Pierwszy i najdłuższy odcinek zachodniej obwodnicy może być gotowy już w sierpniu 2011 roku. Ale niewykluczone, że przez co najmniej kilka miesięcy nie będzie miał połączenia z autostradą. Właściwie będzie prowadził donikąd, bo zarządcy obu dróg nie uzgodnili jeszcze, jak miałby wyglądać nowy węzeł.
Zachodnia obwodnica Poznania w ciągu drogi S11 miała być pewniakiem na Euro 2012. Zwłaszcza że budowa jednego z jej trzech odcinków ruszyła już rok temu. Szybko okazało się, że z kolejnymi tak łatwo nie będzie. Wskutek protestów mieszkańców do dziś na środkowym odcinku (Swadzim-Rokietnica) nie pojawiły się koparki. Szanse, by został wybudowany do piłkarskich mistrzostw Europy, są tylko teoretyczne.
Jednak prawdziwe problemy dopiero przed nami. Okazuje się bowiem, że nie wiadomo, w jaki sposób obwodnica, czy choćby jej właśnie budowany kawałek, połączy się z autostradą A2. Nie wiadomo też - kiedy.
Mowa o liczącym 14 km odcinku od Swadzimia (skrzyżowanie z drogą nr 92) do autostrady A2. W tym miejscu pojawia się kłopot. Na skrzyżowaniu obu tras miał powstać węzeł Głuchowo. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad od lat twierdziła, że ma go wybudować zarządca płatnej A2, czyli Autostrada Wielkopolska SA. Tak stanowi umowa koncesyjna z 1997 roku, jaką firma podpisała z polskim rządem.
Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Autostrada Wielkopolska ma zbudować węzeł Głuchowo, ale jako skrzyżowanie trasy A2 i... drogi ekspresowej S5 prowadzącej na południe. Tak, by kierowcy z A2 mogli wjechać na S5 - i odwrotnie. O S11 w umowie nie było ani słowa, ponieważ w latach 90. jeszcze jej nie planowano.
Cały artykuł znajdziecie na portalu poznan.gazeta.pl - tutaj .
ZOBACZ TAKŻE:
100 km/h na osiedlu - bezkarne