Jaki napęd najlepiej wspierać w przypadku nowych samochodów? Na pewno nie diesla czy tradycyjnego silnika benzynowego. Nawet zelektryfikowane pojazdy jak hybrydy są niemile widziane. Najlepiej zachęcać do aut elektrycznych. Wbrew pozorom batalia o wsparcie nie dotyczy żadnego europejskiego rynku czy północnoamerykańskiego. Ostry spór rozgorzał w Indiach.
Okazało się, że aż cztery firmy lobbują w jednym z największych i najważniejszych stanów Indii. Hyundai, Kia, Mahindra i Tata apelują do władz Uttar Pradesh o wstrzymanie programu wsparcia zakupu samochodów z napędem hybrydowym (HEV). Władze tzw. północnej prowincji zdecydowały o zniesieniu podatku rejestracyjnego, dzięki któremu obniżono ceny aut aż o 10 proc. W przypadku hybrydowej Toyoty Camry oznacza to aż 5,2 tys. dolarów oszczędności. Sporo.
Z perspektywy protestujących (znamienne, że nie oferują napędów HEV na rynku indyjskim) promowanie hybryd utrudnia realizację planów ekspansji samochodów z napędem elektrycznym. Hyundai wspomina o poważnym zahamowaniu rozwoju rynku aut EV, a Kia o problemach z promowaniem nowych pojazdów na prąd. Tata wskazuje zaś na czarne prognozy i ryzyku wysokich strat sięgających nawet 9 mld. dolarów z tytułu poniesionych inwestycji w samochody BEV. Nie jest tajemnicą, że protestujący obawiają się, że kolejne stany pójdą w ślady Uttar Pradesh i zniosą część opłat, by zwiększyć sprzedaż aut hybrydowych. A ta wcale nie jest tak wysoka jak można oczekiwać.
Okazuje się, że w latach 2023-2024 (rok podatkowy, który liczony jest od pierwszego kwietnia każdego roku) zarejestrowano w Indiach aż 4,2 mln. nowych samochodów. Wśród nich mniej niż 100 tys. egzemplarzy to hybrydy i modele elektryczne. Oczywiście od każdego egzemplarza naliczane są stosowne podatki. A te są dość wysokie.
Samochody z silnikami benzynowymi obłożone są w Indiach podatkiem w wysokości aż 48 proc. W przypadku hybryd to 43 proc. A ile państwo inkasuje w przypadku aut elektrycznych? Ledwie 5 proc. Do tego trzeba jeszcze doliczyć dość wysoki stanowy podatek rejestracyjny naliczany zależnie od regionu i wartości pojazdu (nawet ponad 20 proc.!). Innymi słowy, nabywca nowego pojazdu w Indiach musi głęboko sięgnąć do kieszeni.
Co na to Toyota w Indiach? Nie odpowiedziała na pytania dziennikarzy Reutersa. Maruti Suzuki przekazało w oświadczeniu, że wzrost sprzedaży hybryd przyniesie znaczący wzrost redukcji emisji CO2. A to jest jednym z celów indyjskich władz. Oczywiście niejedynym. Zgodnie z ambitnym planem począwszy od 2030 r. samochody elektryczne powinny sięgnąć w Indiach m.in. 30 proc. udziałów w całkowitej sprzedaży. Łatwo nie będzie.