Bezpieczeństwo stało się słowem-kluczem dla współczesnej motoryzacji. Właśnie dlatego współczesne samochody są wyposażane w szereg poduszek powietrznych i aktywnych systemów. Mają także odpowiednio skonstruowane nadwozia. Bezpieczeństwo to duże słowo? Bez wątpienia tak. Może jednak oznaczać też naprawdę małe rzeczy. Idealnym przykładem jest ten właśnie gadżet.
Gadżet wygląda trochę jak zaślepka do samochodowej zapalniczki. Jest jednak umieszczony w zupełnie innym miejscu. Znajduje się w specjalnym trzymaku zlokalizowanym w schowku ukrytym pod centralnym podłokietnikiem. Jaką rolę odgrywa? Tak naprawdę aż dwie. Z jednej strony jest młotkiem do szybkiego i praktycznie bezwysiłkowego tłuczenia samochodowych szyb. Wystarczy nim dotknąć jedną z szyb lub delikatnie stuknąć. Z drugiej ukrywa też nóż do pasów bezpieczeństwa. Ten wgryza się w materiał jak w masło, a jednocześnie jest zabezpieczony tak, aby nie dało się nim zranić.
Gadżet może ratować życie ofiarom wypadków. Za jego sprawą można uwolnić z wraku pojazdu np. nieprzytomnego pasażera, w sytuacji gdy drzwi są zatrzaśnięte, a pas się zaciął. Element powinien być zatem częścią listy obowiązkowego wyposażenia pojazdów. Powinien zostać uwzględniony przez przepisy. Niestety nie jest. Dlatego spotkać go można przede wszystkim w... autobusach.
Ten konkretny gadżet pochodzi jednak z rynku samochodów osobowych. To element, który można spotkać w modelu BYD Seal U. Tak, elektryczny SUV jest chiński. W tym jednak aspekcie powinien się stać ważnym wzorem do naśladowania dla europejskich marek. Identycznie jak kwestia praktyczności w skodowym Simply Clever. Pójście tym tropem jest o tyle ważne, że młotek i nóż do pasów w jednym naprawdę mogą uratować życie. A dołożenie tego gadżetu wraz ze specjalnym trzymakiem do wyposażenia pojazdu wcale nie byłoby drogim zabiegiem. Finalnie producent zapłaciłby jakieś kilka złotych. Nawet nie odczułby tego kosztu.