Zgodnie z danymi przedstawionymi przez Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) w 2019 roku, w Polsce pojazdy elektryczne stanowiły jedynie 0,49 proc. zarejestrowanych nowych aut osobowych.
Tym samym zajęliśmy miejsce nad Grecją (0,42 proc.), Słowacją (0,36 proc.), Litwą (0,35 proc.) czy Estonią (0,29 proc.).
Znikoma liczba rejestracji aut elektrycznych ma związek z zamożnością obywateli. W 2019 r. Polski PKB na osobę wyniósił 13 780 euro. W przypadku Łotwy, Słowacji oraz Grecji – od 17,3 do 17,5 tys. euro, a w Estonii 21,1 tys. euro.
ACEA zwróciła uwagę także na małą liczbę punktów ładowania w Polsce. Według dostępnych danych na koniec 2019 roku było ich jedynie 884, ale za to są to jedne z nowocześniejszych ładowarek w Europie.
Licznik elektromobilności utworzony przez Polskie Stowarzyszenie Pojazdów Alternatywnych (PSPA), na koniec września 2020 roku wskazał, że zarejestrowanych było 14 788 pojazdów zelektryfikowanych. W tym czysto elektrycznych zakupiono 8169 sztuk, a hybryd typu plug-in 6619 sztuk.
Punktów ładowania przybyło do 1282 sztuk. W tym 863 stanowią stacje AC, a 419 – DC.
Wynika z tego, że popularność aut elektrycznych rośnie także w Polsce. Jest to zmiana trendu, który jeszcze parę miesięcy temu był odwrotny, a klientom bliższe sercu były auta o dwóch napędach (spalinowym oraz elektrycznym).
Wpływ na taką sytuację miała nie tylko pandemia, ale również silna promocja pojazdów elektrycznych. Można było to zauważyć zwłaszcza w zachodniej części Europy, gdzie rządy państw wsparły klientów atrakcyjnymi dotacjami, a producenci promocjami. Efektem tego jest coraz większa liczba aut zasilanych z gniazdka na drogach Europy.
W promowanie elektromobliności zaangażowały się nie tylko rządy poszczególnych państw, ale też organizacje walczące na rzecz ochrony środowiska. Wiele krajów w ostatnim czasie zaoferowało klientom dotacje do zakupu aut zasilanych z gniazdka. W Polsce również takowe zostały uruchomione w okresie przedwakacyjnym.
Niestety ich konstrukcja pozostawiła wiele do życzenia. Przede wszystkim ich wysokość nie była znacząca (dla użytkowników prywatnych maksymalna kwota dodatku wynosiła 18,5 tys. zł; dla taksówkarzy do 25 tys. zł i do 70 tys. zł dla przedsiębiorców zakupujących auta kategorii N1), a narzucone obostrzenia eliminowały z oferty wiele pojazdów o większej mocy, a tym samym droższych.
W efekcie złożono łącznie 261 wniosków na łączną kwotę 4 567 845,12 zł. Mimo to trzeba być optymistą, że dotacje powrócą z drugą falą, ale w ciekawszym wydaniu.
Zabrakło tego, co pozwoliło na dynamiczny rozwój w segmencie komunikacji zbiorowej, czyli efektywnego systemu wsparcia finansowego. Zdecydowana większość państw Unii Europejskiej już od lat stosuje efektywne systemy podatkowe, często oparte na mechanizmie bonus-malus, jak również bezpośrednie dopłaty. W efekcie, na rynkach, na których pojazd elektryczny jest porównywalny cenowo z konwencjonalnym odpowiednikiem, czy to w momencie zakupu, czy też biorąc pod uwagę całkowite koszty użytkowania, transformacja transportu w kierunku zeroemisyjnym następuje najszybciej.
– mówi Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający PSPA.
Poza dotacjami wprowadzane są również rozwiązania legislacyjne. Taki przykład może stanowić ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która dała użytkownikom pojazdów elektrycznych pewne przywileje. Wśród nich można wymienić m.in. możliwość jazdy po buspasie, czy parkowanie w strefie płatnego parkowania za darmo.
Konieczne jest podjęcie w Polsce dalszych, zdecydowanych działań na rzecz rozwoju zeroemisyjnego transportu, zarówno w obszarze komunikacji zbiorowej, jak również indywidualnej.
– mówi Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający PSPA wiceprezydent europejskiej organizacji AVERE.
Dodaje, że ustawa o elektromobilności, która weszła w życie w 2018 roku, stanowiła krok we właściwym kierunku.
Wprowadziła do polskiego porządku prawnego, lecz też publicznego dyskursu wiele pojęć i zagadnień dotychczas nieznanych. Po raz pierwszy pojawiły się np. konkretne narzędzia stymulujące rozwój sektora, jak obowiązki flotowe dla administracji centralnej oraz samorządów oraz pakiet udogodnień dla użytkowników EV, czyli m.in. możliwość darmowego parkowania w centrach miast oraz korzystania z buspasów. Elektromobilność zaczęła być także dostrzegana, w sensie dosłownym, po wprowadzeniu zielonych tablic rejestracyjnych.
– dodaje Mazur.
Działania wewnętrzne państw nie są jedynymi, jakie w Europie się wprowadza. Można przytoczyć choćby unijną dyrektywę EPBD 2018/844. Dotyczy ona nowych i poddawanych renowacji budynków mieszkalnych i użyteczności publicznej, które będą musiały być wyposażone w odpowiednią infrastrukturę, niezbędną do zainstalowania okablowania oraz punktów ładowania pojazdów elektrycznych dla określonej liczby miejsc postojowych.
W przypadku budynków mieszkalnych, na wspólnotach mieszkaniowych będzie ciążył wymóg zabezpieczenia infrastruktury ładowania dla wszystkich miejsc parkingowych. Natomiast w przypadku budynków użyteczności publicznej, biur i generalnie budynków niemieszkalnych będzie obowiązywał wymóg zabezpieczenia 20 proc. miejsc parkingowych i wyposażenia ich w infrastrukturę do ładowania pojazdów elektrycznych. To są wymogi minimalne, kraje członkowskie UE będą mogły je doprecyzowywać oddzielnie w drodze rozporządzeń.
– mówi agencji Newseria Biznes Grzegorz Pióro, technical development manager w SPIE Building Solutions.
Takie rozwiązanie może przyczynić się do znaczącego wzrostu zainteresowania samochodami elektrycznymi. Zgodnie z „Barometrem Nowej Mobilności 2019/2020” przygotowanym przez PSPA, 92 proc. kierowców pojazdów zasilanych z gniazdka preferuje ładowanie swoich samochodów w miejscu zamieszkania. Brak możliwości ich podłączenia np. w bloku, często jest powodem rezygnacji z ich zakupu.
Niestety dyrektywa przygotowana przez UE, która ma zacząć obowiązywać od marca 2021 roku, może przyczynić się do znaczącej podwyżki kosztów budowy budynków, a co za tym idzie cen mieszkań, czy miejsc parkingowych. Dodatkowo przygotowanie instalacji nie oznacza, że ładowarki będą już zainstalowane i gotowe do użycia. Nie wiadomo na czyj koszt będzie należało ją podłączyć.
Wszystko wskazuje, że Europa jako lider dążenia do zrównoważonego transportu oraz ograniczania emisji substancji szkodliwych, coraz intensywniej działa na rzecz pojazdów elektrycznych. Wprowadzane regulacje promujące tę technologię oraz działania w tym zakresie poszczególnych krajów, jasno pokazują, że po jest przyszłość, przynajmniej Starego Kontynentu. Jak na razie każde państwo na własny sposób promuje tą technologię (m.in. przez przywileje dla właścicieli aut elektrycznych). Nie oznacza to, że poza przytoczoną dyrektywą niedługo pojawią się kolejne. Zobaczymy jednak czy w takim kraju jak Polska, zmiana z technologii spalinowej na elektryczną będzie taka szybka.