Wiedza elektryzująca to cykl, w którym obalamy największe mity związane z elektromobilnością. Poruszamy tematy związane z eksploatacją samochodów elektrycznych, ofertą producentów, a także sprawami technicznymi takimi jak ładowanie czy żywotność akumulatorów. Podpowiadamy, dla kogo tak naprawdę są samochody elektryczne i czy koniec ery silników spalinowych faktycznie jest bliski.
Rozwój elektromobilności ma ogromne znaczenie. Nie tylko dla środowiska (choć o to przede wszystkim chodzi), ale także dla przemysłu, gospodarki i różnych branż, choćby motoryzacji.
Elektromobilność, e-mobilność, e-mobility - te wszystkie pojęcia oznaczają to samo. To zagadnienia związane z szeroko pojętą elektryfikacją pojazdów. Dotyczą nie tylko samochodów, lecz także rowerów, motocykli, autobusów czy środków transportu osobistego takich jak hulajnogi. Elektromobilność powinna być traktowana jako całość. To nie tylko końcowy produkt, ale cały proces technologiczny i produkcyjny, opracowywanie i budowa infrastruktury, zakup i użytkowanie takich pojazdów, a także kwestie prawne z tym związane (np. udostępnienie buspasów dla pojazdów elektrycznych czy rządowe dotacje).
Pionierami elektromobilności na świecie są kraje skandynawskie. Ich działania są odważne i stoi za nimi potężna infrastruktura i świadomość ekologiczna. Przykładowo Norwegia do 2025 r. planuje całkowicie zrezygnować ze sprzedaży pojazdów spalinowych.
Według raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) liczba samochodów elektrycznych w ciągu ostatnich dziesięciu lat gwałtownie wzrosła. W 2018 r. było ich ponad pięć milionów (45 proc. w Chinach, 24 proc. w Europie i 22 proc. w Stanach Zjednoczonych), co stanowiło wzrost o 63 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Podobnie sprawa wygląda w przypadku liczby punktów ładowania. W 2018 r. została oszacowana na ok. 5,2 mln punktów ładowania - oznacza oznacza wzrost o 44 proc. w porównaniu z 2017.
Plan premiera Mateusza Morawieckiego był piękny - do 2025 r. po polskich drogach miało jeździć milion samochodów elektrycznych. Plan o tyle piękny, o ile nierealny. Nad Wisłą samochody zasilane energią elektryczną się co prawda pojawiają, ale do miliona brakuje "jedynie" 989 706 aut. Aktualnie po Polsce jeździ 10 294 osobowych samochodów elektrycznych (to stan na koniec stycznia 2021 r.). Pod koniec grudnia 2020 roku było ich 10 041 sztuk, co oznacza, że w miesiąc zarejestrowano 253 auta na prąd. Znacznie lepiej było w grudniu czy listopadzie, kiedy przybyło odpowiednio 827 i 552 takich pojazdów. W całym 2020 roku zarejestrowano 4 950 elektryków, więc i tak możemy mówić o ogromnym wzroście względem lat poprzednich.
Elektromobilność to także elektryfikacja. Co to oznacza? Nie trzeba popadać ze skrajności w skrajność - albo samochody spalinowe, albo elektryczne. Pomiędzy jest wiele kompromisów, na przykład coraz popularniejsze samochody hybrydowe. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się w ostatnim czasie hybrydy typu plug-in (jeździ ich po Polsce blisko 11 tysięcy).
Samochód hybrydowy typu plug-in dysponuje dodatkowym, dużym akumulatorem, a kierowca ma możliwość doładowania go z zewnętrznego źródła energii - stacji ładowania lub domowego gniazdka 230 V. Jego pojemność wynosi z reguły kilkanaście kilowatogodzin, co pozwala przejechać kilkadziesiąt kilometrów w trybie bezemisyjnym, czyli tylko dzięki energii elektrycznej. W efekcie możemy takim autem jeździć jak elektrycznym. Codzienne dojazdy np. do pracy mogą odbywać się bezszelestnie i bezemisyjnie. Ponieważ akumulator w hybrydzie typu plug-in nie jest tu tak duży jak w samochodzie elektrycznym, jego ładowanie trwa z reguły trzy-cztery godziny.
Więcej o rodzajach napędów hybrydowych pisaliśmy w poniższym artykule:
W 2019 r. w życie weszło rozporządzenie Ministerstwa Energii dotyczące zakupu nowych pojazdów ze wsparciem ze środków Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. W 2020 roku ruszył program Zielony Samochód, który wiązał się ze sporymi dofinansowaniami. Na ten cel przeznaczono aż 37,5 mln zł. Gdy osoby fizyczne kupowały nowy (czyli niezarejestrowany wcześniej) samochód elektryczny, mogły liczyć na dofinansowanie. Wynosiło ono do 15 proc. wartości samochodu, ale nie więcej niż 18 750 zł. Koszt zakupu samochodu nie mógł więc przekroczyć 125 tys. zł.
Na razie nie ma żadnych oficjalnych informacji dotyczących dofinansowania klientów prywatnych w kwestii zakupu samochodów elektrycznych w 2021 roku. Od 4 stycznia 2021 r. trwa nabór do programu Zielony transport publiczny. Przewiduje on możliwość dofinansowania transportu zbiorowego, o ile przyczynia się on do mniejszego wykorzystania paliw emisyjnych. Na takie dotacje możemy więc liczyć, jeśli planujemy kupić autobusy elektryczne, wodorowe oraz trolejbusy, a także przy budowie infrastruktury pozwalającej na obsługę takich pojazdów.
Mimo że samochody elektryczne to tylko część elektromobilności, o nich mówi się najwięcej. O nich też najwięcej przeczytacie na łamach Moto.pl. Jednak warto o tym mówić, zwłaszcza że korzystanie z samochodu elektrycznego wiąże się z pewnymi przywilejami. Kierowca takiego pojazdu zgodnie z prawem może:
Więcej o przywilejach kierowców samochodów elektrycznych pisaliśmy tutaj:
Samochody elektryczne w Polsce powinny być wyposażone w zielone tablice rejestracyjne. Okazuje się, że sam proces ich zdobycia potrafi budzić niemałe kontrowersje. Niektórzy kierowcy wręcz oszukują w urzędach komunikacji, by tylko dostać zielone "blachy".
Polskie przepisy przez długi czas były niedostosowane do rosnącej popularności elektrycznych hulajnóg. Dochodziło do wypadków, był również problem ze sklasyfikowaniem użytkownika hulajnogi - to jeszcze pieszy, czy już rowerzysta? Rządzący już od kilku lat starają się wprowadzić przepisy, które miałyby uregulować prawnie poruszanie się na hulajnogach elektrycznych i podobnych urządzeniach transportu osobistego (w skrócie UTO). Niestety jak na razie niewiele z tego wynika. Co kilka miesięcy Ministerstwo Infrastruktury przedstawia nowy projekt przepisów, jednak żaden z nich - jak na razie - nie wszedł w życie. Panuje więc chaos - osoby korzystające z UTO traktowane są jako piesi (to interpretacja przyjęta przez policję, MI oraz część sądów) i nie muszą przestrzegać niemal żadnych przepisów. Jednak jeszcze w 2021 roku ma to zostać uregulowane przepisami.
Użytkownicy UTO będą mieli obowiązek poruszania się po ulicach, na których ograniczenie prędkości nie jest większe niż 50 km/h. W wielu miastach to spora część sieci drogowej. Oznacza to, że urządzenia takie jak elektryczne deskorolki, pojazdy samobalansujące, monocykle, niewielkie segwaye czy wspomniane już hulajnogi staną się legalnymi uczestnikami ruchu i będą dzielić jezdnie z samochodami.
Elektromobilność to nie tylko środki transportu zasilane energią elektryczną, lecz także związana z tym infrastruktura. W Polsce powstaje coraz więcej punktów ładowania pojazdów elektrycznych, a wielu właścicieli decyduje się na montaż własnej stacji domowego ładowania, czyli tzw. wallboxa. Od lipca rusza nabór wniosków o dopłaty do domowych instalacji fotowoltaicznych. Nieoficjalnie mówi się też, że trzecia edycja programu Mój Prąd obejmie m.in. dofinansowanie stacji ładowania samochodów elektrycznych.
Znacznie szerzej o dopłatach programu Mój Prąd 3.0 pisaliśmy w poniższym artykule:
Jak widać, elektromobilność to bardzo szerokie pojęcie niemożliwe do wyjaśnienia w jednym zdaniu. To zarówno pionierskie rozwiązania w motoryzacji, większe akumulatory czy pompy ciepła instalowane w samochodach, jak i hulajnogi, kodeks drogowy oraz rządowe dotacje do fotowoltaiki. Wszystko, co ma jakikolwiek związek z elektryfikacją transportu (pośrednio i bezpośrednio) można nazwać elektromobilnością.