Mimo podjęcia kolejnej próby dialogu i zawiązania pokoju pomiędzy Ukrainą a Rosją, politycy nadal nie potrafią wypracować stosownego kompromisu i wyjść z dyplomatycznego impasu. Co więcej, izolacjonistyczna polityka Donalda Trumpa, która oznacza dla Europy zdjęcie z jej głowy militarnego parasola ochronnego, wymusza w pewien sposób potrzebę konkretnego rozwinięcia potencjału obronnego państw wspólnoty. Także Polska wydaje się przygotowywać na najgorszy scenariusz.
Oprócz zapowiadanego przez premiera Donalda Tuska powszechnego szkolenia wojskowego dla wszystkich pełnoletnich mężczyzn, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz planuje przystosować lotniska do potrzeb armii. "Wszystkie lotniska cywilne w Polsce muszą zostać dostosowane do potencjalnego wykorzystania przez wojsko" – stwierdził szef resortu cytowany przez portal ryneklotniczy.pl. Tego typu porty miałyby w chwili wybuchu konfliktu zbrojnego przeobrazić się w węzły transportowe, punkty ewakuacyjne czy też ośrodki pomocy.
"Każde lotnisko musi być w jakiś sposób dostosowane i przystosowane do zdolności współpracy, operowania z wojskiem" - stwierdził Kosiniak-Kamysz. "Część polskich lotnisk to lotniska cywilno-wojskowe, czego najlepszym przykładem jest to w Krakowie, w Balicach, gdzie jest baza lotnicza, jest lotnisko cywilne" – dodaje szef MON.
Aktualnie w naszym kraju działa łącznie 15 lotnisk o statusie cywilnym. Wojskowych portów jest dwukrotnie mniej. Co ważne, przystosowane do obu tych celów są jedynie lotniska w Krakowie, Radomiu i Wrocławiu. W pewnym stopniu do tego grona można również zaliczyć lotnisko im. Chopina w Warszawie. Obsługuje bowiem loty o statusie HEAD, a więc te realizowane przez na potrzeby najważniejszych osób w państwie, a więc prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu. Zgodnie z zapowiedziami ministerstwa wkrótce liczba takich "dualnych" lotnisk wkrótce może się zwiększyć.