Sytuacja miała miejsce w miejscowości Bad Münstereifel na niemiecko-belgijskim pograniczu. Niemiecki radiowóz patrolujący drogę w tym rejonie zwrócił uwagę na holenderski kwiatowóz. Pojazd, który wyjątkowo głośno zachowywał się na drodze. Ciężarówka została zatem zatrzymana do kontroli drogowej. Wnioski płynące z niej są mocno zaskakujące.
Jak donosi serwis 40Ton, podczas kontroli okazało się, że pojazd tak właściwie ma dwa układy wydechowe. Ten fabryczny oraz stuningowany. Kierowca miał możliwość przełączenia na drugi z wydechów podczas jazdy. Decydował o tym zawór podpięty pod tzw. trójnik. Dodatkowy wydech składał się z 15 metrów rur ze stali nierdzewnej o średnicy 12 centymetrów. Nie posiadał katalizatora, ani filtra cząstek stałych. Chodziło o to, aby pojazd wydawał z siebie wyjątkowo głośny i głęboki dźwięk. Takie rozwiązanie stosuje się głównie na zlotach tuningowych.
Policjanci po odkryciu dodatkowego wydechu, dokonali pomiaru głośności pracy ciężarówki. Ten wykazał 110 dB. Prawo UE dopuszcza natomiast 96 dB. Służby wszczęły zatem postępowanie w stosunku do kierowcy. Na razie pobrali od niego kaucję o wysokości 1000 euro. Na tym jednak nie koniec.
Postępowanie może się zakończyć sytuacją, w której ciężarówka z dodatkowym wydechem zostanie uznana jako pojazd, który spełnia normę emisji spalin Euro 0. To oznacza naprawdę wysoką karę. W podobnej sprawie inna firma transportowa na mocy wyroku sądu musiała w ostatnim czasie dopłacić do uiszczonych już opłat kwotę 7900 euro. To po obecnym kursie daje blisko 34 000 zł. Dodatkowo funkcjonariusze stwierdzili w holenderskim kwiatowozie możliwość manipulacji przy odczytach tachografu.
Manipulacja przy tachografie to poważny zarzut. Funkcjonariusze postanowili zatem uważniej przyjrzeć się autu. Aby móc drobiazgowo zbadać oprogramowanie rejestratora, podjęli decyzję o tymczasowym skonfiskowaniu ciężarówki. Od wyniku kontroli zależeć będzie wszczęcie kolejnego postępowania w sprawie kierowcy i firmy transportowej.