Chińskie auto porównywalne z samochodami renomowanych marek zachodnich? To już za mało. Chińczycy chcą być lepsi. Stąd odważne deklaracje Xiaomi o przewadze nad Porsche czy Teslą (i wspomnienia o aucie marzeń). A takich deklaracji nie brakowało podczas światowej premiery pierwszego auta elektrycznego Xiaomi. A ściślej Xiaomi SU7.
Cóż to za samochód? Xiaomi SU7 to duży elektryczny sedan (z tyłu unosi się tylko pokrywa, gdyż zrezygnowano z osobnej klapy z szybą). Mierzy niemal 5 m długości, co oznacza, że jest nieznacznie dłuższy (ledwie kilka cm różnicy) od Porsche Taycan i Tesli Model S. Ale nie jest tak pakowny jak można oczekiwać. Chińczycy oczywiście podkreślili, że z przodu pomieści więcej (różnica to kilkanaście l pojemności) niż rywale. Ale w przypadku przestrzeni za tylną kanapą nie jest już tak różowo (366 l w Porsche, 517 l w Xiaomi i ponad 700 l w Tesli).
Oczywiście przestrzeń bagażowa to nie wszystko. Kluczowa jest technika. A w tej mierze Xiaomi ma czym się chwalić. W budowie nadwozia wykorzystano już technologię odlewania ciśnieniowego możliwe jak największych elementów (z tyłu zastosowano duży element konstrukcji podłogi w miejsce kilkudziesięciu osobnych) by ograniczyć koszty produkcji oraz późniejszych napraw w przypadku drobnych kolizji. Oczywiście Xiaomi nie było w tej mierze pierwsze (pionierem jest Tesla, a w jej ślady poszły m.in. Hyundai, Toyota czy Volvo), ale i tak udało się wyprzedzić wiele firm samochodowych o znacznie dłuższym rynkowym stażu. A z czego powstają elementy konstrukcji? Nie żałowano na stali o podwyższonej wytrzymałości. Chińczycy wspomnieli także o własnym stopie o dość tajemniczej nazwie Titan Metal.
Skoro wyznacznikiem są Porsche i Tesla to nie mogło zabraknąć wzmianki o osiągach. Xiaomi twierdzi, że SU7 jest szybsze od konkurentów. Lepiej przyspiesza (nie tylko od 0 do 100 km/h, ale także do 200 km/h) i osiąga większą prędkość maksymalną. Oczywiście na najlepsze osiągi można liczyć tylko w usportowionej odmianie Max z napędem na wszystkie koła i dwoma silnikami (o zdolności do rozpędzania się nawet do 27,2 tys. obrotów w odmianie o wymownej nazwie V8 zapowiedzianej na 2025 r.).
Naturalnie nie sztuką się rozpędzić (w przygotowaniu silnik osiągający 35 tys. obrotów). Sztuką również się zatrzymać. W tej kategorii również nie zabrakło porównania do Porsche. By mierzyć się z niemieckim autem, Xiaomi sięgnęło po pomoc renomowanych specjalistów: inżynierów Boscha (najnowsza generacja układu ABS i ESP) oraz Brembo (układy hamulcowe). A wyniki? Proszę bardzo.
Za nazwą Xiaomi SU7 kryją się dwa modele. Na rynek trafi wersja z jednym silnikiem i napędem na tył oraz SU7 Max z dwoma silnikami i napędem AWD. A co z zasięgiem? Skromniejsza odmiana przejedzie do 668 km (akumulator 73,6 kWh). W przypadku SU7 Max można liczyć nawet na 800 km (bateria CATL 101 kWh). W obu przypadkach zasięg liczony jest według normy obowiązującej w Chinach, a nie w Europie (dla klienta oznacza to tyle, że dane o zasięgu będą skromniejsze).
Uzupełnianie energii nie powinno trwać wieczności. Xiaomi deklaruje, że samochód (architektura ponad 800V) przygotowano do tego, by w ciągu 10 min zwiększyć zasięg o 220 km. Po kwadransie postoju przy szybkiej ładowarce zasięg zwiększy się o 510 km. Szybkie uzupełnianie energii nie powinno wiązać się ze zbytnim nagrzewaniem baterii. Wspomniano bowiem o układzie zarządzania termicznego, specjalnym żelu w akumulatorze chłodzonym cieczą oraz o nowych standardach bezpieczeństwa i ochrony przed awariami termicznymi (a prościej m.in. ryzykiem pożaru i samozapłonu ogniw) znacznie przewyższających obecnie obowiązujące wymogi w Chinach.
Czym jeszcze chcą się wyróżnić Chińczycy? Sporo czasu poświęcono zdolności do jazdy autonomicznej. Stąd kilkanaście czujników (m.in. kamery wysokiej rozdzielczości) w nadwoziu (zasięg skanowania nawet do 250 m) oraz lidar na dachu (nad przednią szybą). Po raz pierwszy zastosowano także oprogramowanie, które zwiększa zdolność do rozpoznawania obiektów podczas jazdy w gorszych warunkach pogodowych (deszcz czy śnieg). Xiaomi sięgnęło po wymowną nazwę system redukcji szumów i zakłóceń podczas opadów. Do tego własny system operacyjny Hyper OS (docelowo auto będzie łączyć się ze wszelkimi urządzeniami internetu rzeczy w ramach ekosystemu Xiaomi), wydajne chipy Nvidia Drive Orin (moc obliczeniowa 508 TOPS) i mocny procesor czwartej generacji Snapdragon 8295 (standard 5 nm) przygotowany do obsługi komunikacji 5G i łączności C-V2X (komunikacja aut z całym otoczeniem). Wszystko po to, by w trybie jazdy automatycznej zyskać precyzję pozycjonowania z dokładnością do 5 cm.
Kiedy będzie można wypróbować nowe chińskie auto? Już za kilka miesięcy. Xiaomi deklaruje, że samochód trafi na rynek w 2024 r. O cenach jeszcze ani słowa, ale z pewnością tanio nie będzie, skoro podczas premiery wspomniano o szacunku należnym dla technologii zastosowanej w nowym aucie. Tanie produkty chińskich marek powoli przechodzą do historii. Czas na kosztowne i zaawansowane technologicznie. Otwartą kwestią pozostaje czy klienci są już na to gotowi. I to nie finansowo, a przede wszystkim mentalnie.