Myślicie, że elektryki się nie zmieniają? Nowy Zeekr 001 ładuje się do 80 proc. w 11 minut

Chiński koncern Geely krótkim filmem promocyjnym udowodnił jednocześnie dwie rzeczy: samochody elektryczne zmieniają się w bardzo szybkim tempie, a liderami tych technologicznych przemian w tej chwili są chińskie koncerny.

To zaskakujące, że tak dużo osób wciąż powątpiewa w możliwość odniesienia sukcesu rynkowego przez producentów samochodów elektrycznych. Krytycy zwracają uwagę tylko na ich wady, brakuje im wyobraźni i nie wyciągają lekcji z historii. A przecież z niemal wszystkimi nowymi technologiami i wynalazkami było w przeszłości podobnie: początkowo dużo kosztowały i działały mało spektakularnie.

Zobacz wideo Nowa Tesla Model 3 - jest lepsza, niż myślałem, ale nie jest idealna [MATERIAŁ WYDAWCY MOTO.PL]

Zeekr 001 jest jednym z najnowocześniejszych samochodów elektrycznych w sprzedaży

Samochody elektryczne istnieją od zarania motoryzacji, ale dopiero od kilku lat przeznacza się na ich rozwój olbrzymie kwoty. Efekty widać przy dowolnym porównaniu parametrów technicznych elektryków sprzed kilku lat i nowych. Pojemność akumulatorów trakcyjnych oraz szybkość uzupełniania energii elektrycznej rośnie niemal z roku na rok odwrotnie proporcjonalnie do cen takich aut. Wszystko wskazuje na to, że za dekadę ich największe wady: ograniczony zasięg i wolne ładowanie, będą pieśnią przeszłości. Za kilka lat może się okazać, że naładowanie baterii zajmuje niewiele więcej czasu niż zatankowanie zbiornika w spalinowym aucie. Najnowszym dowodem, że to realna perspektywa jest film promujący chińskiego elektryka Zeekr 001.

Nowy samochód marki należącej do koncernu Geely Automobile Holdings jest nie dość, że jest bardzo ładny, to jeszcze supernowoczesny. Został zbudowany z wykorzystaniem architektury technicznej SEA1 (ang. Sustainable Experience Architecture), pokrewnej z tą, na której w przyszłości ma powstać Izera. Jej możliwości (m.in. napięcie robocze 800 V) umożliwiają w optymalnych warunkach uzyskanie szczytowej mocy ładowania o wartości niemal 550 kW i to pomimo ograniczeń najpopularniejszych złączy CCS. Gdyby zastosować najlepsze dostępne złącze MCS dedykowana ładowarka Zeekr mogłaby "rozpędzić się" aż do 800 kW.

Akumulator o poj. 100 kWh już teraz da się naładować w kilkanaście minut

Jeszcze ważniejszy od szczytowej mocy ładowania jest jej przebieg w zależności od stopnia naładowania akumulatora. W większości elektryków moc ładowania drastycznie spada w górnym zakresie, ale w przypadku Zeekra nawet powyżej poziomu 80 proc. bateria ładowała się z mocą ponad 262 kW, a przy 28 proc. osiągnęła szczytową wartość 547 kW. Pisze o tym portal elektrowoz.pl. Średnia moc ładowania od 10 do 80 proc. wyniosła mniej więcej 400 kW, co pozwoliło naładowanie litowo-żelazowo-fosforanowego akumulatora trakcyjnego produkcji CATL o poj. 100 kWh netto w tym zakresie w zaledwie 11 min i 11 sekund.

Oczywiście w tej chwili do osiągnięcia takiego rezultatu są potrzebne optymalne warunki i drogi samochód elektryczny, ale za kilka lat takie rozwiązania staną się bardziej dostępne. Tylko, zamiast narzekać na wady elektryków, trzeba inwestować możliwie duże środki w rozwój infrastruktury do szybkiego ładowania. Jeśli rządy zaczną w tej sprawie współpracować ze środowiskami naukowymi i producentami aut, większość bolączek związanych z użytkowaniem aut na prąd stanie się pieśnią przeszłości.

Właściciele samochodów elektrycznych, którzy mogą ładować swoje auta w domu albo w pracy będą odwiedzać szybkie ładowarki sporadycznie, dzięki czemu ograniczą do minimum degradację ogniw, nawet jeśli naukowcy nie poradzą sobie z nią do tego czasu. Pozostałe osoby nie będą musiały tracić więcej czasu na ładowanie swoich aut, niż teraz zużywają na tankowanie. W dodatku samochody będą tanieć, bo konkurencja z chińskiej strony zmusza do tego producentów. Reuters ostatnio ogłosił, że przy nich "wymięka" nawet Elon Musk, który rezygnuje z projektu taniego elektryka, bo nie jest w stanie rywalizować z ofertą koncernów z Państwa Środka. Szef Tesli od razu wyśmiał tę teorię, ale coś może być na rzeczy.

Elektryfikacja transportu nie będzie prosta, ale być może to jedyna skuteczna droga

To nie oznacza, że samochody elektryczne są rozwiązaniem wszystkich problemów motoryzacji. Trzeba pamiętać, że ich neutralność dla środowiska naturalnego zależy od wielu czynników, a tak naprawdę najskuteczniejszym rozwiązaniem jest przeniesienie środka ciężkości z transportu indywidualnego na komunikację zbiorową. Za to przy mądrym wykorzystaniu możliwości elektryków i równoległym postępie w przemyśle energetycznym, samochody elektryczne ułatwią osiągnięcie neutralnego bilansu węglowego w transporcie, bo pozwolą zrobić to najtaniej i najszybciej. Jeśli tak rzeczywiście się stanie, redukcję emisji będziemy zawdzięczać w największej mierze chińskim koncernom, które są liderami postępu w tej branży, niezależnie od tego, czy to nam się podoba, czy nie. Mówiąc w uproszczeniu, Tesla rozpoczęła elektryczną rewolucję w transporcie na dużą skalę, a teraz Chińczycy zmuszają konkurencję do pokręcania tempa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.