Motocykliści już od dłuższego czasu walczą z zarządcami autostrad o zlikwidowanie lub obniżenie opłat dla użytkowników jednośladów. Przypomnijmy, że obecnie traktuje się je na równi z samochodami, a to oznacza takie same opłaty.
Mimo tego, że protest motocyklistów dotyczy wszystkich odcinków autostrad, to październikowy ruch skupia się na drodze A4, zarządzanej przez Stalexport Autostrada Małopolska S.A.
Zarządcy autostrady małopolskiej nie wykazały żadnej chęci współpracy z motocyklistami, w przeciwieństwie do władz innych odcinków, dlatego kolejny raz pojawiamy się na bramkach w Krakowie - mówi Szczęsny Filipiak, osoba koordynująca związek motocyklistów
Dla przykładu, władze A1 są skłonne do negocjacji. Udostępniły nawet dane statystyczne dotyczące udziału motocyklistów w globalnym ruchy na autostradzie. Wyniki badań są bardzo ciekawe. Okazuje się, że jednoślady stanowią jedynie 0,02 % całkowitego potoku na autostradzie. Co ważniejsze, zarządca A1 obiecuje, że motocykliści już wkrótce, czyli najprawdopodobniej od przyszłego sezonu będą traktowani inaczej niż samochody osobowe.
Dzisiejsza akcja protestacyjna, podobnie jak poprzednie, polega na grupowym przejeździe kilkudziesięciu motocyklistów przez bramki autostrady A4. Każdy z nich zanim zapłaci, zdejmuje rękawiczki, zdejmuje kask, rozpina kurtkę, szuka portfela, wygrzebuje (najdrobniejsze pieniądze, specjalnie przygotowane na taką okazję), płaci, uśmiecha się grzecznie i ponownie zamyka portfel, chowa go do kurtki, zapina kurtkę, zakłada kask, zakłada rękawiczki i grzecznie odjeżdża. Cała operacja może potrwać nawet kilka minut. Nie trudno się domyślić, że może to sparaliżować ruch na autostradzie.
Organizatorzy protestu zalecają kierowcom wybór alternatywnych odcinków trasy.
Marek Sworowski