Kupiła najdroższą Teslę Model X Plaid. Tak zaczął się jej koszmar

O zaawansowanym poziomie technicznym Tesli mówi się niemal tak dużo, jak o niskiej jakości amerykańskich aut. Niektórzy twierdzą, że ta ostatnia się poprawiła. Właścicielka Modelu X Plaid ma inne zdanie na ten temat.

Kiedy mieszkanka Scottsdale w Arizonie Katee Lauchner dowiedziała się, że jej Tesla Model X Plaid jest gotowa do odbioru, przeszył ją dreszcz emocji. Firma Elona Muska wie, jak je wywoływać. W końcu model, który zamówiła Kate, jest najszybszym z obecnie produkowanych SUV-ów na całym świecie.

Więcej wiadomości o samochodach elektrycznych znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Taki komunikat można przeczytać na stronie handlowej Tesli. Jeśli uznać Model X Plaid za SUV-a, firma rzeczywiście ma rację. Dzięki trzem elektrycznym silnikom napęd ma systemową moc przekraczającą 1000 KM. To pozwala przyspieszyć do pierwszej setki w 2,6 s i osiągnąć prędkość 262 km/h.

Imponujące, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że firma podaje czas rozpędzania się po odjęciu chwili potrzebnej na ruszenie z miejsca. Tesla z pewnością produkuje jedne z najbardziej zaawansowanych technicznie elektryków na świecie.

Cała rodzina Lauchner to fani Tesli, Model X Plaid był czwartym z rzędu modelem tej marki kupionym przez nich. Miał być zwieńczeniem domowej floty i służyć do podróżowania. To najdroższy model Tesli, jaki w tej chwili można kupić. Mieszkanka Arizony nie mogła się go doczekać tak bardzo, że nie przełożyła proponowanego terminu odbioru, mimo że akurat była na wyjeździe.

Oceny stanu auta podczas odbioru miały dokonać jej dzieci. Później okazało się, że to był początek piramidy kłopotów. Okazało się, że zbadanie wnętrza pojazdu jest niemożliwe przed podpisaniem protokołu odbioru.

Odbiór wymarzonej Tesli Model X Plaid zakończył się wielkim rozczarowaniem

Latorośle rodziny Lauchner stwierdziły, że kabina w kilku miejsca nie wygląda tak, jak powinna w fabrycznie nowym samochodzie. Napisy wyglądały na wytarte, podobnie jak skórzana tapicerka foteli.

Trudno, zwrot samochodu nie wchodził w rachubę. Również dlatego, że na odbiór najbardziej ekskluzywnych odmian Plaid czeka się kilka miesięcy, a kolejka chętnych rośnie. Samochód natychmiast powędrował do warsztatu detailingowego w celu zabezpieczenia lakieru ceramiczną powłoką. Tam przeprowadzono drobiazgową inspekcję.

Spece z serwisu stwierdzili, że skóra na przednich fotelach jest podejrzanie pomarszczona, a na tylnej kanapie krzywo zszyta. To drobiazg, gorzej, że całe wnętrze wyglądało na używane. Czarę goryczy przepełniły wady powłoki lakierniczej, krzywo zamontowane elementy oraz zbyt duże przerwy pomiędzy panelami poszycia karoserii.

Świeżo upieczona właścicielka Tesli umówiła się na spotkanie z przedstawicielem firmy w celu wyjaśnienia stanu auta. Początkowo zostało ustalone na 1 sierpnia, ale później przełożone na bardziej odległy termin.

Tesla Model XTesla Model X fot. Tesla

Amerykanka "pochwaliła" się swoimi przygodami na Facebooku

Wtedy frustracja Katee Lauchner sięgnęła zenitu. Właścicielka wylała swoje żale w mediach społecznościowych. "Pochwaliła" się swoimi perypetiami na Facebooku pisząc, że "chyba kupiłam wadliwy egzemplarz". Wszystkie wady możecie obejrzeć na zdjęciach zrobionych przez sfrustrowaną właścicielkę.

Wkrótce potem jej sprawą zajął się osobiście szef centrum serwisowego Tesli w Scottsdale. Lauchner dostanie nowe fotele i dźwignię zmiany trybów jazdy. Od momentu zakupu będzie czekać na te elementy około dwóch miesięcy, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Przy okazji wyposażenie zostanie uzupełnione o moduł Wi-Fi zamówiony w trakcie zakupu.

Co myślicie o takiej obsłudze klienta? Można stwierdzić, że Katee czepia się o drobiazgi. Ale zapłaciła za swój nowy wymarzony samochód 140 tys. dolarów, w dodatku do czasu potwierdzenia stanu przez producenta, nie mogła nim jeździć.

Trudno powiedzieć, jaka jest cena Tesli Model X Plaid na polskim rynku, bo ze względu na inflację i długi czas realizacji zamówień, firma Muska jej nie podaje w chwili składania zamówienia. Wymaga tylko zwrotnego depozytu w wysokości 500 zł.

Klient pozna koszt zakupu dopiero w momencie jego potwierdzenia i podania orientacyjnego odbioru, ale na pewno przekracza 600 tys. zł. Dla większości ludzi to niewyobrażalnie wysoka kwota. Można stwierdzić, że jest uzasadniona w przypadku technologicznego cudu na kołach, jakim jest Tesla. Pod warunkiem że chodzi o nowe auto bez większych wad.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.