A tak w podstawowej wersji z litrowym silnikiem o mocy 68 KM Spark nie trafi do grupy najtańszych aut na naszym rynku. Szkoda. W standardzie brakuje centralnego zamka, półki i oświetlenia bagażnika czy osłony przeciwsłonecznej z lusterkiem po stronie pasażera. ESP wymaga dopłaty 1000 zł, a klimatyzacja 3000 zł. Ale tak już jest z maluchami. Dopiero, gdy wydamy 39 290 zł otrzymamy mocniejszy silnik 1.2 o mocy 81 KM i auto, które prezentuje się zupełnie inaczej zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz.
Trzeba przyznać, że Spark udał się Chevroletowi niemal tak dobrze jak większy Cruze. Z poprzednikiem, pamiętającym jeszcze czasy Daewoo Matiza, nie ma nic wspólnego. Zbudowany jest na nowej platformie, atrakcyjnie wygląda, nieźle jeździ i co zaskakujące - oferuje sporo miejsca za kierownicą.
Wnętrze Sparka nie odstrasza kiepskiej jakości materiałami, nawet w podstawowej wersji. Oczywiście, króluje tam plastik, ale jest przyjemny w dotyku i łatwy do utrzymania czystości. Akcenty na szarej desce w kolorze nadwozia można sobie zażyczyć dopiero w bogatszych wersjach.
Amerykańska iskierka produkowana jest w Korei. Do polskich salonów trafi na początku przyszłego roku. Konkurować będzie z tańszym Hyundaiem i10 (28 990 zł), Renault Twingo (29 990 zł) i Kią Picanto (30 900 zł).
Juliusz Szalek
Volkswagen Tiguan z pazurem - ZOBACZ TUTAJ