Od debiutu Range Rovera Evoque'a minęło już ponad 11 lat. W tym czasie segment kompaktowych SUV-ów rozrósł się nieprawdopodobnie i przekonał do siebie wielu kierowców. Jedna rzecz się nie zmieniła. Evoque nadal wyróżnia się fenomenalną stylistyką i jest jedną z ciekawszych propozycji na rynku. Ma też kilka wad, ale łatwo o nich zapomnieć.
Więcej o samochodach piszemy na stronie Gazeta.pl
Choć zwykle to prawda, to w tym przypadku było trochę inaczej. Kiedy odbierałem kluczyki do auta, czułem lekką ekscytację. Nigdy wcześniej nie jeździłem tym modelem, a uczciwie przyznam, że totalnie trafia on w mój gust. To chyba jedyne auto w tym segmencie, na które lubię tak po prostu popatrzeć i napawać się jego wyglądem. Ma w sobie to coś. To jeszcze nie miłość, ale zauroczenie na pewno. Po spędzeniu kilkudziesięciu minut za kółkiem poczułem jednak coś w stylu rozczarowania albo przynajmniej niedosytu. Evoque prowadził się po prostu zwyczajnie. Nie porwała mnie praca zawieszenia ani układu kierowniczego. Względem silnika nie miałem większych oczekiwań. Była to bazowa jednostka wysokoprężna o mocy 163 KM i w poznawaniu się z samochodem po prostu nie przeszkadzała. Wygląd to nie wszystko - pomyślałem sobie lekko zawiedziony tym, że auto, do którego miałem duże oczekiwania, nie zachwyciło mnie swoim prowadzeniem. Bałem się, że z każdym kolejnym kilometrem moje odczucia będą coraz gorsze. Wyszło zupełnie odwrotnie.
2-litrowy silnik Diesla może generować 163 lub 204 KM. Mocniejsza wersja wiąże się z dopłatą w wysokości 14 100 zł i w moim odczuciu warto się na nią zdecydować. Drugą rozsądną opcją jest 2-litrowa jednostka benzynowa o mocy 200 KM. Jest tylko 5 100 zł droższa od słabszego Diesla. Jeśli liczycie na to, że silnik wysokoprężny będzie oszczędną opcją, to muszę was rozczarować. Nie będzie. Mnie nie udało się zejść poniżej 10 l/100 km w mieście nawet przy spokojnej jeździe. Evoque waży prawie dwie tony i niestety przekłada się to na zużycie paliwa oraz dynamikę. Sprint do setki według katalogu trwa 9,8 sekundy. Od auta, którego cena przekracza ćwierć miliona złotych, chciałoby się oczekiwać czegoś lepszego. Pewnie z tego powodu, w konfiguratorze znajduje się jeszcze 300-konna jednostka benzynowa, która rozpędzi nieco ociężałego Evoque'a do setki w 6,8 sekundy.
Cennik startuje od 212 400 zł za wersję z trzycylindrową benzyną o mocy 160 KM w odmianie R-Dynamic S. Za słabszego diesla trzeba zapłacić 233 600 zł. Cennik jest rozległy i oferuje 7 wersji wyposażenia oraz wiele wersji napędowych. Warto wspomnieć o układzie hybrydowym typu plug-in o mocy 309 KM, za który trzeba zapłacić co najmniej 295 600 zł. To najdroższa opcja w konfiguratorze, a w wersji Autobiography jej cena osiąga 378 400 zł.
Evoque nie jest tanim samochodem, chociaż cena początkowa nie osiąga niebotycznego pułapu. Podejrzewam jednak, że niewielu klientów chce mieć to auto z najsłabszym silnikiem i napędem na jedną oś. To w końcu Land Rover. Trochę mocniejszy silnik, kilka dodatkowych opcji i cena wyraźnie daje nam znać, że mamy do czynienia z segmentem premium.
Za każdym razem, kiedy moja podróż Evoqiem dobiegała końca, poświęcałem jeszcze chwilę, aby przyjrzeć się wnętrzu. Jego projekt zasługuje na słowa uznania. Nie powiedziałbym, że to styl minimalistyczny. To po prostu wysoko wyniesiona estetyka zwieńczona materiałami na najwyższym poziomie. Wnętrza Land Roverów w ogóle mają w sobie coś, czego brakuje moim zdaniem pozostałym rywalom ze stawki marek premium. Są trochę jak MacBooki na tle innych laptopów jeszcze kilka lat temu.
Lekko przeszkadzał mi nadmiar fortepianowej czerni, odbierający nieco praktycznego aspektu. Wybrałbym też całkowicie cyfrowy ekran wskaźników kierowcy zamiast połączenia analogowych zegarów i wyświetlacza. Świetnie pasował mi ten układ we wnętrzu Jaguara XF, ale tutaj lekko odstawał od reszty. Nowy system multimedialny Pivi radzi sobie całkiem nieźle. Bardzo podoba mi się wygląd jego interfejsu. Lubię też pokrętła wkomponowane w dotykowy ekran. Mogą służyć do ustawiania temperatury, a po wciśnięciu ich, sterują ogrzewaniem siedzeń (lub wentylacją czy siłą masażu). Zastrzeżenia mam też do obsługi komputera pokładowego, tego umieszczonego na ekranie wskaźników. Jest mało intuicyjna, a każda zmiana wymaga sporo klikania i czasu.
Ludzie chętnie kupują SUV-y, bo cenią sobie ich walory użytkowe. Rzadko jednak korzystają z nieco lepszych właściwości terenowych. Evoque jest autem, które pasuje mi do miasta i myślę, że zdecydowana większość egzemplarzy spędza w nich ponad 90 proc. czasu. Początkowo uznałem więc, że nie ma sensu zapuszczać się w trudniejszy teren. To trochę jak z ładnymi sportowymi butami. Chętnie założysz je do miasta, ale nie chcesz iść w nich do lasu. 20-calowe obręcze kół i dość sprężyste zawieszenie tym bardziej nie zachęcały do zjechania z utwardzonej drogi. Z drugiej strony do dyspozycji są trzy off-roadowe tryby. W końcu to Land Rover. No więc poświęciłem swoje uczucie komfortu powodowane gładkim asfaltem i zjechałem z drogi. Nie rozczarowałem się.
Napęd na cztery koła działał dokładnie tak, jak powinien. Jeśli tylko jedno z kół miało przyczepność, to właśnie na nie przekazywany był moment obrotowy. Grząski i błotnisty grunt czy nawet większe nierówności nie stanowiły problemu. Taki zestaw właściwości jest zupełnie wystarczający dla przeciętnego użytkownika. Nie trzeba martwić się, że Evoque nie dojedzie leśną drogą na przykład do domu letniskowego lub utknie na nieodśnieżonej dojazdówce.
Wspomniałem już o sprężystym zawieszeniu. W moim odczuciu jest nieco za twardo, ale z drugiej strony, wiele osób twierdzi, że charakterystyka Evoque'a jest miękka. Ciężko mi się z tym zgodzić, ale kiedy wjechałem na jedną z najgorszych dróg, jakie możecie sobie wyobrazić, czyli stary bruk, pełny dziur i nierówności, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Evoque perfekcyjnie poradził sobie z większością niedoskonałości nawierzchni i zrobił to przy względnej ciszy. Względnej, bo w bagażniku hałasowała gaśnica, która swoją drogą była drugą gaśnicą w aucie i nie była odpowiednio przymocowana, co bardzo mnie irytowało. Nie wiem, czemu Land Rover umieszcza aż dwie gaśnice w swoich samochodach.
Wygląd to nie wszystko, ale Evoque oferuje znacznie więcej niż tylko wygląd. Po kilku dniach naprawdę się do niego przekonałem. Zapewne niepotrzebnie nastawiałem się na to, że będzie się prowadził niezwykle, stąd to małe rozczarowanie na początku. Jego minusem jest duża masa i silniki z apetytem na paliwo. Jego atuty widać za to na pierwszy rzut oka. Dla mnie jest to najładniejsza propozycja w klasie. Ma to swoje przełożenie na cenę, bo Evoque jest też drogim samochodem.