W naszym dzisiejszym zestawieniu zabrakło łakomych kąsków z plakatów i książek "Samochody marzeń". Powód? Na zakup sprawnego Nissana 300 ZX, Toyoty Supry IV, Mitsubishi 3000 GT, BMW serii 6 (E24) czy 8 (E31), Mercedesa SEC/CL, a nawet Renault Avantime'a trzeba przeznaczyć nieco więcej niż 20 tysięcy złotych. W przypadku wypadku najtańszych egzemplarzy skończy się na marzeniach i kosztownym doprowadzaniu auta do pełnej sprawności. Nie warto wierzyć także w niskie przebiegi coupe ("trzeci samochód w domu") - wielu właścicieli jeździ nimi na co dzień i wyprawia się w dalekie podróże. 200 czy 300 tys. km na liczniku nie powinno dziwić, w przeciwieństwie do 50.
Szczególnie w segmencie sportowych wozów warto uwzględnić dodatkowe wydatki i nie wydawać od razu wszystkich zgromadzonych pieniędzy. Większe możliwości pociągają za sobą większe wymagania, a agresywna jazda wymaga sprawnego zawieszenia i hamulców, które niezawodnie zadziałają wtedy, gdy będą potrzebne. W niektórych przypadkach należy także przyjąć, że zdobycie części będzie wiązało się nie tylko z kosztami, ale i z poszukiwaniami, wydłużonym czasem oczekiwania oraz trudnościami w odnalezieniu odpowiedniego mechanika.
Bywa, że sprzedawcy mają dość swojego cacka i za wszelką cenę się go pozbędą, robiąc na kupującym wrażenie szybką przejażdżką i opowieściami o ogromnych inwestycjach. Niestety, szybko mogą pojawić się kolejne, co doprowadzi nowego właściciela do finansowej ruiny i nawet głębokie uczucie nie będzie w stanie wprawić auta w ruch. Na szczęście nie brakuje tych, którzy nawet intensywną eksploatację potrafią połączyć z odpowiednią troską o samochód.
Czy warto? Taka jest cena indywidualizmu, a tę cechę każde z przedstawionych aut zapewnia "w cenie". W rankingu zabrakło popularnych modeli tylnonapędowych - BMW serii 3 i Nissana 200 SX. Przedstawimy je w jednej z kolejnych części, poświęconej samochodom do driftu.
Uwaga! Egzemplarze z rynku amerykańskiego, mimo że od wielu lat na polskich drogach, podczas zakupu warto sprawdzić w bazie CarFax lub Autocheck. Numer VIN podpowie nam, w jakim stanie auto zostało sprowadzone do kraju. Co sprawdzić, kupując używany samochód, przeczytacie też w naszym poradniku.
Marcin Sobolewski
Czy przy dźwiękach gitary w piosenkach The Doors nie przychodzi Wam na myśl ciemny, pachnący smarem garaż, zakratowane okno rzucające odrobinę światła na zakurzoną blachę i... kaszel amerykańskiej V-ósemki? Jeśli tak, już za 20 tysięcy możecie stać się właścicielami jednego z dwóch przedstawicieli rodzeństwa F-Body - Camaro lub Firebirda. Nie będą to co prawda legendarne modele z lat 70., a zamiast blachy w konstrukcji ich nadwozia króluje tworzywo sztuczne, ale bulgoczące V8 i amerykański klimat dostaniecie w cenie. Nietrudno o modele z 5,7-litrowym silnikiem LT1 z Corvette i 6-biegową ręczną skrzynią, skórzaną tapicerką oraz dachem typu targa. Blisko 300-konny motor katapultuje Camaro Z28 do setki w niewiele ponad 6 sekund, a przy subtelnej jeździe poza miastem zadowala się 10 litrami benzyny na 100 km.
Amerykańskie korzenie mają swoje negatywne odbicie w jakości montażu rodem z chińskich zabawek. Nie ma co liczyć na precyzyjne prowadzenie czy porządne hamulce, nie przeszkadza to jednak w driftowaniu i pozwala komfortowo podróżować po polskich drogach. Na co dzień Camaro trapią drobne usterki, które przy odrobinie zręczności najlepiej usuwać we własnym zakresie. Uwagi wymagają uszczelki nadwozia i silnika, hamulce, alternator, czujniki temperatury oraz automatyczne skrzynie biegów. Niskie ceny paczek z USA i szeroka oferta sklepów sprawiają, że na części zamienne czeka się zazwyczaj kilka dni, a ceny nie różnią się od japońskiej konkurencji. Na rynku wtórnym jest też wiele egzemplarzy z rynku europejskiego.
Matka natura nie oszczędza samochodowej blachy, więc być może to już ostatni dzwonek, by w garażu stanęła reprezentantka mocnych, japońskich coupe z lat 80. Nie chodzi jednak o sławną Suprę IV, ale o jej kanciastą poprzedniczkę z otwieranymi reflektorami. Była to pierwsza samodzielna generacja Supry, niespokrewniona z Celicą. 3-litrowa rzędowa "szóstka" występowała w wersji wolnossącej (200 KM) i turbodoładowanej (232 KM), a moc na tylne koła przekazywała za pośrednictwem 5-biegowej skrzynki ręcznej lub 4-biegowego automatu. Mimo sporego potencjału, Supra pozostała kompromisowym GT z bogatym wyposażeniem, m.in. klimatyzacją, regulowanym zawieszeniem oraz 3-kanałowym ABS-em. Zadbany egzemplarz to w Niemczech wydatek około 4 tysięcy euro.
Od początku produkcji Suprę trapiły problemy z uszczelkami pod głowicą, spowodowane błędem konstrukcyjnym Toyoty. Ta nigdy nie ogłosiła akcji serwisowej, ale dzięki wymianie uszczelki i zmianie momentu dokręcenia śrub głowicy o problemie można zapomnieć. Poza tym nowego właściciela może zaskoczyć tylko niska sztywność nadwozia i usterki wynikające z wieku auta - na przykład awaria sprężarki klimatyzacji lub turbiny. Pod tym względem Supra to typowa Toyota z lat 80., wierna i dzielna, choć jej urok dostrzega się dopiero z czasem. Uwaga! Wiele krajowych egzemplarzy zaznało brutalnej eksploatacji i niedbalstwa poprzednich właścicieli.
Wśród naszych propozycji jest samochód, który nieprzemijającą klasą i elegancją aspiruje do wyższych sfer. Jeśli więc potrzebujesz auta do teatru, opery albo na wieczorną kolację i nie jesteś przywiązany do wyposażeniowych fajerwerków, spójrz w stronę poczciwego Mercedesa. W porównaniu do sedana, auto ma o 85 mm skrócony rozstaw osi. Elementy wykończenia przeniesiono z najdroższych wersji, trudno jednak spotkać egzemplarze wyposażone w klimatyzację czy ABS. Pod maskę dwudrzwiowych wersji W123 trafiały najczęściej silniki benzynowe o pojemności 2,3 (109-136 KM) lub 2,8 litra (156-177 KM). Warto wziąć pod uwagę ich apetyt oraz trudności w wystrojeniu instalacji gazowej (wersje z wtryskiem mechanicznym). Wersje wysokoprężne sprzedawano wyłącznie w USA, ale pojedyncze egzemplarze jeżdżą także po polskich drogach. Do sierpnia 1985 roku wyprodukowano 99 884 sztuki C123.
Podróżowanie "beczką" budzi nostalgiczne odczucia - miękkie fotele, klasyczne instrumenty sterowania, jakość wykończenia deklasująca współczesne samochody oraz wysoki komfort jazdy, połączony z pozbawionym czucia układem kierowniczym. Sam dźwięk zamykania drzwi przekonuje o niemieckiej solidności. Ta - nawet sygnowana gwiazdą - poddaje się nieubłaganemu upływowi czasu, ale za ok. 15-20 tysięcy złotych wciąż można kupić zdolny do jazdy i niezjedzony przez rdzę egzemplarz. Stan nadwozia to najważniejszy punkt podczas oględzin, bo poza nim W123 kusi tanimi częściami i znaną budową. Wiele informacji zdradzi numer VIN oraz kompletność detali nadwozia oraz kabiny, o co warto zapytać internautów na forach internetowych. Należy pamiętać, że wiekowy Mercedes nie sprawdzi się jako samochód do bicia rekordów prędkości, a jego utrzymanie z czasem może coraz bardziej drenować portfel (np. kosztowna renowacja nadwozia).
Alternatywa: Mercedes C124
Mercedes klasy E w drifcie - WIDEO
Najbardziej ekstrawagancka z naszych propozycji to ostatnia generacja Eldorado. W porównaniu do swoich poprzedników z lat 60. czy 70. straciła na wymiarach nadwozia i pojemności silnika, ale boczna linia z szerokim słupkiem oraz wąskie tylne lampy wciąż przywodzą na myśl klasyczne Cadillaki z "płetwami". Amerykańskie coupe rozpieszcza swoich pasażerów klubowymi fotelami oraz bogatym wyposażeniem, a stado blisko 300 koni generowanych przez 4,7-litrowy silnik Northstar zapewnia odpowiednie osiągi i świetną elastyczność. Szkoda tylko, że leniwy automat gna je w kierunku przednich kół. Pytania o apetyt są tutaj nie na miejscu.
Amatorów egzotyki zza Wielkiej Wody może odstraszać nieco jakość wykończenia - plastikowe elementy łatwo uszkodzić, a skórzana tapicerka już po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów wygląda na zużytą. Zawodzi też elektryka, której nie zechce naprawić pierwszy lepszy warsztat. Najgorzej Eldorado wypada jednak w kategorii części blacharskich i z tego powodu jest zakupem wysokiego ryzyka. O ile elementy zamienne silnika lub zawieszenia bez trudu ściągniemy z USA, a nawet kupimy w kraju, o tyle konieczność zakupu drzwi, błotnika, reflektora czy szyby może sprawić, że nasze Eldorado długie miesiące przestoi w garażu. Sam silnik uchodzi za udany i mogą mu jedynie doskwierać problemy z przegrzewaniem, spowodowane zbyt ostrym traktowaniem.
Alternatywa: Lincoln Mark VIII
Kombi Cadillaca z sercem Corvette ZR1
Sportowe Hondy przeżywają w Polsce renesans. Za niespełna 20 tysięcy złotych możemy kupić egzemplarz nowej generacji z drugiej połowy lat 90., wyposażony w 2,2-litrowy silnik o mocy 185 koni (w latach 1999-2001 - 200 KM). Nisko położone fotele, sztywno zestrojony układ jezdny z opcjonalnym układem czterech kół skrętnych i wysokoobrotowe serce zachęcają do ostrej jazdy, również poprzedniego właściciela. Przy zakupie Prelude należy liczyć się ze zwiększonym zużyciem oleju i zwracać uwagę na styl jazdy właściciela, począwszy od rozgrzewania samochodu aż po sposób zmiany biegów.
Warto poszukać doinwestowanego egzemplarza, na przykład na forach klubów motoryzacyjnych. Kilkunastoletnie Hondy są w stanie jeszcze wiele znieść pod warunkiem, że blachy nie poddały się całkowicie korozji. Niegroźne z zewnątrz purchle rdzy na nadkolach mogą okazać się zaawansowaną korozją progów czy podłogi. Twarde zawieszenie w połączeniu z wysokimi przebiegami na polskich drogach sprzyja trzaskom w kabinie, do tego zapiekają się zaciski hamulcowe. Na pocieszenie, w ostatnim czasie do kraju trafiło sporo egzemplarzy z Anglii, dzięki czemu nie ma problemu z częściami np. układu 4WS.
Alternatywa: Honda Accord Coupe 1998-2002
Włoskie rodzeństwo do dzisiaj urzeka stylowymi opakowaniami. Atutem obydwu modeli jest także bogata oferta silników, dobre prowadzenie, skuteczne hamulce i przystępne ceny części zamiennych oraz akcesoriów tuningowych. Na dodatek, nadwozia Coupe i Gtv skutecznie opierają się korozji. Gdzie tkwi haczyk? Im mocniejsze wersje, tym bardziej trzeba wzmóc czujność podczas zakupu. 220-konny Fiat z turbodoładowaną, rzędową "piątką" o pojemności 2 litrów osiąga 100 km/h w mniej niż 7 sekund, ale z pewnością poprzedni właściciele nie gardzili tymi możliwościami.
Wersje 16 i 20VT trapią awarie układu chłodzenia, turbiny, w ekstremalnych sytuacjach zacierają się panewki i pękają tłoki. Troski wymaga także układ rozrządu oraz poziom oleju. Jeśli jednak poszukamy egzemplarza z pewnych rąk, możemy liczyć na bezawaryjną eksploatację. Zawodzą drobiazgi w osprzęcie elektrycznym i wykończeniu. Alfa Gtv kusi także rasowo brzmiącą V-szóstką, ale jej oględziny lepiej powierzyć doświadczonemu "alfiście". Mniej zamożnych zadowoli wolnossący silnik o pojemności 2 litrów (z czasem w Gtv wymieniony na wersję z bezpośrednim wtryskiem paliwa, niepolecaną przez mechaników).
Fiat 500 TwinAir - PIERWSZA JAZDA
"Ostatnie prawdziwe Volvo" - mówią o nim fani szwedzkich cegieł. Tego nie będziemy oceniać, ale z pewnością C70 to Szwed z krwi i kości. Nienachalna elegancja nadwozia (o 40% sztywniejszego niż w S70), poukładane wnętrze, dobrej jakości materiały wykończeniowe, sprawdzone w innych modelach silniki i wysoki poziom bezpieczeństwa zachęcają do zakupu nawet osoby, które wcześniej nie miał styczności z marką. W przeciwieństwie do większości coupe, C70 ma ten same wymiary co S70 i zapewnia przyzwoitą ilość miejsca nawet z tyłu, o ile tylko uda nam się tam dostać.
20 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarz z początku produkcji, wyposażony w pięciocylindrowy silnik (np. 2.0 o mocy 163 KM lub 2.3 T5, rozwijający 240 KM). Na drodze Volvo okazuje się cichym krążownikiem, preferującym drogi szybkiego ruchu ponad ciasne serpentyny. W mieście dokuczać może kiepska zwrotność. Co z awaryjnością? Przygotować się należy na problemy z alternatorem i instalacją elektryczną, przyspieszone zużycie elementów układu hamulcowego i zawieszenia oraz nieprawidłowo eksploatowane silniki, co w najlepszym przypadku zakończy się regeneracją turbosprężarki.
Metamorfoza, którą biuro Pininfariny zaserwowało "zwykłej" 406-ce, odmianę Coupe kwalifikuje do grona najpiękniejszych aut wszech czasów. Warto przypomnieć, że wyjątkowy design auta został wielokrotnie nagrodzony (m.in. tytuły "The Most Beautiful Coupé of the World 1997", "Car Design Award 1997", "The Most Beautiful Car of the Year 1998"). Od 1997 do 2004 roku z bram włoskiego zakładu wyjechało blisko 103 tysiące 406-ek Coupé.
Subtelne kształty skrywają przytulną kabinę i technikę poczciwego sedana oraz kombi wraz z szeroką ofertą silników (w tym 2,2-litrowy diesel HDI). Przystojnego Francuza nękają problemy z zawieszeniem, nadmierny pobór oleju w silnikach benzynowych oraz usterki elektroniki. Pilnować trzeba terminowej wymiany paska rozrządu z osprzętem, w przypadku diesli - zwracać szczególną uwagę na zaniżone przebiegi, a wersji V6 - wyższe ceny części zamiennych. Skrzynie biegów nie grzeszą precyzją, a montaż taniej instalacji gazowej komplikują plastikowe kolektory dolotowe.
Jeśli wspomnienie limonkowego Eclipse z filmu "Szybcy i wściekli" powoduje u Was szybsze bicie serca, za kilkanaście tysięcy złotych możecie stać się właścicielami cywilnego egzemplarza. Drugą generację modelu zaprezentowano w 1994 roku. Jego nazwa pochodzi od słynnego angielskiego konia wyścigowego z XVIII wieku, który wygrał 26 wyścigów. Większość egzemplarzy dostępnych na rynku napędzana jest 2-litrowym, wolnossącym silnikiem o mocy 141 KM. Z takim sercem Eclipse wygląda szybciej niż jeździ, ale przynajmniej nie zrujnuje portfela.
Dla wymagających zarezerwowano wersję turbo z napędem na 2 lub 4 koła (210-227 KM). Silniki Mitsubishi podatne na tuning, więc nietrudno znaleźć egzemplarze o mocy grubo przekraczającej fabryczną, ale i takie, które przez niewłaściwą eksploatację wymagają remontu. Na co uważać? Na auta powypadkowe, korozję nadwozia, działanie układu klimatyzacji oraz szumiące łożyska. Twarde zawieszenie sprzyja trzaskom i skrzypieniu w kabinie, czasami zawodzą również skrzynie biegów.
Koneserów ucieszy szykowna Lancia Kappa w wersji Coupé, wyprodukowanej w liczbie zaledwie 3620 sztuk. Była rządowa limuzyna nadal zapewnia komfortowe warunki podróży i wbrew pozorom, opinie jej użytkowników nie pasują do stereotypów typowych dla włoskich aut. Benzynowe silniki pięciocylindrowe oraz V6 brzmią przyjemnie dla ucha i zapewniają ponadprzeciętne osiągi, nie sprawiając przesadnych kłopotów. Po 200 tys. km domagają się wymiany uszczelniaczy zaworów, zdarzają się wycieki oleju, lepiej kontrolować wycieki oleju i pilnować terminów wymiany paska rozrządu. Zawodzą też turbosprężarki. Kappa ma solidnie zmontowaną kabinę i karoserię skutecznie zabezpieczoną przed korozją, ale utrzymanie najmocniejszych odmian może poważnie nadszarpnąć domowy budżet.