Kurierzy i dostawcy posiłków poruszają się nie tylko samochodami. W dużych miastach popularnym środkiem transportu są także rowery. Ekologia górą? W dużej mierze tak. To rodzi jednak inne zjawisko. Dziś spieszących się dostawców można spotkać nie tylko na drogach, ale także i chodnikach. To często jeszcze bardziej niebezpieczne.
O skali zjawiska niech świadczy przykład wrocławski. Mówi o nim m.in. serwis Biznes Info. Wskazuje, że w 2024 r. sama straż miejska podjęła ponad 2 tys. interwencji w stosunku do rowerzystów popełniających wykroczenia. Znaczna część z nich poruszała się na rowerach elektrycznych. Jeżeli chodzi o same wykroczenia, te dotyczyły głównie przekraczania dopuszczalnej prędkości, przejeżdżania po przejściach dla pieszych czy jazdy po chodniku. Na sytuację skarżą się także mieszkańcy. We Wrocławiu władze mają już zatem dość. Skarg jest za dużo.
Czemu problem rowerzystów-piratów w miastach dotyczy głównie dostawców? Odpowiedzi dość łatwo udzielić. Po pierwsze dlatego, że mają oni płacone od ilości zrealizowanych dostaw. Zależy im zatem na skróceniu czasu dowozu towaru do klienta i zrealizowaniu możliwie największej ilości dostaw w czasie jednej zmiany. Po drugie wiozą często jedzenie. Tu czas się liczy, aby klient otrzymał posiłek nadający się do spożycia.
Wrocław takiej sytuacji nie ma zamiaru tolerować. Dlatego zapowiada podjęcie dwóch działań w zbliżającym się sezonie wiosenno-letnim. Mowa o tym, że:
W ramach akcji informacyjnej na ulicach Wrocławia pojawią się plakaty i ulotki. Ich treść będzie przypominać m.in. o tym, że:
Władze Wrocławia mają plan. Nawet i on nie jest jednak wolny od słabych punktów. Choć to akurat nie wina włodarzy tego miasta. Bo słabym punktem jest brak precyzyjnej definicji roweru elektrycznego. A skoro definicji takiej nie ma, kwestia wyznaczenia zasad jego ruchu również okazuje się płynna. Elektryczny wspomagacz zmienia zasadniczo sposób korzystania z pojazdu. Przepisy powinny uwzględniać ten fakt. Do tego konieczna byłaby jednak nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym. To z kolei oznacza, że piłka w tej kwestii jest po stronie rządu.