Opinie Moto.pl: MINI z silnikami elektrycznymi. Wciąż z własnym stylem i frajdą z jazdy?

MINI to wciąż jedna z najciekawszych marek na rynku. I jedna z moich ulubionych. Dlatego bardzo cieszyłem się z dwóch testów jeden po drugim. Najpierw spędziłem kilka dni z w pełni elektrycznym MINI Cooper SE, a chwilę później poleciałem na pierwsze jazdy odświeżonym Contrymanem, również w wydaniu Cooper SE.

MINI uwielbia podkreślać, że ich auta znakomicie się prowadzą, a wrażenia z jazdy można porównać do gokartów. I każdy, kto jeździł którymś z szybszych MINI z pewnością to potwierdzi. Są angażujące w prowadzeniu i potrafią dostarczyć sporo emocji. Jak jednak zachować tożsamość marki w czasach silników elektrycznych i ciężkich baterii? Pójść swoją drogą. Producent nie chce ścigać się z markami popularnymi na zasięg. MINI Cooper SE (w mediach często funkcjonuje także jako MINI Electric) przejedzie od 235 do 270 km i to większości kierowców tej marki w zupełności wystarczy. W końcu to propozycja typowo miejska. Mniejszy akumulator (32,6 kWh) ma nie zaburzyć przyjemności z jazdy zbyt wieloma dodatkowymi kilogramami.

MINI Cooper SEMINI Cooper SE fot. Filip Trusz

Z jednej strony to zaleta. Z drugiej chyba największa wada stylowego elektryka. Do deklarowanego zasięgu bardzo trudno się zbliżyć, a, w moim przypadku, realnym okazało się 180-190 km. Dla kogoś kto ma dom lub mieszkanie z garażem ta wartość wydaje się w zupełności wystarczająca. To prawda. Dopóki nie dojdzie do jakiejś awaryjnej sytuacji. Jednego dnia, mając prawie 100 proc. baterii, pojechałem do sklepu, do rodziców, później po koleżankę na lotnisko, a wieczorem okazało się, że muszę wybrać się do IKEI pod miastem. Kiedy parkowałem samochód pod domem, to miałem mniej niż połowę zasięgu. Kolejna, trochę dłuższa, przejażdżka byłaby już stresująca. Takie dni zdarzają się rzadko, ale się zdarzają, a MINI podoła zadaniu tylko, kiedy nie zapomnimy dzień wcześniej go naładować.

MINI Cooper SEMINI Cooper SE fot. MINI

Ile trwa ładowanie? Z domowego zwykłego gniazdka - 15 godzin, czyli dużo krócej niż konkurentów. W tym przypadku mały akumulator to zaleta, a MINI po prawie każdym podpięciu do prądu na noc będzie miało 100 proc. Elektryka można oczywiście naładować szybciej:

  • Szybką ładowarka 50 kW - od 0 do 80 proc. - 35 minut, od 0 do 100 proc. - 1,4 godziny.
  • Wallboxem AC 11 kW - odpowiednio 2,5 i 3,5 godziny.
  • Wallboxem AC 7,4 kW - 3,5 i 4,2 godziny.

MINI Cooper SEMINI Cooper SE fot. Filip Trusz

Jak już trochę narzekam, to wymienię jeszcze dwie wady Coopera SE. Przed oczami mamy tu wirtualne zegary, które są bardzo estetyczne, ale wcale nie przekazują znacznie więcej informacji niż analogowe rozwiązanie i w ostrym słońcu nie zawsze są widoczne. Trzecim i ostatnim minusem jest sposób, w jaki MINI odzyskuje energię (są dwa poziomy). Robi to skutecznie, ale zdarza mu się nerwowo szarpnąć.

Koniec narzekania. Elektryczny silnik dostarcza 184 KM. Cooper SE przyspiesza od 0 do 60 km/h w 3,9 s, do 100 km/h - w 7,3 s. Producent chwali się, że akumulator umieszczono pod podłogą pomiędzy przednimi i pod tylnymi siedzeniami. To oznacza nisko położony środek ciężkości. Oczywiście za kierownicą czuć, że jedziemy dość ciężkim elektrykiem, ale na stabilność jazdy, prowadzenie i frajdę z pokonywania zakrętów nie można narzekać. W MINI Cooperze SE czuć najlepsze geny marki. Jeździ trochę inaczej, ale dorzuca za kierownicą zupełnie inne emocje niż klasyczni bracia - błyskawiczne przyspieszenia w trybie Sport nigdy się nie nudzą.

MINI Cooper SEMINI Cooper SE fot. Filip Trusz

Częsta jazda w trybie Sport oznacza większe zużycie energii, ale podczas codziennej, miejskiej jazdy Cooper SE wcale nie ma dużego zapotrzebowania na prąd. Komputer pokazał mi 13,7 kWh na 100 km. Jeśli musicie pokonać MINI dłuższy odcinek, to warto włączyć jeden z dwóch zielonych trybów.

MINI Cooper SEMINI Cooper SE fot. Filip Trusz

MINI Cooper SEMINI Cooper SE fot. Filip Trusz

Brytyjska marka (tak, tak, wiem, należąca do niemieckiego BMW) jest mistrzem w łączeniu nowoczesnych samochodów ze swoim niepowtarzalnym retro stylem. Jak poradziła sobie z tym w przypadku elektryka? Zapraszamy do naszej wideorecenzji i galerii.

Zobacz wideo Samochód Jasia Fasoli i symbol Zjednoczonego Królestwa - recenzja elektrycznego modelu Mini

Cooper SE nie jest jedynym MINI, które jeździ na prąd

MINI Cooper SE to wciąż gorąca nowość, ale marka już wcześniej eksperymentowała z silnikami elektrycznymi - w swoim SUV-ie Countrymanie, który od jakiegoś czasu można zamawiać w odmianie Cooper SE ALL 4. To ładowana z gniazdka hybryda z silnikiem 1.5, której moc systemowa to 220 KM. Model dobrze już znany z polskich ulic. Skąd więc pierwsze jazdy? MINI Coutryman przeszedł niedawno facelifting, ale nie spodziewajcie się rewolucji.

MINI Countryman Cooper SE ALL4MINI Countryman Cooper SE ALL4 fot. Filip Trusz

To raczej drobne odświeżenie. Największe nowości to nowy grill, nowe reflektory z przodu oraz charakterystyczne światła z tyłu z brytyjską flagą, które dobrze znamy z podstawowego MINI Hatch. Lifting to oczywiście okazja do poszerzenia palety dostępnych kolorów oraz wzorów obręczy. Drobnych porządków doczekało się wnętrze. Tutaj na listę nowości wpiszemy przede wszystkim: nową, skórzaną tapicerkę, wirtualne zegary (to te same, co w elektryku, więc nie lubią się z naprawdę ostrym słońcem) oraz kolejną wersję systemu multimedialnego, którym zawiadujemy z poziomu 8,8-calowego ekranu dotykowego.

MINI Countryman Cooper SE ALL4MINI Countryman Cooper SE ALL4 fot. Filip Trusz

Techniczna strona modelu pozostała bez zmian. Countrymana Coopera SE ALL 4 napędza więc ten sam układ, a jeździ się nim jak każdą hybrydą typu plug-in. Z naładowanym akumulatorem SUV jest zaskakująco szybki (6,8 s do setki) i bardzo chętnie wyrywa do przodu. Oznaczenie "ALL 4" w długiej nazwie oznacza, że, jak na SUV-a (nawet tak małego) przystało, MINI ma naprawdę sprawny napęd 4x4. Nie jest oczywiście terenówką, ale w trochę trudniejszym terenie sobie poradzi. Przy okazji jest też bardzo oszczędne, bo deklarowane zużycie benzyny to zaledwie 1,7-2,0 l/100 km. Jeśli odepniecie auto od ładowarki przy 100 proc. i ruszycie w trasę, to na pierwszych 100 km spokojnej jazdy jesteście w stanie wykręcić dość podobny wynik. Oczywiście, kiedy skończy się prąd, to Countryman stanie się znacznie bardziej paliwożerny, ponieważ z ciężkim autem (akumulator...) samodzielnie musi sobie radzić mały silnik 1.5.

To jednak nie wina samego MINI Countrymana. Taki urok pluginów. Mają sens i pokazują się od najlepszej strony właśnie, kiedy regularnie je ładujemy. To samochody kierowane do bardzo konkretnego kierowcy, a ich ogromną zaletą jest możliwość jeżdżenia na samym prądzie. Realny zasięg, przy moim stylu jazdy, to okolice 40 km, a więc naprawdę niezły wynik. Kierowca ma do dyspozycji kilka trybów jazdy, które pozwalają dostosować pracę auta do swoich potrzeb.

Świetnym rozwiązaniem jest powiązanie pracy układu hybrydowego z nawigacją. Kiedy mamy wbity cel, to auto samodzielnie decyduje, kiedy wspomagać jednostkę spalinową elektrykiem, a kiedy oszczędzać prąd, żeby pokonać tereny zabudowane na trasie tylko w trybie EV.

MINI Countryman po faceliftinguMINI Countryman po faceliftingu fot. MINI

MINI z silnikami elektrycznymi - opinie Moto.pl. Podsumowanie

W tytule po "wciąż z własnym stylem i frajdą z jazdy" postawiłem przecinek. W podsumowaniu czas więc na odpowiedź. W pierwszej części pytania odpowiedź jest jedna i brzmi "tak". Co do drugiej, to także uważam, że MINI nie zatraciło swojego charakteru. W przypadku Coopera SE można narzekać na zasięg i jakieś drobnostki, ale to z pewnością najprzyjemniej i najlepiej jeżdżące małe e-auto. Mogę je porównać z choćby z e-208, które, choć również bardzo mi się podobało, to w kategorii "frajda z jazdy" od Coopera SE trochę odstawało. MINI, tyle mówiące o gokartowej frajdzie z jazdy, stanęło na wysokości zadania. Ciekawe mogłoby być zestawienie z Mazdą MX-30, która podąża podobną ścieżką - stawia na prowadzenie kosztem zasięgu. A co z Countrymanem Cooperem SE ALL 4? Lekki lifting trochę go odświeżył, ale nie wprowadził żadnych znaczących zmian. To wciąż ten sam stylowy i przyjemnie jeżdżący mały SUV. O ile macie go gdzie ładować, to na pewno warto się nim zainteresować.

A ile kosztują dwa testowane MINI? Elektryczny hatchback od 139 900 zł, a hybrydowy Countryman - od 153 900 zł. Sporo, ale MINI nigdy nie konkurowało bezpośrednio z markami popularnymi.

MINI Countryman Cooper SE ALL4MINI Countryman Cooper SE ALL4 fot. Filip Trusz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.