To ostatnia chwila na przygotowywanie się do produkcji. Podobną technologię opracowali półtora miesiąca temu naukowcy z amerykańskiego MIT - jednej z najlepszych uczelni technicznych, a za kilka miesięcy swoje badania zakończą również Japończycy.
Polski zespół pod kierunkiem prof. Dobiesława Nazimka był gotowy do rozmów o rozpoczęciu produkcji już w styczniu, ale zamiast działać, wszyscy powątpiewali, czy projekt ma w ogóle szansę powodzenia. Dopiero gdy okazało się, że Amerykanie uzyskali takie same rezultaty, rozpoczęły się poważne rozmowy. Ich finałem jest porozumienie z Elektrociepłownią Wrotków w Lublinie oraz Zakładami Azotowymi w Kędzierzynie-Koźlu. W kolejce czekają już dwie kolejne lokalizacje. Budowa instalacji rozpocznie się jeszcze w tym roku, ale najpierw specjalnie powołany zespół oszacuje koszty i przygotuje harmonogram prac. Potrzebne będzie ok. 100 mln złotych. Rozmowy z Ministerstwem Gospodarki podobno już trwają.
Produkcja na skalę przemysłową nie rozpocznie się od razu. Jej przygotowanie zajmie około trzech lat - mniej więcej tyle czasu potrzeba na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik i sprawdzenie wszystkich ewentualności. Profesor Nazimek przewiduje, że pojawią się także trudności - przenoszenie laboratoryjnych osiągnięć na grunt przemysłowy to zawsze spore wyzwanie. Jest jednak pewien, że wszystko się uda i w ciągu kilku do kilkunastu lat Polska zapewni sobie bezpieczeństwo energetyczne. Co więcej, przyczyni się to również do rozwoju przemysłu samochodowego - wytworzenie jednego litra paliwa w nowej technologii kosztuje zaledwie 40 groszy. Produkcja w technologii konwencjonalnej to już koszt 2 zł za litr - różnica jest kolosalna.
Jakie mamy możliwości? Gdyby dziś ze wszystkich polskich kominów odzyskiwać CO2, udałoby się rocznie wytworzyć czterokrotnie więcej benzyny i oleju napędowego niż wynosi zapotrzebowanie całej polskiej gospodarki. Stąd już niedaleka droga do przeistoczenia się w środkowoeuropejską potęgę paliwową.
Oczywiście z entuzjazmem trzeba się jeszcze trochę powstrzymać. Przynajmniej dopóki produkcja nie ruszy pełną parą. Należy się też spodziewać ofensywy Japończyków i Amerykanów. Na pewno będą próbowali nas wyprzedzić, ale na szczęście nie wszystko jest kwestią pieniędzy. To Polacy pierwsi opracowali pełną metodę i wciąż są o kilka kroków przed konkurentami. Zespołowi z UMCS życzymy powodzenia.
Polecamy też bardzo ciekawy wywiad z profesorem Nazimkiem opublikowany na łamach Nati onal Geographic.
Jan Kopacz