Na początku lat 90. fani samochodów marki Porsche byli mocno spragnieni jakiejś nowości. 911-ka choć kultowa, to od trzech dekad niewiele się zmieniła, przedniosilnikowe modele 928 i 924 powstały w drugiej połowie lat 70., a następcy tego ostatniego (944 i 968) wyglądały niemal tak samo i też trąciły trochę myszką.
Dlatego zaprezentowany w 1993 roku prototyp o nazwie Boxster był nie tylko przyjęty z zainteresowaniem, ale wręcz z zachwytem. Mięsiste nadwozie, piękne duże koła, czy bezramkowa szyba przednia nadały autu atrakcyjnego wyglądu i przywoływały na myśl model 550 Spyder, ale bez nachalnego kopiowania stylistyki sprzed pół wieku.
Wersja produkcyjna została pokazana pod koniec 1996 roku i w stosunku do prototypu była kompletną porażką. Klienci i fani zamiast samochodu sportowego powodującego wrzenie krwi dostali słodką zabaweczkę na śmiesznych 16-calowych kołach. Nie chcę być źle zrozumiany, Boxster ma satysfakcjonujące osiągi, jest niezawodny jak każde inne Porsche i świetnie się prowadzi, ale Boxster Concept to auto którego się pragnie, a seryjny Boxster I to auto, które co najwyżej można mieć w garażu.
Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata później z prototypem Mercedesa o nazwie AAV (All Activity Vehicle). Był on zapowiedzią pierwszego w historii SUV-a z trójramienną gwiazdą na masce. Co prawda Mercedes oferował na rynku cywilnym terenówkę G, ale potrzebny był bardziej cywilizowany samochód, który mógłby być oferowany w dużo niższej cenie.
Mercedes AAV miał mocno obłe kształty, które szybko się starzeją, ale ratował się atrakcyjnymi przetoczeniami błotników, wspaniałymi kołami o dużej średnicy, czy także poprawiającymi wygląd lampami przeciwmgielnymi wbudowanymi w przedni zderzak.
Dwa lata po pokazaniu AAV Mercedes zaprezentował model ML. Producent zrezygnował niemal całkowicie z krągłości. Samochód otrzymał pudełkowate nadwozie "ozdobione" jedynie obłymi reflektorami i tylnymi bocznymi oknami w stylu AAV. Dziś można śmiało powiedzieć, że ML pierwszej generacji to jeden z najbrzydszych Mercedesów w historii.
Samochody koncernu Chryslera, w tym Dodge, przeżywały swoje złote czasy pod względem stylistycznym w latach 90. Sympatyczny Neon podbijał rynek kompaktów, Interpid doskonale radził sobie w klasie średniej, a trzecia generacja Caravana także okazała się sukcesem.
Zapowiedzią nowej ery - powrotu do tylnego napędu - był prototyp Charger R/T, nawiązujący nazwą do Muscle Carów z lat 60. W porównaniu do nich oferował także mocny, ale ekologiczny silnik V8 zasilany gazem ziemnym (CNG).
Zaprezentowany w 2005 roku Charger (fot. poniżej) odziedziczył po prototypie tylny napęd i muskularną, ale nieatrakcyjną tylną część nadwozia. Do Chargera R/T z 1999 roku styliści odwołali się dopiero w drugiej generacji Chargera z 2010 roku (fot. powyżej). Przód (na szczęście) jest ogromny, ale tylne drzwi i pas tylnych lamp został skopiowany z konceptu. Jak widać prototyp sprzed 11 lat okazał się ponadczasowy.
Amerykanie mają dość specyficzny gust, więc przykład Pontiaca Azteka może nie być dla nas wystarczająco wyraźny. Po tamtej stronie Atlantyku wręcz przeciwnie, to Aztek jest przykładem, jak atrakcyjny prototyp obrócił się produkowaną seryjnie szkaradę.
Prototyp pokazano w 1999 roku. Aztek Concept zapowiadał nowocześnie stylizowanego crossovera, jednak wersja produkcyjna pokazana trzy lata później okazała się dla firmy porażką. Samochód wyglądał jak garażowa próba zbudowania prototypowego Azteka przez majsterkowicza amatora. W ciągu pięciu lat sprzedano zaledwie 100 tys. sztuk, z czego sporą część udało się opchnąć firmom wynajmującym samochody.
Nieraz bywa tak, że nazwy prototypów zostają z czasem przejęte przez modele nie koniecznie tego samego segmentu, ale pokazowy Koleos z 1999 roku, to ewidentnie wizja crossovera przyszłości. Nie jest on może szczególnie urodziwy, ale prezentuje pewną koncepcję stylistyczną. Jest także próbą pokazania, jak wyglądałoby połączenie minivana z terenówką.
Kolejny koncept o nazwie Koleos pojawił się na salonie w Paryżu w 2006 roku, ale poprzednika w niczym już nie przypominał. Technicznie oparty na podzespołach Nissana X-Trail, ale z nadwoziem stylizowanym przez Francuzów (Patrick le Quément). Dwa lata później wszedł do produkcji seryjnej. Na szczęście ludzie kupujący kompaktowe SUV-y są najwyraźniej tego samego zdania co ja i nie muszę tego auta zbyt często oglądać na ulicy.
Jeep to marka, która rządzi się trochę innymi prawami. Wrangler nie musi startować w konkursach piękności, bo w tym aucie nie o to chodzi. Z kolei Grand Cherokee ma być przede wszystkim elegancki. Ale jak każda marka w dzisiejszych czasach także Jeep pragnął nowych modeli pozwalających zwiększyć sprzedaż.
W 2002 roku Jeep zaprezentował prototyp o nazwie Compass, który mógłby nawiązać walkę z Land Roverem Freelander, czy Toyotą Rav4. Był on nowocześnie stylizowany, ale to typowe dla tej marki. Jednak rozczarowanie związane modelem seryjnym pokazanym w 2007 roku było gigantyczne. Seryjny Compass może śmiało startować w konkursach na najszkaradniejszy samochód (o ile takowe się odbywają). Nawet niektórzy tunerzy-amatorzy nie są w stanie osiągnąć tak koszmarnego efektu.
Kolejny SUV koncernu GM i kolejne rozczarowanie - tym razem w Europie. Opel Antara GTC to atrakcyjny trzydrzwiowy kompaktowy crossover, któremu niewiele brakowało, by móc wejść do produkcji w atrakcyjnej formie.
Rzeczywistość okazała się okrutna. Z atrakcyjności prototypu pozostały okruszki, gdyż Antara jako część globalnego projektu samochodu światowego musiała stać się samochodem nijakim. Niestety za stylistyką poszły niemrawe silniki, leniwe skrzynie automatyczne i ciasne wnętrze. Jak widać najważniejsze, to konsekwencja.
Średniaki Forda od dekad prezentowały się atrakcyjnie. Taunus oferowany był głównie jako limuzyna, ale także jako eleganckie coupe. Sierra w momencie prezentacji była sensacyjna, także oferowała różne nadwozia, w tym coupe i sportową Cosworth z napędem obu osi. Pierwsza generacja Mondeo nie była już tak rewolucyjna, ale wciąż oferowała atrakcyjne nadwozie. Niestety kolejne generacje nie przedstawiały się ciekawie.
W 2006 roku Ford pokazał prototyp o nazwie Iosis, który miał zwiastować stylistykę trzeciej generacji Mondeo. Zapowiadało się bardzo dobrze. Iosis to sportowa limuzyna o atrakcyjnej linii. Niestety mimo wspólnych motywów Mondeo trzeciej generacji pokazane rok później dzieliła do Iosisa przepaść. W przeciwieństwie do niego wygląda jak... typowe auto firmowe. Jest duży, wygodny i niczym nie wyróżniający się z tłumu aut. Jeśli Ford chce zmienić strukturę sprzedaży, powinien przemyśleć stylistykę kolejnej generacji.
Pod nazwą Kizashi kryją się aż trzy prototypy i każdy na swój sposób atrakcyjny. Pierwszy to coś pomiędzy dużym hatchbackiem, a kombi, drugie Kizashi to atrakcyjny crossover, trzeci z kolei najbardziej zbliżył się do wersji seryjnej. Podziwiając prototypy wszyscy zastanawialiśmy się jak będzie wyglądał pierwszy model klasy średniej z dużym "S" na atrapie chłodnicy.
Nikt chyba nie spodziewał się aż takiej różnicy. Styliści Suzuki zmienili nie tylko wygląd szczegółów, ale wyraźnie zaburzyli proporcje. Wersja produkcyjna jest wyższa, jakby wyciągnięta sztucznie do góry, a przez to mniej zgrabna. Przednie lampy dostały wytrzeszczu, a całe auto upodobniło się do (także wyjątkowo atrakcyjnej wizualnie) Jetty.
Dacia Duster zadebiutowała w Genewie w 2009 roku. Jej stylistyka była odważna, awangardowa i całkiem miła dla oka. Nie chcę przez to powiedzieć, że model seryjny jest zupełnie nieatrakcyjny, ale trudno powiedzieć, że te dwa auta mają ze sobą cokolwiek wspólnego poza nazwą.
Zastanawiacie się z czego wynikają te różnice? Duster Concept to pierwszy projekt zrealizowany całkowicie i samodzielnie przez Dacię. Pokazuje więc jak Rumuni chcieliby, aby auta ich marki wyglądały. Wersja która weszła do produkcji jest za to zmaterializowaną wizją tego jak Francuzi chcą, aby wyglądały samochody Dacii.
Tak jest na całym świecie w niemal każdym koncernie. Część z was zna to pewnie z własnego podwórka. Jak dobry, dopracowany i piękny nie byłby projekt, zawsze przyjdzie ktoś i powie, że to jest do bani i trzeba wszystko zrobić jeszcze raz od nowa i zupełnie inaczej.