Porady w zakresie techniki jazdy znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Wyglądając codziennie o poranku przez okno, nietrudno odnieść wrażenie, że zima w Polsce dopiero się rozpędza. Temu ciężko się jednak dziwić. Przecież mamy dopiero przełom listopada i grudnia. To jednak prowadzi nas do innej kwestii. Wiecie, jaka jest złota zasada jazdy samochodem zimą? To idealny moment na jej przypomnienie.
Złota zasada jest jedna. Dobrze, aby kierowca jeździł płynnie i dość delikatnie. Dwa słowa przynoszą dwie korzyści. Po pierwsze są łagodne dla silnika, który na mrozie musi radzić sobie ze sporymi wyzwaniami. Po drugie pozwolą kierowcy na... utrzymanie samochodu na asfalcie. Warto pamiętać bowiem o tym, że połączenie śniegu i mrozu tworzy czasami naprawdę trudne warunki drogowe.
Płynnie i delikatnie. To klucz do sukcesu w przypadku silnika. Pamiętajcie o tym, że przy minusowej temperaturze potrzebuje on więcej czasu do osiągnięcia temperatury roboczej. A dopiero przy niej olej silnikowy osiąga pełne właściwości i może należycie chronić tłoki, wałki, panewki czy także turbosprężarkę. Korzystanie z wysokich obrotów zaraz po rozruchu sprawia, że przyspieszone zostaje zużycie elementów silnika. Krzywki przycierają się, panewki uszkadzają, a turbosprężarka stopniowo zaciera. Awaria nie będzie co prawda natychmiastowa. Ale sytuacja dość szybko może odbić się na stanie jednostki. Ta zacznie np. spalać olej.
Jeżeli chodzi o technikę jazdy, delikatne i płynne prowadzenie oznacza przede wszystkim oszczędne dawkowanie gazu. Tak, aby nie potęgować sytuacji, w której koła mogą utracić kontakt ze śliską nawierzchnią. Zasada ta jest szczególnie ważna w czasie pokonywania zakrętów i hamowania na ośnieżonej drogę. A do tego warto ją uzupełnić jeszcze trzema świętościami. Kierowca powinien pamiętać o: