Wielka ucieczka koncernów z Rosji. Kto na tym zyska? "Polska może być beneficjentem"

Konflikt w Ukrainie wprowadzi Europę w nową rzeczywistość. Firmy motoryzacyjne solidaryzując się i sprzeciwiając rosyjskiemu reżimowi postanowiły zerwać współpracę oraz zawiesić działalność swoich rosyjskich oddziałów. Pojawia się jednak pytanie co dalej?

Ostatnie dwa lata są wyjątkowo trudne dla rynku motoryzacyjne. Pandemia koronawirusa, zerwane łańcuchy dostaw oraz problem półprzewodników stanowiły wyzwanie, z którym większość koncernów ledwo dawała sobie radę. Jednak liczni producenci samochodów uważali, że apogeum problemów jest już za nimi i że w 2022 roku dostawy pojazdów powrócą do poziomu sprzed kryzysu. Plany pokrzyżowała rosyjska inwazja na Ukrainę. W efekcie branża motoryzacyjna stanęła w obliczu jeszcze głębszego kryzysu, który będzie znacznie trudniejszy do rozwiązania.

Aktualną sytuację na międzynarodowych sprawdzisz na stronie głównej gazety.pl

Zobacz wideo "Wojna w Ukrainie silniejszym bodźcem stresowym niż pandemia. To jeszcze zwiększy zapotrzebowanie na psychoterapeutów"

Firmy naciskają na Rosję

W efekcie eskalacji konfliktu, który trwa już ponad 50 dni, znaczna część firm motoryzacyjnych i nie tylko, postanowiła zawiesić produkcję jak też sprzedaż na terenie Rosji. Przykładem takich działań jest m.in. Volkswagen, Volvo, Aston Martin, Bentley, Jaguar Land Rover, BMW, Daimler czy Renault. To tylko kilka z przykładów, gdyż lista jest zdecydowanie dłuższa. Ten krok bez wątpienia jest istotnym naciskiem na Rosję.

Uzależnienie od rynku rosyjskiego jest jednak znaczące. Wynika to z faktu, że Rosja eksportuje cenne komponenty dla przemysłu motoryzacyjnego. Na przykład od rosyjskiego tytanu, żelaza i palladu zależny jest przemysł motoryzacyjny w Niemczech. Rosja, która w roku 2021 wyprodukowała 108 mln ton rudy żelaza, jest piątym co do wielkości producentem tego surowca na świecie, zaopatrującym europejskich producentów stali, którzy borykają się obecnie z wyższymi cenami i stają przed ewentualnymi trudnościami z pozyskaniem surowca w innych miejscach.

Ukraińska branża motoryzacyjna traci

Ekspert branży motoryzacyjnej, Matas Buzelis zauważa, że inwazja Rosji jest również ciosem w ukraiński przemysł motoryzacyjny. Na przykład niemieccy producenci samochodów, tacy jak BMW i Volkswagen, korzystali z dostaw dużego ukraińskiego producenta wiązek kablowych. Poza tym Ukraina jest trzecim co do wielkości światowym producentem niklu i aluminium, dwóch niezwykle cennych surowców wykorzystywanych do produkcji komponentów akumulatorów i pojazdów elektrycznych.

Warto przypomnieć, że Ukraina odpowiedzialna była za prawie 70 proc. światowego zapotrzebowania na gaz neonowy wymagany do wytwarzania takich urządzeń jak mikrochipy, których brak jest już odczuwalny.

Poszukiwanie rozwiązań

W efekcie konieczności zmian, koncerny motoryzacyjne będą poszukiwać nowych miejsc oraz tworzyć łańcuchy dostaw, które pozwolą na przywrócenie produkcji, najlepiej sprzed pandemii czy konfliktu zbrojnego.

Od wybuchu wojny w Ukrainie tylko w sektorze automotive pojawiło się ok. 2 tys. dodatkowych miejsc pracy, a sektorów, które będą zwiększać swoje moce produkcyjne w Polsce może być więcej

– powiedział Krzysztof Inglot, ekspert Personnel Service. Dodał również, że już teraz listę firm europejskich, amerykańskich, a także azjatyckich, które wstrzymują działalność lub wycofują się z Rosji i z Białorusi, tworząc setki podmiotów:

To m.in. przedsiębiorstwa z sektora automotive, przemysłu ciężkiego czy spożywczego. Z Rosji i Białorusi wycofywane jest tysiące zamówień, które w części będą realizowane w innych miejscach, w tym również w naszym kraju. Ten trend już powoli zaczyna być widoczny głównie w produkcji motoryzacyjnej i spożywczej. To dobra informacja dla naszego rynku, szczególnie z punktu widzenia dużego napływu uchodźców z Ukrainy, w tym głównie kobiet. Jeżeli powstaną u nas dodatkowe miejsca pracy, będzie to też szansa dla nich na znalezienie zatrudnienia. Zwłaszcza, że obowiązuje już w naszym kraju specustawa, która otwiera dla uchodźców rynek pracy.

Zgodnie z przypuszczeniami analityków branżowych, firmy, które wycofały lub wstrzymały działalność w Rosji i Białorusi, tworzą teraz miejsca pracy w Polsce. Tylko od wybuchu konfliktu stworzono ok. 2 tys. dodatkowych miejsc pracy. Jest to pokłosie wycofania się z rynku rosyjskiego wcześniej wspomnianych podmiotów. Ponadto rezygnują też zagraniczni producenci i dostawcy komponentów, wśród nich Magna i Aptiv. Należy też podkreślić, że nie tylko w sektorze automotive powstają dodatkowe miejsca pracy.

Niewystarczające nasycenie rynku

Sytuacja na rynku stała się nad wyraz napięta. Poza brakami w przypadku produkcji nowych samochodów o wiele gorzej jest znaleźć również warianty używane zwłaszcza w dobrej cenie.

Osoby zainteresowane zakupem używanego samochodu zmuszone są obecnie wybierać spośród najbardziej ograniczonych i jednocześnie najdroższych ofert na rynku pojazdów używanych. Ograniczona podaż nie oznacza jednak, że kupujący mogą sobie pozwolić na rezygnację z procedur chroniących ich przed oszustwami. Wprost przeciwnie, kupujący powinni sprawdzić historię każdego używanego pojazdu, ponieważ wybór jest bardzo ograniczony

– mówi Matas Buzelis. Kolejnym wyzwaniem jest niestabilność kosztów zakupu samochodów m.in. używanych. W 2021 osiągnęły one rekordowe poziomy. Mimo że pod koniec roku ceny się ustabilizowały, a nawet zaczęły spadać, rosyjska inwazja na Ukrainę stworzyła bezprecedensową sytuację na rynku używanych pojazdów w Europie Wschodniej.

Nie bez znaczenia na rynek mają też ceny paliw.

Rosnące ceny paliwa skłonią niektórych kierowców do rezygnacji z używania własnego samochodu na dojazdy do pracy. Użytkownicy pojazdów mogą ograniczyć swój roczny przebieg, wybierając transport publiczny lub inne alternatywne środki transportu. Mniej kilometrów przełożyłoby się na zmniejszenie liczby wypadków, prowadząc do oszczędności na kosztach eksploatacji

– mówi ekspert carVertical. Można domniemywać, że pojazdy z silnikami Diesla staną się mniej atrakcyjne ze względu na wygórowane ceny paliw. Z drugiej zaś strony mniejsze zainteresowanie może wpłynąć na zmniejszenie kosztów ich zakupu, co może zacząć się opłacać osobom podróżującym w znamienitej większości po drogach szybkiego ruchu lub autostradach.

Zauważalny jest też trend zwiększonego zainteresowania pojazdami elektrycznymi. Pomimo rosnących cen energii całkowite koszty posiadania samochodu elektrycznego są mniejsze i mogą być jeszcze bardziej obniżone, jeśli źródłem ładowania będzie energia słoneczna. Szacuje się, że ładowanie przy jej wykorzystaniu umożliwi oszczędności rzędu 600–800 euro rocznie.

Polska może zyskać?

Przy obecnej sytuacji może dojść do znacznych przetasowań w siłach roboczych na terenie Europy. Polska może być jednym z beneficjentów transformacji i próby zachowania łańcucha dostaw zarówno w przypadku podzespołów do nowych samochodów, jak też w odniesieniu do pojazdów używanych. Co więcej może się okazać, że na naszym rynku dużym zainteresowaniem będą cieszyły się używane pojazdy elektryczne, które jak zostało wykazane są tańsze choćby pod względem eksploatacji.

Więcej o: