Naszą wycieczkę po ciekawych konceptach marki Renault zaczynamy od zaprezentowanego w 2010 roku podczas targów w Paryżu modelu DeZir. Oprócz konceptów prezentujących najnowsze technologie albo pomysły na samochód przyszłości, każda marka tworzy auto, które jest określane wizją stylistyczną. Celem takiego projektu jest wyznaczanie nowego języka stylistycznego. Kolejne samochody marki, już produkcyjne, mają w przyszłości czerpać garściami z wyglądu konceptu.
Przykładowo dla Forda jest to model Evos, a dla sportowych Toyot - model FT-1. Renault DeZir ma być właśnie takim motywem przewodnim dla koncernu znad Sekwany. Według Renault pierwszym autem zainspirowanym przez DeZir jest nowe Clio. Widzicie podobieństwo?
fot. Renault
fot. Renault
Za DeZir odpowiada zespół kierowany przez Laurensa van der Ackera, który przed pracą w Renault odpowiadał za projektantów Mazdy. Wygląd krwistoczerwonego coupe jest surowy i zadziorny, wręcz agresywny. Jednak to trochę zasłona dymna... Koła tylnej osi studyjnej "renówki" napędzane są przez silnik elektryczny, który rozwija moc 150 KM oraz 226 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Liczby nie imponują, ale trzeba wziąć pod uwagę, że projektanci zadbali o jak najniższą wagę DeZir - tylko 830 kg. Francuzi chwalą się także współczynnikiem oporu powietrza - jedynie 0,25.
fot. Renault
fot. Renault
Jak więc wygląda sprawa osiągów? Tu już nie ma co narzekać. Elektryczne coupe spokojnie rozpędza się do 180 km/h, a pierwszą "setkę" na liczniku zobaczymy po 5 sekundach. W pełni naładowane litowo-jonowe akumulatory powinny pozwolić na pokonanie dystansu 160 km przy w miarę rozsądnej jeździe. Całkowite naładowanie akumulatorów to kwestia 8 godzin, ale podobno już 20 minut wystarcza na uzupełnieni ich w 80 proc.
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
Na sam koniec rozszyfrujmy jeszcze nazwę. DeZir pochodzi od francuskiego słowa "desir", co na polski można przetłumaczyć jako pożądanie.
Renault Espace to pierwszy europejski samochód rodzinny typu minivan. Rewolucyjne Renault debiutowało na rynku 30 lat temu (więcej o historii modelu znajdziesz TU). W tym materiale przyjrzymy się chyba najciekawszej wersji tego minivana... Przedstawiamy Renault Espace F1.
Ekstremalny minivan został zaprezentowany w 1995 roku z okazji dziesięciolecia Renault w Formule 1. Najważniejszy w tym koncepcie jest oczywiście mocarny silnik. Ten pochodzi z bolidu Williams-Renault FW15C - 40 zaworów, 3,5 litra, V10 i imponujące 700KM... Jednak inżynierowie Renault zdecydowali się wycisnąć z niego jeszcze dodatkowe 100 koni. Silnik o mocy aż 800 KM zamontowano centralnie, a za przeniesienie napędu na tylną oś odpowiadała 6-biegowa, półautomatyczna skrzynia biegów.
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
Co może zrobić 800 koni mechanicznych z "nudnym", rodzinnym minivanem? Osiągi Espace F1 zdają się przeczyć prawom fizyki i zdrowemu rozsądkowi. Prędkość minivana wzrosła do 312 km/h! Jeszcze lepiej prezentuje się przyspieszenie. Wskazówka prędkościomierza mijała pierwszą setkę po 2,8 sekundy, żeby dotrzeć do granicy 200 km/h potrzebowała niecałych 7 sekund. A to wszystko w minivanie! Nikogo chyba nie zdziwi, że jako pierwszy z bestią zmierzył się zawodowiec - Eric Bernard, kierowca znany z F1.
Oczywiście oprócz silnika i usportowionego nadwozia Espace otrzymał także potężne węglowo-ceramiczne hamulce.
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
Po agresywnie wyglądającym coupe i minivanie zapatrzonym w bolidy F1, teraz weźmiemy na tapetę coś znacznie spokojniejszego. Renault Ellypse ma być przede wszystkim przyjazny kierowcy i środowisku. Producent już na samym początku podkreśla, że samochód nie ma w sobie niczego agresywnego, wszystko jest proste, delikatne, obłe i minimalistyczne. Tak wewnątrz, jak i na zewnątrz. Chyba najodważniejszym elementem całego projektu są osłony chłodnicy.
fot. Renault
fot. Renault
Już po pierwszym kontakcie z Ellypse wiemy, że w Renault postawiono przede wszystkim na praktyczność. Koncept jest pakowny i przestronny. Innowacyjnym pomysłem są drzwi. Przednie niczym nas nie zaskoczą, ponieważ otwierają się tak samo jak w przypadku 99 proc. innych aut, jednak ciekawiej robi się kiedy otworzymy tylne. Można to zrobić w obu kierunkach, mimo braku środkowego słupka.
fot. Renault
fot. Renault
Fotele (przednie i tylne) można całkowicie złożyć. Jak widać na zdjęciach podłoga Ellypse nie jest wtedy płaska, ale Francuzi zrobili to z premedytacją. Ta "fala" ma być jak najbliższa ludzkiemu ciału - koncept pomyślano jako miejsce odpoczynku. Nic nie stoi na przeszkodzie, by przespać się w nim po długiej i męczącej podróży. Wygodę ma zapewniać miękka oraz elastyczna pianka, z której wykonano fotele.
Minimalistyczna deska rozdzielcza miała komunikować się z ludźmi za pomocą dwóch chowanych ekranów - pierwszy, dedykowany kierowcy wyświetlał informacje o najważniejszych funkcjach życiowych Ellypse. Drugi ekran to zabawka dla pasażerów. Panel sterowania paroma ważnymi funkcjami samochodu (m.in. nawigacją, radiem, czy klimatyzacją) również ukryto. Wysuwał się z dolnej części deski rozdzielczej.
fot. Renault
Ellypse to także samochód "przyjazny środowisku". Renault zarzeka się, że w większości powstał z materiałów pochodzących z odzysku, a koncept zaprojektowano tak, by on sam w przyszłości mógł zostać poddany recyklingowi. Za rozpędzanie studyjnego minivana odpowiadał 1,2-litrowy silnik Diesla o mocy 100 KM. Diesel otrzymał wsparcie jednostki elektrycznej. Dzięki tej współpracy spalanie konceptu to jedynie 3,2 litra w cyklu mieszanym. Francuzi chwalili się też emisją CO2/km - 85 g.
fot. Renault
fot. Renault
Espace F1 powstał z okazji dziesięciolecia pierwszego startu Renault w wyścigach Formuły 1. Model Fiftie to także auto mające uczcić pewną rocznicę - tym razem pięćdziesięciolecie pojawienia się na rynku Renault 4CV. Dlatego koncept z 1996 otrzymał nazwę Fiftie.
Już na wstępie widać, że Francuzi podeszli do tematu dość lekko. Nowe wcielenie 4CV ma dwoje drzwi, a oryginalne 4CV było czterodrzwiowym sedanem. Silnik Fiftie umieszczono centralnie, w "renówce" z lat 40. ubiegłego wieku znajdował się z tyłu. Tyle różnic w stosunku do pierwowzoru. Jeden rzut oka na koncept wystarczy, żeby upewnić się na czym wzorowali się w projektanci Renault. Trzy srebrne linie z przodu Fiftiego to aż nazbyt oczywiste nawiązanie do 4CV. W ogóle, oprócz liczby drzwi i umiejscowienia silnika, Fiftie jest bardzo podobny do poprzednika.
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
Renault Fiftie kierowano przede wszystkim do młodych, aktywnych odbiorców. Z myślą o wypadach za miasto w koncepcie zamontowano... piknikowy koszyk. Jasne, wnętrze również celuje w młodych, jest oryginalne i na pewno znajdzie się spora grupa ludzi, którym nie przypadnie do gustu. Do jego stworzenia wykorzystano len, bawełnę i materiał o groźnej nazwie rattan (znany także jako rotang, w skrócie to gatunek palm pnących z rodziny arekowatych wykorzystywany do produkcji mebli i koszy). Foteli nie dało się regulować, ale kierowca mógł dostosować do siebie położenie kierownicy i pedałów.
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
Centralnie umieszczony silnik to 1,2-litrowa jednostka o mocy 60 KM. Pięciobiegowa skrzynia przekazywała moc na tylne koła.
Renault Fiftie został pokazany w 1996, a Volkswagen rok później wypuścił na rynek następcę Garbusa model New Beetle. Myślicie, że złota renówka miałaby szansę powalczyć z konkurencją zza wschodniej granicy? Maluch Francuzów był bardzo podobny do New Beetle.
fot. Renault
Wspominaliśmy na wstępie, że w Renault nie wzbraniają się przed innowacyjnymi i niepowtarzalnymi pomysłami. Koncepcyjny model Racoon to chyba jeden z najbardziej zaskakujących konceptów w tym zestawieniu. Samochód pojawił się pierwszy raz w 1992 roku na filmie z generowanymi komputerowo projektami, ot taka ciekawostka, pokaz możliwości grafików... Jednak Racoon zajechał rok później na targi do Genewy.
Czyżby Renault planowało podjęcie współpracy z NASA i produkcję łazika na misję na Marsie? To oczywiście tylko jedno ze skojarzeń, jakie można mieć patrząc po raz pierwszy na Racoona. Niepowtarzalna, futurystyczna renówka naprawdę wygląda jak kosmiczny pojazd. Trzeba pamiętać, że jego premiera miała miejsce ponad 20 lat temu, a wygląd może zadziwiać po dziś dzień.
fot. Renault
fot. Renault
Czy Racoon poradziłby sobie jako łazik? Nie wiadomo, ale na pewno byłby nieoceniony w trudnym, ziemskim terenie. Koncept wyposażono w napęd na cztery koła, a każde z nich było skrętne. W ciężkich warunkach przydałaby się także regulacja prześwitu. Co więcej, Racoonowi nie straszna była woda. Kosmiczny koncept był również amfibią - na wodzie mógł rozwinąć 10 km/h. O wiele lepiej wygląda prędkość maksymalna na lądzie. W Racoonie pracowała 3-litrowa "V6-ka", która dostarczała kierowcy 262 konie mechaniczne. Wystarczająco by mknąć po bezdrożach 155 km/h.
Autko nie ma lusterek, ich miejsce zajęły kamery. W prostym wnętrzu znajdziemy parę nowinek technologicznych - nawigację satelitarną, komputer czy zestaw głośnomówiący. Spostrzegawczy zauważą, że Racoona oprócz lusterek nie wyposażono także w wycieraczki... z deszczem miała sobie radzić szyba wykonana ze specjalnego szkła. Technologia wykorzystująca ultradźwięki rozpraszała krople i pozwalała cieszyć się dobrą widocznością.
fot. Renault
Oczywiście Renault Racoon nigdy nie znajdował się w planach produkcyjnych Francuzów, ale trzeba przyznać, że to bardzo ciekawy pomysł. W czasie swojej premiery w 1993 musiał wywołać niemałe zamieszanie, a Renault zapisało się w pamięci tych, którzy odwiedzili salon samochodowy w Genewie.
fot. Renault
Żeby nie było nudno po czerwonawym Racoonie przyszedł czas na diametralnie inne kolorystycznie Twin'Z Concept. Niebieski maluch to najświeższy model studyjny z naszej listy, ponieważ Renault pochwaliło się nim rok temu w Mediolanie.
Elektryczny mieszczuch powstał we współpracy z projektantem z Wysp Brytyjskich, Rossem Lovegrove'em (fantazyjne koła to jego autorski pomysł). Projektanci przyznają, że główną inspiracją Twin'z była pierwsza generacja Twingo oraz Renault 5. Z kolei wpływ konceptu wyraźnie widać w najnowszym, dopiero co pokazanym Twingo (zapraszamy do obszernej galerii).
fot. Renault
fot. Renault
Oprócz wspomnianych historycznych modeli ekipa Renault inspiracji poszukała jeszcze w przyrodzie. Tak, Twin'Z to bardzo modny ostatnimi czasy "ekologiczny samochód", mający żyć w symbiozie ze środowiskiem naturalnym. Wspomnieliśmy już, że za rozpędzanie konceptu odpowiada, ukochany przez ekologów, silnik elektryczny. Mówimy tu o 68-konnej jednostce umieszczonej z tyłu (podano tylko prędkość maksymalną - 130 km/h). Renault zarzeka się, że na jednym ładowaniu Twin'Z mógłby przejechać dystans 161 km.
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
fot. Renault
To małe autko. Mierzy 3,6 m długości, 1,7 m szerokości, 1,5 m wysokości, a rozstaw osi to prawie 2,5 m. Co więcej w znacznej mierze przy konstruowaniu konceptu wykorzystywano włókno węglowe. Jednak Twin'Z nie można nazwać samochodem lekkim. Jaskrawe i futurystycznie pomalowane Renault waży niemal tonę, żeby być dokładnym 980 kg.
fot. Renault
Renault Zoom również jest konceptem małego miejskiego auta, ale w przeciwieństwie do Twin'Z to naprawdę innowacyjna koncepcja, a nie tylko ciekawe kształty i kolory. Zoom zadebiutował w 1992 roku w Paryżu.
Zaczniemy od najważniejszego, a więc długości Zooma. Ta wynosi 2,65 m, ale wcale nie jest to sztywna wartość. Podczas postoju można ją zmniejszyć do 2,3 m - auto podwyższa się (z 1495 mm do 1725 mm), a tylne koła chowają się pod podwozie. Dzięki takiemu zabiegowi Zoom wciśnie się nawet w najmniejsze miejsce na ciasnych miejskich parkingach. Co myślicie o takim rozwiązaniu? Sprawdziłoby się w dzisiejszych mieszczuchach?
fot. Renault
fot. Renault
W ogóle z parkowaniem nie powinno być problemu, i bez sprytnego patentu z tylnymi kołami, ponieważ Zoom już sam w siebie jest małym, zwinnym autkiem. O praktyczności w warunkach miejskiej dżungli pomyślano także przy projektowaniu drzwi - otwierają się tak, by potrzebować jak najmniej miejsca. W środku podróżować mogły tylko dwie osoby. Do poradzenia sobie z takim maluchem (w dodatku przeznaczonym do jazdy w korkach i wąskich uliczkach) nie potrzeba wielokonnego potwora i Renault zdecydowało się na 33-konny elektryczny silnik.
fot. Renault
fot. Renault
Skoro mamy silnik elektryczny to nie mogło zabraknąć mowy o ekologii... Francuzi chwalili się, że silnik może być w 90 proc. poddany recyklingowi po zakończeniu swojej służby w Zoomie.
Inną ciekawostką jest fakt, że Zoom nie był lakierowany. Kolor nadawano autku podczas produkcji poszczególnych elementów, dlatego niestraszne mu były lekkie zadrapania i obicia. Kompozytowe materiały, z jakich wykonano karoserię miały same się naprawiać, dlatego po jakimś czasie wszystkie rysy powinny zniknąć.
fot. Renault