ElectroMobility Poland to firma, która ma zamiar wyprodukować pierwszy polski samochód elektryczny i w ogóle pierwszy od dawna samochód zaprojektowany w Polsce. Na pozór nie różni się niczym od innych startupów motoryzacyjnych, które pojawiają się na całym świecie jak grzyby po deszczu i... znikają, jeśli rynek zweryfikuje je negatywnie. Problem w tym, że Izera nie ma szans zniknąć. To oczywiście nie jest kłopot zarządu spółki, tylko nasz - społeczeństwa, które finansuje ten projekt.
Z tego powodu tak naprawdę nie da się ocenić, czy projekt Izera jest udanym biznesowo przedsięwzięciem. Zawsze, kiedy będzie mieć kłopoty z pozyskaniem środków na inwestycje, można podpisać nowy aneks do umowy pomiędzy ElectroMobility Poland a Skarbem Państwa.
Właśnie tak stało się 22 grudnia 2022 r., kiedy Izera dostała pod choinkę kolejne 250 mln złotych, dzięki czemu dofinansowanie przez Skarb Państwa wzrosło dwukrotnie, do 500 mln złotych. A kiedy Polacy dostaną swój wymarzony samochód elektryczny?
Pół miliarda złotych to nie jest kwota, która wystarczy spółce, żeby zrealizować plany. Do rozpoczęcia produkcji nowego modelu w fabryce w Jaworznie potrzeba co najmniej sześciu miliardów złotych. Marne pół miliarda pozwoli spółce zaledwie przetrwać przez jakiś czas. Dziennikarz portalu WNP Piotr Myszor przypomina, że w czasie listopadowej prezentacji partnera technologicznego (to chiński koncern Geely), członek zarządu EMP Sławomir Bekier stwierdził, że te ćwierć miliarda złotych, które dostali do tamtej pory, to drobne z perspektywy całej inwestycji. Właśnie to mnie martwi.
Kiedy możemy liczyć na inwestorów innych niż Skarb Państwa? Mniej więcej do końca 2023 r. ma potrwać montaż finansowy, który jest podstawą do ich pozyskania. To znaczy, że najnowszy aneks do umowy ze Skarbem Państwa może nie być ostatnim, tym bardziej że nie ma żadnych gwarancji, iż inni inwestorzy się pojawią nawet w 2024 r. Na szczęście podatnicy są cierpliwi i hojni.
Pozyskane w ten sposób pieniądze mają zostać przeznaczone na bieżące wydatki: kontynuowanie prac z dostawcą platformy i nowym integratorem (również Geely, bo przecież to chińscy inżynierowie najlepiej znają własną platformę), dalsze prace inżynieryjne oraz działania zmierzające w kierunku budowy fabryki Izery. To nam przypomina, że jej powstanie jest odległą perspektywą.
Kiedy mamy szansę zobaczyć wyjeżdżające z niej samochody? Zgodnie z deklaracjami przedstawicieli spółki budowa zakładów produkcyjnych w Jaworznie powinna rozpocząć się na początku 2024 r. i potrwać do końca 2025 r. To znaczy, że produkcja ruszy najwcześniej w 2026 r.
Co otrzymaliśmy do tej pory? Z konkretów: pierwsze prototypy samochodu w 2020 r. i umowę z dostawcą platformy w listopadzie 2022 r. Wtedy też dowiedzieliśmy się, jakie parametry techniczne może, ale nie musi mieć polski samochód elektryczny. Do 2026 r. rynek trochę się zmieni. Platformę da się dostosować do nowych potrzeb rynkowych w granicach technicznych możliwości platformy SEA (które są duże), ale to znów będzie dodatkowy koszt. Poza tym przedstawiciele EMP mylą nie tylko startup ze spółką Skarbu Państwa. Robią podobny błąd, gdy nazywają pierwsze bryły Izery prototypami.
O prototypie można mówić, kiedy są w nim testowane jakiekolwiek rozwiązania techniczne. Jak wiadomo, w 2020 r. nie mogło być o tym mowy, bo dopiero półtora roku później poznaliśmy dostawcę platformy. Wcześniej ujrzeliśmy po prostu koncepcyjny model przyszłego auta, który prawdopodobnie pod nadwoziem z gipsu i laminatów początkowo krył pustkę, a kilka miesięcy później zyskał prowizoryczny napęd.
Wiem, że gra spółki ElectroMobility Poland idzie o wyższą stawkę niż tylko stworzenie polskiej marki samochodów. Izera to języczek u wagi, który ułatwi zdobycie przychylności Polaków do inwestycji, która ma szansę zaktywizować gospodarczo Śląsk, a może i Małopolskę.
W kolejce czekają nie tylko potencjalni pracownicy zakładów produkcyjnych Izery, lecz także 700 firm, które zarejestrowały się w bazie EMP jako potencjalni dostawcy produktów i usług, zainteresowani współpracą z fabryką.
Czy nie można było tego zrobić w lepszy sposób z zainwestowaniem podobnej kwoty? I czy projekt Izera w ogóle się powiedzie? Jestem pesymistą, ale chętnie miło się rozczaruję. W końcu chodzi o również moje pieniądze, które - chcąc nie chcąc - zainwestowałem w rozwój Izery. Natomiast podziwiam optymizm niektórych osób w tej kwestii i przypominam powiedzenie, którego autorem jest bodaj Karel Capek. Wielki czeski pisarz, jeden z pionierów fantastyki naukowej i twórca słowa "robot" stwierdził kiedyś, że "pesymista to dobrze poinformowany optymista".