Trzecia i dotychczas ostatnia generacja sportowego coupe, niejednokrotnie nazywanego Mustangiem dla Europy, zakończyła swoją rynkową karierę w 1986 roku. Od tego czasu Ford nie raczył stworzyć kolejnej odsłony modelu. Do teraz. Nie jest to jednak samochód, na widok którego w naszych głowach automatycznie wybrzmiewałaby nazwa Capri. Skąd jednak wziął się pomysł, by całkiem słusznych rozmiarów elektryczny SUV nosił akurat takie oznaczenie? Nie wiem, ale się domyślam.
Trzeba przyznać, że amerykańska marka ostatnimi czasy bardzo lubi popadać w nostalgię. Zamiast wymyślać nowe nazwy, producent woli wskrzeszać modele, które nie były obecne od kilku dekad, a które dla większości odbiorców są na swój sposób ikoniczne. Jak widać, to świetny przepis na wywołanie kontrowersji. Dla przykładu już wykorzystanie nazwy Puma na potrzeby miejskiego crossovera dla niektórych okazało się stanowczą przesadą. Co jednak powiedzą, gdy zobaczą nazwę Capri na SUV-ie i to w dodatku elektrycznym? Sami się państwo domyślają... Może właśnie o ten efekt zarządowi Forda chodzi. W końcu nieważne jak mówią, ważne, żeby mówili, nieprawdaż? Przejdźmy jednak do samego bohatera tego artykułu.
Nowy Ford Capri jest pełen sprzeczności. Zacznę od tego, że na pierwszy rzut oka niezbyt, o ile w ogóle, przywodzi na myśl swojego legendarnego protoplastę. Elementami, które mają sprawić, by nasze myśli powędrowały w jego stronę, są charakterystycznie zaokrąglone zwieńczenia bocznych szyb przy słupkach C, a także światła. Co więcej, by jeszcze bardziej upodobnić go do jego znamienitego poprzednika, słupki A poprowadzone zostały pod mniejszym kątem, co ma nadać całości nieco większej dynamiki. Całość prezentuje się jednak całkiem schludnie, a co najważniejsze, wygląda zdecydowanie lepiej niż jego techniczny bratanek, czyli Volkswagen ID.5.
Zaskakujący jest jednak fakt, że styliści projektujący jego nadwozie za punkt honoru przyjęli, by nie było ono zbyt agresywne, a raczej prezentowało się przyjaźnie i przystępnie. Nie wydaje się wam jednak, że auto pretendujące do nazwy Capri powinno mieć nieco więcej pazura? Też tak sądzę. Styliści tłumaczą jednak ten wybór "naturalną ewolucją modelu". Co się za tym kryje? Otóż podczas prac koncepcyjnych designerzy wyobrazili sobie, jak auto zmieniałoby się w czasie, gdyby jego produkcja nie zakończyła się w 1986 roku. Ich zdaniem nowoczesne Capri przez wymogi rynku z czasem przerodziłoby się właśnie w czterodrzwiowego SUV-a. Ciekawa koncepcja, jednak wiadomo, że za wszystkim stoi podłoże techniczne. W końcu nowe Capri bazuje na podzespołach Volkswagena. Tak czy inaczej, gratuluję kreatywności.
Capri w swoim wnętrzu prezentuje to wszystko, co znaleźć można w jego mniejszym krewniaku, czyli elektrycznym Explorerze. Trudno więc szukać tutaj jakichkolwiek wspólnych cech z poprzednikiem. I w sumie bardzo dobrze. Co więcej, jest to chyba najmocniejszy aspekt pojazdu, który z pewnością przyciągnie klientów zastanawiających się nad zakupem konkurenta spod szyldu marki z Wolfsburga.
Całość prezentuje się bardzo schludnie i nowocześnie. Mimo iż, jak to w Fordzie często bywa, postawiono na dużą ilość plastików, nie są one kiepskiej jakości, a dodatkowo wszystkie najbardziej wyeksponowane elementy są obite miękkim materiałem. Co więcej, są one dobrze spasowane, nic nie skrzypi, nie brzęczy czy nie wydaje innych niepokojących odgłosów. Miło zaskakują także podłokietniki — pianki ewidentnie nie żałowano. Podstawowe fotele ze zintegrowanym zagłówkiem (dostępne są opcjonalne fotele AGR) okazują się komfortowe. Niestety, mają krótkie siedziska, co przy dłuższych podróżach będzie dawało się we znaki. Miejsca nie brakuje - w końcu mowa tu o pojeździe o długości 463,4 cm i rozstawie osi wynoszącym 276,7 cm. Niestety, na tylnej kanapie wyżsi pasażerowie mogą obijać głową o podsufitkę.
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem jest oczywiście konsola środkowa z dużym 14,6-calowym wyświetlaczem, którego położenie można płynnie regulować. Pod względem obsługi samego systemu multimedialnego trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia, chociaż samo menu mogłoby być nieco bardziej przejrzyste i intuicyjne. Całość działa jednak płynnie i nie daje powodów do narzekania. Co ciekawe, ekran służy również jako pokrywa umieszczonego pod nim schowka. Gdy znajduje się w najniższym położeniu, skrytka jest zasłonięta, a przechowywane w niej przedmioty bezpieczne.
To oczywiście niejedyny schowek. Mamy dostęp także do przepastnej, ok. 17 litrowej skrytki w tunelu środkowym umieszczonej pod podłokietnikiem. Pomieści ona kilka butelek wody, torebkę czy laptopa. W końcu nasze ruchomości nie będą musiały przewalać się po fotelu pasażera. Nie mogę nie wspomnieć o całkiem pojemnym, 572-litrowym bagażniku.
Nowy Ford Capri jeździ tak, jak wygląda, a przynajmniej jak wystylizowali go designerzy - przyjaźnie. Trudno szukać tutaj sportowych wrażeń czy strumieni adrenaliny. Auto dostępne jest w dwóch wariantach napędowych - tylnonapędowej o mocy 286 KM i 545 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a także AWD, która zapewnia aż 340 KM i dodatkowe 134 Nm momentu (dzięki silnikowi na przedniej osi). Oba zasilane są tym samym akumulatorem litowo-jonowy NMC, który jednak różni się pojemnością netto. W wersji RWD ma on 77 kWh a w AWD 79 kWh. Pierwsza zdaniem Forda ma zapewniać nawet 627 km zasięgu, natomiast z napędem 4x4 przejedziemy maksymalnie 592 km.
Capri nie jest sportowcem, o czym od razu informuje jego komfortowo zestrojone zawieszenie. Co może być dla niektórych zaskoczeniem, słabszy tylnonapędowy wariant wydaje się być nieco sztywniejszy i bardziej wyrazisty od 340-konnej wersji. Jednak i tak trudno mówić tutaj o szczególnie sporotwych wrażeniach z jazdy. Oczywiście czuć różnicę w przyśpieszeniu - RWD sprint do setki wykonuje w 6,4 sekundy, a AWD w 5,3 sekundy - jednak odczucia z jazdy działają na rzecz wersji RWD. Układ kierowniczy tak czy inaczej zachęca do statecznej jazdy. Zwłaszcza że Capri kruszynką nie jest, co czuć w zakrętach — waży 2114 kg lub 2190 kg (kolejno RWD i AWD). Nawet włączenie trybu Sport nie zmienia szczególnie jego specyfiki, jedynie delikatnie wzmacnia bezpośredniość układu kierowniczego. To, co jednak najbardziej modyfikuje spotowy tryb jazdy to siłę rekuperacji. Gdy w normalnym trybie możemy pozwolić sobie na leniwe żeglowanie, w "sporcie" auto momentalnie stara się odzyskiwać energię. Jest to przydatne zwłaszcza przy zjeżdżaniu ze wzniesień. Rzecz jasna pomaga to nieco obniżyć zużycie. Jeżeli już jesteśmy przy tej kwestii, wariant tylnonapędowy podczas naszych krótkich testów zużywał ok. 19 kWh/100 km natomiast AWD nieco więcej - ok. 21 kWh.100 km.
Nowy Ford Capri w swojej najnowszej odsłonie z pewnością podzieli fanów marki. Mimo iż to całkiem udany wóz, który na tle niemieckiej konkurencji pozytywnie się wybija, nie będzie to pozycja dla kogoś, kto pamięta jeszcze klasyczne Capri. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Ford tak usilnie stara się bronić swojej decyzji i na każdym kroku przekonuje, że użycie nazwy było niezwykle trafioną decyzją. Oczywiście przy aktualnych rynkowych trendach produkcja kolejnego obok Mustanga sportowego coupe nie miałaby racji bytu. Poza tym współpraca z Volkswagenem na polu elektromobilności wymusiła stworzenie akurat takiego wozu. Moim zdaniem jednak wypadałoby sięgnąć po nieco mniej wyrazistą nazwę np. Granada czy też Focus dodając do niej dopisek E-Max. Z drugiej strony nie wywołałoby to takiego medialnego szumu i poruszenia wśród odbiorców.
Pomijając nazwę, nowy elektryczny model Forda prawdopodobnie znajdzie dla siebie odbiorców. Zwłaszcza że jest dobrze wyposażony. W standardzie otrzymujemy m.in. ładowarkę indukcyjną na dwa telefony, bezprzewodowe Android Auto i Apple CarPlay, podgrzewane fotele, dostęp bezkluczykowy, 19-calowe aluminiowe felgi i adaptacyjny tempomat z funkcją jazdy stop&go. W wersji Premium zyskujemy dodatkowo m.in. matrycowe światła LED, system audio od Bang&Olufsen, czy też 20-calowe felgi. Ceny? Mogłyby być nieco niższe, ale nikt chyba już w kwestii elektryków cudów nie oczekuje. Za podstawowy wariant Capri z napędem na tylną oś zapłacimy 226 770 zł. W przypadku wersji premium musimy do tego doliczyć 17 tys. Wariant AWD to już koszt 246 770 zł (w wersji Premium 263 770 zł). Wyjazd na pierwsze jazdy nowym Fordem Capri sfinansował Ford Polska. Firma nie miała wglądu ani wpływu na treść artykułu przed jego publikacją.