Motoryzacyjna pocztówka z Kuby. Zapewne będzie na niej stary amerykański krążownik szos albo leciwe samochody z czasów bardzo bliskiej współpracy z ZSRR. Innymi słowy siermiężne Łady, Wołgi czy Zaporożce. Nie jest tajemnicą, że flota pojazdów jeżdżących po Kubie starzeje się w zastraszającym tempie. Odczuwają to nie tylko zwykli kierowcy, ale także różne przedsiębiorstwa z korporacjami taksówkowymi na czele.
Jak przez dziesięciolecia Kuba liczyła na ZSRR, tak obecnie pokłada nadzieje w Federacji Rosyjskiej. Stąd od czasu do czasu na wyspę trafiały niewielkie dostawy nowych samochodów z rosyjskich zakładów. Bardzo długą przerwę zanotowano w latach 2006-2018. To były czasy, gdy Władimir Putin był najpierw premierem, a następnie został wybrany po raz drugi na stanowiska prezydenta. Wówczas przez 12 lat zapomniano o Kubie jako odbiorcy nowych Ład czy Moskwiczy. Przełom nastąpił w 2018 r., gdy do Hawany dopłynął statek ze skromną partią najnowocześniejszych modeli Łady (344 egzemplarze), czyli Vesty i Largusa (licencyjna Dacia Logan MCV pierwszej generacji) na potrzeby przewozu osób. To jednak była ledwie kropla w morzu potrzeb.
Na nową dostawę Kuba może liczyć jeszcze w tym roku. W ramach wspólnego rosyjsko-kubańskiego projektu modernizacji floty transportowej zaangażowano markę znaną jeszcze z czasów żelaznej kurtyny. Z pomocą rusza Moskwicz, którego reaktywowanego dzięki współpracy Rosji i Chin. Za dobrze znaną nazwą kryje się przejęty od Renault nowoczesny zakład w Moskwie. A w nim składane są chińskie pojazdy JAC Motors. Rosyjski wkład techniczny to logo Moskwicz. Żadnej innej myśli technicznej z Rosji w nich nie ma.
Rosjanie nie zdradzili jakie modele (łącznie ok. 50 sztuk) trafią na wyspę. Wybór nie jest jednak zbyt duży. To kompaktowy crossover Moskwicz 3 (czyli chiński JAC JS4), liftback klasy średniej Moskwicz 6 (chiński Sehol A5) lub duży SUV Moskwicz 8 (JAC Sehol X8 Plus o długości aż 4,8 m). A to nie wszystko. W pakiecie bratniej pomocy nie zabraknie też paliwa. Na Kubę dotrze tankowiec z dostawą 80 tys. ton oleju napędowego. W końcu bez diesla ani rusz.
Menedżerowie z Rosji nie kryją ambitnych planów. Rozważane jest otwarcie montowni samochodów oraz budowa sieci stacji ładowania aut elektrycznych (intrygujące zważywszy na spore problemy z siecią i dostawami energii). Zważywszy jednak na to, że obecnie jedyne seryjnie wytwarzane elektryczne samochody w Rosji to klony chińskich aut, to łatwo o wniosek, że "wielkim" wygranym będą Chiny, które z pomocą Rosjan zyskają kolejny rynek zbytu.
Otwartą kwestią pozostaje komu uda się zdobyć względy kubańskich kierowców. Nie jest bowiem tajemnicą, że władze nieco zluzowały obostrzenia i już w 2023 r. wprowadziły zmiany w przepisach związanych z importem pojazdów. Korzystają na tym m.in. Amerykanie, którzy w pierwszej połowie 2024 r. wysłali samochody o łącznej wartości 35 mln dolarów. Stąd na ulicach Hawany coraz łatwiej nie tylko o duże amerykańskie SUV-y czy pikapy, ale nawet drogie limuzyny Mercedesa i Tesle! Wkrótce do nich dołączą chińskie Moskwicze. Znamienne, że o nowych Ładach nikt już nie wspomina.