Czy Teslą da się jechać bez kierowcy? Tak, ale trzeba się postarać [WIDEO]

Po ostatnim tragicznym w skutkach wypadku Tesli rozgorzała dyskusja na temat Autopilota. Amerykańska organizacja Consumer Reports postanowiła sprawdzić, czy rzeczywiście można nią jechać bez żadnej osoby w fotelu kierowcy.

W ostatnią sobotę 17 kwietnia 2021 roku pod Houston w USA w wypadku Tesli Model S zginęły dwie osoby. Amerykańskie media doniosły, że nikt nie siedział za kierownicą. Użytkownicy tego modelu zaprotestowali, bo twierdzą, że to nie jest możliwe.

Swoje trzy grosze wtrącił też Elon Musk, który na podstawie wewnętrznych danych stwierdził, że egzemplarz z tragicznego wypadku nie był wyposażony w pakiet FSD (Full Self-Driving), a Autopilot nawet nie został w nim uruchomiony w trakcie pechowej jazdy.

Zobacz wideo Do Studia Biznes przyjechał samochód roku WCOTY, elektryczny SUV Volkswagen ID.4

Niezależna amerykańska organizacja Consumer Reports postanowiła zbadać, jak jest naprawdę. Jej pracownicy testują różne konsumenckie produkty w USA od 1936 roku. Fundacja non-profit jest światowym pionierem działań, które mają pozwolić konsumentom dokonać rozsądnego i bezpiecznego wyboru.

Tym razem padło na Teslę. Technicy z Consumer Reports w bezpiecznych warunkach, na specjalnym torze testowym postanowili sprawdzić, jak i czy można zmusić Teslę do jazdy bez kierowcy. Wykorzystano Model Y z 2020 roku, ale to nie powinno mieć znaczenia, bo funkcja automatyki jazdy Autopilot działa identycznie we wszystkich Teslach, a oprogramowanie jest aktualizowane zdalnie i bezprzewodowo.

Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjne fot. Tesla

Tesla Model Y jedzie sama, ale trzeba ją oszukać

Bez problemu udało się zmusić amerykański samochód do samodzielnej jazdy, ale nie da się tego zrobić przypadkowo. Kierowcy testowi musieli zrobić dwie rzeczy z pełną świadomością: zapiąć pas na pustym fotelu oraz obciążyć kierownicę symulując uchwyt kierowcy. Obie czynności są banalnie proste, ale wymagają działania z premedytacją.

Jaki wniosek da się wyciągnąć z tego eksperymentu. Nie jest możliwe po prostu włączenie Autopilota i zmiana miejsca przez kierowcę. Użytkownicy, którzy twierdzą, że tak było, po prostu kłamią. Samochody Tesli wymagają ciągłej ludzkiej kontroli, inaczej Autopilot przestaje działać.

Inna sprawa, że układy, które to sprawdzają, mogłyby być bardziej zaawansowane. Coraz więcej europejskich producentów stosuje czujniki oporowe w kole kierownicy, zamiast obciążeniowych. Badają zmianę pojemności elektrycznej w miejscu, w którym powinny dotykać ich ręce. I nie da się ich oszukać obciążnikiem, ani w żaden inny prosty sposób.

Poza tym fotel kierowcy mógłby być zaopatrzony w czujnik nacisku, który bada czy pomimo zapiętego pasa nie jest pusty. Wiele samochodów ma też we wnętrzu kamery monitorujące czujność kierowcy. Niektóre auta wiedzą nawet, gdy zamknie oczy. Dlaczego takich elementów brakuje w samochodach Tesli?

 

Dlaczego Tesle nie sprawdzają, czy ktoś siedzi za kierownicą?

Wytłumaczeniem może być oszczędność albo zbytnia wiara w rozsądek klientów. Poza tym jeśli spełnią się obietnice Elona Muska, wkrótce kierowca naprawdę ma stać się zbędny. Tesla już zrezygnowała z części czujników, dźwigni kierunkowskazów i zmiany trybów pracy napędu. Może w takim razie czas pozbyć się wycieraczek przedniej szyby?

To oczywiście żart, ale szef Tesli zapowiedział, że pakiet FSD będzie gotowy do sprzedaży przed końcem 2021 roku. Na razie wybrani właściciele uczestniczą w betatestach tego rozwiązania. Nawet gdy tak się stanie, w żadnym miejscu na świecie prawo nie zezwala na autonomiczną jazdę. Odpowiedzialność wciąż spoczywa na kierowcach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.