Tego w historii Volkswagena w Niemczech jeszcze nie było. Rozważanie planów zamknięcia fabryk samochodów i podzespołów to szokująca decyzja nie tylko dla pracowników koncernu. Nie jest tajemnicą, że konsekwencje odczują nie tylko Niemcy, ale także wszyscy kooperanci z innych krajów. Także z Polski. A ile to wszystko będzie kosztować? Analitycy z domu maklerskiego Jefferies zajęli się analizą finansową.
Według Amerykanów jeszcze w tym roku koncern Volkswagena może odłożyć nawet 4 miliardy euro (ponad 4,4 mld dolarów amerykańskich). Wszystko w ramach rezerwy na sfinansowanie kosztów planowanego zmniejszenia mocy produkcyjnych (sformułowanie zaczerpnięte z depeszy Reutersa brzmi lepiej niż zamykanie fabryk i zwolnienia, nieprawdaż?). Co więcej, analitycy Jefferies wspominają o "walce kierownictwa z nadwyżką mocy produkcyjnych i nadwyżką wydatków". Też brzmi nieźle szczególnie w raportach giełdowych.
Czy jest jeszcze nadzieja na uratowanie fabryk i miejsc pracy? Niestety wedle Amerykanów lepiej porzucić złudzenia. W raporcie Jefferies wspomniano, iż w koncernie nie ma planu B (przynajmniej takie wrażenie mają eksperci po spotkaniu z kadrą zarządzającą w Ameryce Północnej), wedle którego można byłoby uniknąć cięć i ograniczenia mocy produkcyjnych. Niestety nie odniesiono się do związkowych propozycji o skróceniu tygodnia pracy i zmniejszeniu produkcji samochodów. Jefferies szacuje koszty redukcji zatrudnienia na 2,5-3 miliardy euro. Wspomniano m.in. o odprawach sięgających nawet dwuletnich pensji pracowników. Rozstanie ze specjalistami tanie nie będzie.