Właściciele Tesli mieszkający w kilku kalifornijskich miastach mogli niedawno natknąć się na kartki z pogróżkami, jakie zostawili na ich samochodach antynazistowscy aktywiści z grupy SANE. Nazwa jest akronimem od Students Against Nazi Extremism, czyli studenci przeciwko nazistowskiemu ekstremizmowi. Z drugiej strony samo słowo "sane" można przetłumaczyć na zdrowy psychicznie, rozsądny itp. Wnioskując jednak po planach organizacji, trudno mówić o psychicznej stabilności i rozsądku jej członków.
Aktywiści SANE, a jednocześnie uczniowie Uniwersytetu Kalifornijskiego, dali do zrozumienia właścicielom Tesli, że ci mają wymienić lub też sprzedać swoje pojazdy do 12 lutego. Po tej dacie "sezon zostanie otwarty". Jest to oczywiście bezpośrednie nawiązania do sezonu myśliwskiego i jawna groźba rozpoczęcia polowania na kierowców elektryków. W niektórych przypadkach w kartki z pogróżkami zawinięte były cegły, które członkowie grupy zostawiali na dachach i maskach samochodów.
Co więcej, organizacja postanowiła rozesłać swój manifest do kilku redakcji, w tym Lost Coast Outpost. Jak stwierdzają, Elon Musk, czyli dyrektor generalny Tesli, jest "jawnym nazistą z historią faszystowskiego, rasistowskiego, mizoginistycznego i przestępczego zachowania". Na dowód tej tezy organizacja przytoczyła nie tylko wykonany przez Muska rzekomy "salut rzymski", ale również jego otwarte poparcie dla niemieckiej prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Co ciekawe, przejawem szerzenia wrogiej ideologii ma być m.in. posiadanie pojazdu marki należącej do kontrowersyjnego miliardera.
Jeden z mieszkańców miasta Arcata, który otrzymał pogróżki, wysłał list do wspomnianej wcześniej redakcji, w którym potępia działania studenckiej grupy. "Jak ironiczne jest to, że to groźby są skierowane do społeczności, która w zdecydowanej większości popiera ideały demokratyczne… Zamiast przemocy chciałbym zasugerować sprawcom, aby przekazali darowizny na rzecz postępowych inicjatyw, pisali pocztówki, aby zachęcić do głosowania na odpowiednich polityków, dzwonili do swoich przedstawicieli politycznych w Kongresie i wspierali przedsiębiorstwa stosujące uczciwe praktyki. Nie jesteśmy wrogami i nasze Tesle też nie. By ironii stało się zadość, dodam tylko, że jestem pochodzenia żydowskiego. Rzeczywiście, nazista ze mnie, że ho ho..." - stwierdził właściciel Tesli.
Warto wytknąć bystrym studentom, że samo polecenie sprzedaży samochodu już samo w sobie jest sprzeczne i w gruncie rzeczy niczego nie zmienia. Co więcej, groźby zniszczenia pojazdów czy też bezpośredniego ataku na ich właścicieli przywodzą na myśl noc kryształową z listopada 1938 roku, podczas której naziści atakowali żydów i niszczyli należące do nich mienie. Jak widać teoria podkowy sprawdza się bezbłędnie - skrajne ugrupowania zawsze mają ze sobą więcej wspólnego, aniżeli ze stronnictwami trzymającymi się bliżej centrum politycznego spektrum.