• Link został skopiowany

System ostrzegania o przekroczeniu prędkości ISA to zło wcielone. "Dwója z plusem"

System ISA ma ważne zadanie - poprawić bezpieczeństwo na drogach i zniechęcić do zbyt szybkiej jazdy. Bardzo się stara, ale przez masę pomyłek może zniechęcić. Przed producentami praca domowa.
Znak B-43
fot. Moto.pl

Będąc precyzyjnym, ISA to Inteligent Speed Asisstance, a więc inteligentny asystent prędkości. Potocznie od dawna funkcjonuje jako ogranicznik prędkości. Dlaczego? Według pierwszych planów tym właśnie nowy system miał być, ale urzędnicy poszli po rozum do głowy i nie zdecydowali się na wprowadzenie do samochodów tak inwazyjnego systemu. Po niedawnych jazdach dwoma autami z najnowszą wersją ISA doskonale wiem, dlaczego. Ten system działa jeszcze po prostu tragicznie. Więcej artykułów o nowych samochodach znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.

Zobacz wideo Złodzieje wpadli przez prędkość. Skradziony SUV miał trafić na Litwę

System ISA  co robi?

Aktualnie ISA jest asystentem prędkości, a nie ogranicznikiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Po przekroczeniu dopuszczalnej prędkości system ostrzega kierowcę specjalnym dźwiękiem, który ma trwać maksymalnie pięć sekund. Tak musi działać podstawowa i obowiązkowa wersja systemu ISA. Producenci mogą zainstalować bardziej zaawansowaną wersję asystenta, a także eksperymentować z głośnością i rodzajem samego sygnału.

Od zeszłego roku wszystkie nowo homologowane samochody są wyposażane w układ inteligentnego asystenta prędkości (ISA). Od 2024 r. będą w niego wyposażone wszystkie sprzedawane nowe samochody, nieważnie, kiedy je homologowano. Nowy system jest wprowadzany nie tylko do osobówek, ale także samochodów ciężarowych oraz autobusów.

Dlaczego ISA doprowadza kierowcę do szewskiej pasji?

Podobny asystent towarzyszył kierowcom już od dłuższego czasu, ale ograniczał się do delikatnego wizualnego ostrzegania. Przykładowo ograniczenie prędkości pokazywane na wirtualnych zegarach zaczynało pulsować albo całe zmieniało kolor na czerwony. Do najnowszej, dużo bardziej inwazyjnej wersji podchodziłem z ciekawością i bez wrogości. Staram się zawsze jeździć przepisowo, nie kolekcjonuję mandatów i nie walczę z ograniczeniami prędkości. Nie może być przecież tak źle, jak opowiadają koledzy z innych redakcji, prawda?

Otóż może. Czasem ISA delikatnie brzęczy i wtedy rzeczywiście spełnia swoje zadanie. Kierowca wie, że robi źle i powinien zwolnić. Jednak w niektórych samochodach powiadomienie jest bardzo głośne. To nagłe i agresywne pikanie. Może i wszystko byłoby w porządku, gdyby ISA działała, ale w aktualnej postaci to po prostu nie może się udać.

Już pół biedy, że nie założono żadnego marginesu. System powinien ostrzegać o przekroczeniu prędkości chwilkę później (te kilka km/h powyżej ograniczenia), ponieważ pokładowy prędkościomierz pokazuje wyższą prędkość, niż naprawdę jedziemy. Ale to drobnostka.

ISA opiera się na najbardziej zawodnym systemie w nowych samochodach

System ISA musi opierać się na pokładowym systemie rozpoznawania ograniczeń prędkości. Nowoczesne samochody potrafią je rozpoznawać na drodze, a także mają je wprowadzone do swoich map. Wszystko super, gdyby to naprawdę działało. Jednak to zdecydowanie najbardziej zawodny system ze wszystkich, jakie są montowane w nowych samochodach. I to niezależnie od marki. Może tylko szalejące czujniki deszczu mogą się z nim równać.

System rozpoznawania znaków po prostu się gubi. Niestety często. Standardem jest, że po włączeniu się do ruchu na większej drodze pokazuje wciąż ograniczenie z osiedlowych uliczek. Albo na odwrót. Bardzo często samochody pokazują mi, że na ul. Puławskiej w Warszawie mogę jechać 90 km/h, a ograniczenie jest znacznie niższe. Zdarzają się też pomyłki, kiedy auto korzysta z limitów wgranych w mapę. Nie wie, że dane ograniczenie już zdjęto albo że z jakiś powodów aktualnie można jechać wolniej. Co więcej, wiele modeli wciąż uważa, że w Polsce po 22 w terenie zabudowanym można jechać nie 50 km/h, a 60 km/h.

Systemy potrafią jednak popisać się znacznie bardziej. Zwłaszcza na drogach szybkiego ruchu, gdzie notorycznie sczytują ograniczenia na zjazdach lub lokalnych drogach. Zdarza im się nawet rozpoznanie ograniczenia prędkości na tirze... Brzmi zabawnie, ale potrafi doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji na drodze. Adaptacyjne tempomaty aktualnej generacji korzystają ze znaków i same mogą dostosowywać prędkość do ograniczeń i warunków. Problem pojawia się, kiedy auto nagle stwierdzi, że ograniczenie zmieniło się ze 120/140 km/h do 80 km/h i zaczyna hamować.

Zakaz wyprzedzania się ciężarówek
Zakaz wyprzedzania się ciężarówek ilmarinfoto / Shutterstock

Właśnie dlatego ISA na razie tylko brzęczy, pika lub krzyczy

System ISA, siłą rzeczy, powiela wszystkie te błędy systemu rozpoznawania znaków i zaskakująco często krzyczy na kierowcę, kiedy nie ma racji. W dwóch samochodach ostrzeżenie było tak głośne, że zaczynałem jazdę od wyłączenia systemu. Nie ma nic przyjemnego w momencie kiedy jedziemy po drodze szybkiego ruchu z dozwoloną prędkością, a samochód zaczyna nagle bardzo głośno pikać z niewiadomego powodu. W aucie nic nie powinno świecić na czerwono ani wydawać głośnych odgłosów, jeśli naprawdę nie dzieje się coś poważnego. ISA w tej formie potrafi przestraszyć, a głównie irytuje, zamiast pomagać w bezpiecznej jeździe.

Zawodność systemów to powód, dla którego nikt nie wprowadzi obowiązkowego ogranicznika prędkości. Rozpoznawanie ograniczeń prędkości wymaga jeszcze dopracowania. Cieszy, że urzędnicy podeszli do tematu rozsądnie i dali czas producentom na poprawę zanim wprowadzą coś naprawdę inwazyjnego i ingerujące w jazdę.

Co dalej z systemem ISA? W szkolnej skali dałbym mu dwóję, ale z dużym plusem na zachętę. Na Moto.pl cały czas apelujemy do kierowców, żeby zdjęli nogę z gazu i jeździli przepisowo, a ISA może w tym naprawdę pomóc. Trzeba jednak mocno ją poprawić, ponieważ w aktualnej formie zamiast pomagać, przeszkadza i irytuje. W przyszłości na pewno będzie lepiej, ale ISA nie może karcić przepisowo jeżdżących kierowców. Przez to ich pierwszym odruchem będzie wyłączenie systemu, a wtedy ISA ich nie ostrzeże, kiedy naprawdę się zapomną albo zagubią.

Więcej o: