do domu bez aut

Brytyjczykom nieźle idzie spędzanie szwajcarskich wakacji. Policja złapała dwóch kolejnych kierowców z wysp, którzy szaleli w Alpach sportowymi autami. Wybrali się na przełęcz Fluela, którą polecają dziennikarze "Top Gear".

Szwajcarska drogówka zbiera żniwo wśród brytyjskich turystów szukających wrażeń w trakcie jazdy po alpejskich przełęczach. Właśnie zatrzymała kolejnych dwóch amatorów takich emocji, którzy wrócili do domu bez swoich drogich sportowych aut. Zostały zatrzymane na policyjnym parkingu jako dowody w sprawie. Dwóch najnowszych kierowców razem z czwórką zatrzymaną w czerwcu br. to razem już sześciu obywateli Wielkiej Brytanii, którzy wpadli w kłopoty w ostatnich tygodniach z powodu zamiłowania do szybkiej jazdy po publicznych drogach.

Zobacz wideo Rozbił auto. Dostał 4000 zł mandatu i 10 punktów karnych

Anglicy jechali sportowymi autami przełęczą Fluela, którą polecił im "Top Gear"

Dwóch Brytyjczyków w wieku 30 i 62 lat zostało zatrzymanych przez szwajcarską policję drogową w okolicy miejscowości Roven w kantonie Gryzonia. Obaj zostali przyłapani na przekroczeniu prędkości w ostatnią środę koło godz. 11. Anglicy podróżowali trasą numer 28 w kierunku słynnej przełęczy Fluela w dolinie Engadyna niedaleko Davos. Ironią losu jest to, że ta droga stała się znana po odcinku programu "Top Gear" sprzed lat, w którym jego prowadzący zachwalali ją jako "raj dla kierowców".

Obaj kierowcy przekroczyli dozwoloną prędkość poza terenem zabudowanym o ponad 60 km/h. Szwajcarskie przepisy pozwalają na rozpędzenie się na takich drogach do prędkości 80 km/h. Samochody zostały zmierzone laserowym urządzeniem radarowym, gdy jechało 153 km/h. Ich właściciele odpowiedzą za to przed szwajcarskim sądem, a narzędzia przestępstwa zostały zatrzymane przez policję. Ze zdjęcia, które udostępniła szwajcarska drogówka, wynika, że jedno z nich to bardzo szybkie i drogie porsche 911 carrera turbo s cabriolet poprzedniej generacji 991. W Polsce taki model, kiedy był nowy, kosztował przeszło milion złotych. Silnik Porsche 911 Turbo S ma 560 KM, dzięki czemu można je rozpędzić do setki w trzy sekundy i osiągnąć prędkość 318 km/h.

To nie pierwszy taki wybryk brytyjskich kierowców tego lata w Szwajcarii

Natomiast nieco wcześniej, bo w czerwcu br. policja zatrzymała czterech innych obywateli Wielkiej Brytanii w wieku od 25 do 50 lat, którzy również sportowymi samochodami podróżowali autostradą A1 w kierunku Berna z prędkością 200 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości 120 km/h. Nimi też zajmuje się sąd. Grożą im wysokie grzywny, które mogą być zamienione na karę więzienia. Sprawa odbiła się szerokim echem w brytyjskich mediach, które teraz mają kolejną pożywkę.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że takie wycieczki na alpejskie przełęcze oraz inne słynne drogi są częstą rozrywką właścicieli sportowych samochodów, nie tylko z Wielkiej Brytanii. Niektóre wyjazdy są organizowane spontanicznie i kameralnie, inne są organizowane przez specjalne firmy z dużym wyprzedzeniem i dotyczą sporych grup. Do popularyzacji takiej turystyki przyczynił się między innymi program "Top Gear". Już 15 lat temu jego prowadzący: Jeremy Clarkson, James May i Richard Hammond, szukali najlepszych dróg dla kierowców w Europie. W jednym z odcinków uznali, że takie miano należy się właśnie przełęczy Fluela. Ich śladami podążyło już wielu kierowców, którzy z radości zapomnieli, że na takich drogach też obowiązują przepisy i ograniczenia prędkości.

Dopiero później zdaniem brytyjskich dziennikarzy motoryzacyjnych zdetronizowała ją rumuńska Trasa Transfogaraska. Być może rozsądniej było się wybrać właśnie tam, a nie do Szwajcarii? Niestety uczestnicy ostatniej wycieczki zapomnieli, że przepisy ruchu drogowego w kraju zegarków i czekolady są wyjątkowo restrykcyjne i bezwzględnie egzekwowane. Poza tym być może Szwajcarom mieszkającym w Engadynie znudziły się ryczące na ich drogach sportowe samochody.

Więcej o: