Czy Tesla Cybertruck jest rewolucyjnym modelem samochodu? Bez wątpienia tak, zarówno jeśli chodzi o projekt, jak i metody użyte do jej wykonania. Znacznie trudniej odpowiedzieć na pytanie: czy to dobrze, że taka jest? Z punktu widzenia przemysłu motoryzacyjnego pewnie tak, ale klienci mogą narzekać. Zwłaszcza ci pierwsi, bo rola pionierów nigdy nie jest łatwa.
Ze względu na zbyt ambitne plany produkcja elektrycznego pikapa Tesli była przekładana przez kilka lat. Inżynierowie nie mogli uporać się ze spełnieniem wymagań szefa firmy Elona Muska oraz projektanta tego samochodu Franza von Holzhausena. Kiedy Cybertruck wreszcie trafił sprzedaży, był znacznie droższy, niż obiecywał Elon Musk, a jego zasięg spadł w porównaniu z obietnicami. Pierwsze egzemplarze odebrali ludzie związani z firmą, którzy przymykają oczy na wiele rzeczy, ale powoli ten model trafia do regularnych klientów. Ci nie są aż tak bezkrytyczni, ale również patrzą na wady przez palce.
Na internetowym forum właścicieli tego modelu CybertruckOwnersClub świeżo upieczony właściciel podzielił się wrażeniami z oględzin nowego samochodu Tesli, który odebrał 11 stycznia 2024 r. Ogólną jakość wykonania ocenia na piątkę z minusem (A- w amerykańskiej pięciostopniowej skali), ale kilka rzeczy mu przeszkadza. Przede wszystkim chodzi o karoserię, która w rzeczywistości nie wygląda tak ładnie, jak na fabrycznych renderingach. Między panelami poszycia nadwozia są koszmarnie wyglądające szpary. Poza tym przyciski do uruchamiania kierunkowskazów nie zawsze działają. Poza tymi drobiazgami podobno wszystko jest OK.
Kwestia, czy takie wady, to drobiazgi, jest do dyskusji. Rzeczywiście przerwy pomiędzy blachami nadwozia wyglądają na zdjęciu koszmarnie, ale szeroki kąt i duże zbliżenie trochę je wyolbrzymia, co widać na fotografiach tych samych przestrzeni wykonanych w inny sposób. Mimo to trudno zaakceptować takie niedokładności w aucie produkowanym masowo przez roboty. Dokładność wykonania powinna być wyższa.
Drugi problem nie jest natury estetycznej, tylko funkcjonalnej. Tak samo jak odświeżone modele S i X, Tesla Cybertruck nie ma tradycyjnej dźwigienki do włączania kierunkowskazów. Służą do tego odpowiednie przyciski, a właściwie panele dotykowe, umieszczone na kierownicy. Użytkownik o nicku Susu2142 twierdzi, że w jego Cybertrucku ta dość istotna w czasie jazdy funkcja raz na trzy nie chce zadziałać. Czy tak powinno być w aucie za 100 tys. dolarów? Na pewno nie, ale z drugiej strony nikogo, to nie dziwi, bo podobna historia powtarza się w przypadku modelu Tesli po raz kolejny.
Taki stan rzeczy nie wynika z niedbałości albo lekceważenia klientów. Jego powodem jest nieprawdopodobne tempo pracy inżynierów i projektantów oraz specyficzny sposób projektowania samochodów amerykańskiej marki. Tesla jest wielką firmą, ale ciągle działa jak startup. Zamiast korzystać z gotowych, sprawdzonych na rynku rozwiązań, jej twórcy starają się wszystko wymyślać od nowa, a potem wytwarzać samodzielnie. Nadwozie Cybertrucka ma panele z grubej walcowanej na zimno stali, a brak dźwigni kierunkowskazów jest równie niekonwencjonalnym rozwiązaniem we współczesnej motoryzacji.
Takie podejście ma zalety i wady. Do pierwszych można zaliczyć niższe koszty produkcji, niezależność od kaprysów dostawców oraz często lepsze rozwiązania. Wada to przede wszystkim koszmarne problemy wieku dziecięcego. Zanim inżynierowie Tesli wprowadzą ład w swoich wyjątkowych pomysłach, czasami mija kilka lat. Tak było w przypadku Tesli Model S, Model X, a w mniejszym stopniu również mniejszych aut: Model 3 i Model Y. Teraz historia powtarza się w Cybertrucku. Elektryczny pikap na początku pewnie będzie miał jeszcze więcej wad, bo przed Elonem Muskiem, nikt w historii motoryzacji nie próbował wprowadzić równie awangardowych rozwiązań w życie.
Dlatego cieszę się, że takie auto powstało. Wiele wskazuje na to, że mimo wad, zawojuje USA. Jednocześnie współczuje właścicielom tych samochodów z pierwszego roku produkcji, bo są betatesterami pomysłów ekscentrycznego miliardera. Niemal żaden nowy model auta nie jest całkowicie wolny od wad na pierwszym etapie produkcji, ale w Teslach jest ich wyjątkowo dużo. Dlatego na miejscu osób, które stoją o wiele dalej w kolejce do odbioru Cybertrucka, nie martwiłbym się tym tak bardzo. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że za kilka lat odbiorą znacznie lepszy samochód, niż w momencie debiutu rynkowego.