Skoda z wychwalanym Yeti i Kia z modelem Sportage, który regularnie zgarnia nagrody za najlepsze auto w klasie nie mogą przecież być lepsze od Volkswagena. Ceną pokonać się ich nie da, firma postawiła więc na bogate - niedostępne u tańszych rywali - wyposażenie i zróżnicowaną gamę silników.
Oczywiście z okazji liftingu odświeżono też nadwozie kompaktowego SUV-a. Przeprojektowany pas przedni z charakterystycznymi reflektorami i nowym grillem oraz znajomo wyglądające tylne lampy to zabiegi mające wyraźniej zaznaczyć przynależność do współczesnej gamy modelowej Volkswagena. Klienci będą też mogli wybrać nowe wzory aluminiowych obręczy kół i nie oferowane wcześniej kolory nadwozia (np. Yellow Bahama). Odświeżono również wnętrze, ale prawdę mówiąc trzeba się bardzo przypatrzeć by, poza nową kierownicą i większym wyświetlaczem między zegarami, znaleźć jakieś różnice.
Najważniejsze zmiany to jednak nowe silniki, albo ich odświeżone wersje. Wśród nich znalazła się topowa odmiana benzynowego TSI o pojemności 2-litrów i mocy 210 KM, silnik dobrze znany z najmocniejszej odmiany Golfa. Dobra wiadomość czeka również na zwolenników silników wysokoprężnych. Inżynierowie Volkswagena przygotowali kolejną odmianę 2-litrowego TDI, teraz w wersji oferującej kierowcy 180 KM. Mocniejsze silniki to z jednej strony ukłon stronę młodszej, szukającej wrażeń klienteli, z drugiej pstryczek w nos dla rywali z niższej półki.
Niemiecki producent przygotował też coś dla miłośników jazdy o kropelce. 2-litrowy diesel o mocy 110 KM na przejechanie 100 km potrzebuje zdaniem producenta tylko 5 l oleju napędowego. Marne szanse na tytułu bestsellera, ale przynajmniej będzie się czym pochwalić w folderach reklamowych. Volkswagen zarzeka się jednak, że nawet wersje ze "starymi" silnikami są bardziej oszczędne. A to za sprawą na nowo zestopniowanej, sześciobiegowej, ręcznej przekładni, Start/Stop oraz systemowi rekuperacji. Chętnie przekonamy się o rzeczywistych korzyściach kiedy auto trafi w nasze ręce.
Podczas prezentacji mieliśmy okazję jeździć dwoma wariantami nowego Tiguana. Oprócz wspomnianego już SUV-a z sercem z Golfa GTI bliżej poznaliśmy wersję, która prawdopodobnie będzie cieszyć się sporą popularnością wśród polskich klientów - wersję z 2-litrowym TDI o mocy 140 KM. Nie jest to bynajmniej konstrukcja nowa, ale inżynierowie Volkswagena wyraźnie ją dopieścili. Pracuje bardziej kulturalnie, wydaje się żwawsza i jak zapewnia producent jest też przy okazji mniej łasa na paliwo. Optymalizacja pomogła ponoć zredukować średnie zużycie paliwa o około 5 proc.
Pewne jest, że Tiguan to świetny kompan do dalekich eskapad. Po części za sprawą fantastycznego wyciszenia kabiny - podczas podróży niemieckimi autobahnami przy prędkości 160 km/h można było swobodnie rozmawiać bez potrzeby podnoszenia głosu. Przejażdżka z taką prędkością, skądinąd świetnym, Sportagem potrafi zamienić radosną wakacyjną wyprawę w serię cichych dni. Pod tym względem konstruktorzy Kii muszą się jeszcze wiele nauczyć.
Nowością w Tiguanie jest DCC, system pozwalający wybrać jedno z trzech zastawów pracy zawieszenia. W codziennej jeździe po mieście świetnie spisze się ustawienie Comfort, łagodnie wybierające wszelkiej maści nierówności. Przed długą trasą z kolei, pomijając tryb Normal, lepiej wybrać Sport. Zawieszenie wyraźnie się utwardza, a nadwozie mniej buja się przy dynamicznych zmianach kierunku, np. podczas wyprzedzania.
Podczas dalekich wycieczek Tiguanem można także docenić nowy arsenał elektronicznych systemów, którymi kompaktowy SUV Volkswagena może być za słoną dopłatą naszpikowany do granic możliwości. I nie chodzi o fikuśne, nikomu niepotrzebne gadżety, ale systemy czuwające nad bezpieczeństwem podróżnych. Asystent pasa ruchu upomina nas gdy zaczniemy niebezpiecznie zjeżdżać, a gdy nie reagujemy sam przeprowadza korektę kierunku jazdy. Inny system na bieżąco odczytuje informacje ze znaków i podpowiada o obowiązującym w danym miejscu ograniczeniu prędkości. Jeśli tego potrzebujemy, auto będzie czuwać, byśmy nie stali się zbytnio senni i w odpowiednim momencie zasugeruje postój na kawę. Jak wiadomo, z podobnymi systemami we współczesnych autach różnie bywa. Lane Assist w nowym Focusie jest zbyt grzeczny, a koncert brzęczyków, pisków i dzwonków w Volvo potrafi doprowadzić do szału nawet zażartego buddystę (choć nie miłośników szwedzko-chińskiej marki). Inżynierom Volkswagena udało się zaprogramować elektrycznych pomocników tak, by byli jednocześnie skuteczni i nie drażnili pasażerów.
Wielce prawdopodobne, że nowy Tiguan powtórzy sukces poprzednika. Tym bardziej, że ceny kompaktowego SUV'a w porównaniu do modelu sprzed liftingu wzrosły symbolicznie, średnio o około 2 tys. zł. Za podstawową wersję ze 122-konnym, benzynowym TSI z sześciobiegową, ręczną skrzynią biegów trzeba zapłacić 89 900 zł. Opisywana tu odmiana ze 140-konnym dieslem kosztuje nieco ponad 103 tys. zł, a ceny topowego Tiguana z silnikiem pożyczonym od Golfa GTI i siedmiobiegową skrzynią DSG zaczynają się od 128 490 zł. ( Więcej o cenach i wersjach wyposażeniowych nowego Tiguana )
SUMMA SUMMARUM Jaki jest nowy Tiguan? Bardziej dojrzały. Nie jest to już zahukany, niczym nie wyróżniający się młodzik. Nowe, mocne silniki i szeroki wachlarz opcjonalnych, elektronicznych systemów bezpieczeństwa kojarzonych dotąd z autami z wyższej klasy czynią go w swojej klasie wyjątkowo mocnym graczem. Jeździ się nim naprawdę dobrze i trzeba mocno szukać, by wytknąć mu jakieś słabości.
GAZ Dobre wyciszenie kabiny, rozbudowana gama silników, długa lista opcjonalnych, elektronicznych pomocników
HAMULEC Niewielkie zmiany stylizacyjne, drobne poprawki w kabinie
Volkswagen Tiguan 2.0 TDI 140 KM | Kompendium
Bartosz Sińczuk
ZOBACZ TAKŻE: