Jest źle, ale jest dobrze. Absurd? To typowa rosyjska rzeczywistość. W oficjalnych rządowych raportach łatwiej o propagandę sukcesu i iluzję niż prawdziwe dane. I tak to Denis Manturow, wicepremier (przez lata był odpowiedzialny za resort przemysłu i handlu Federacji Rosyjskiej) ogłosił na początku 2025 r., że Rosja osiągnęła optymalną liczbę zakładów produkujących samochody (choć władze planują program nowych pożyczek inwestycyjnych na uruchamianie nowych montowni aut w ramach rządowego funduszu rozwoju przemysłu), a rynek znacząco wzrósł (w 2024 r. kupiono łącznie 1,55 mln nowych aut osobowych). Nie wspomniał przy tym, że rosyjski rynek przejęli Chińczycy (nie tylko sprzedaż, ale także i dawne zakłady europejskich, japońskich i koreańskich firm), który dobijają krajowy przemysł, a sytuacja gospodarcza pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Innymi słowy, nowe samochody stają się w Rosji jeszcze większym dobrem luksusowym niż jeszcze rok temu.
Rosjanie zapamiętają 2024 r. jako czas chińskiego podboju. W ciągu zaledwie jednego roku chińskie marki zwiększyły sprzedaż swoich samochodów w Rosji aż o 80 proc. (dane badaczy Autostat). Według ekspertów Avito Auto koncerny z Chin zdobyły już 68 proc. udziałów w rosyjskim rynku (szacunki na koniec 2024 r.). Udział krajowych producentów (najbardziej znanym jest Avtowaz wytwarzający samochody pod marką Łada) stopniał do ledwie 22 proc. W pierwszej dziesiątce najpopularniejszych marek w Rosji w 2024 r. aż 7 należy do Chin. Co więcej niemal 90 proc. pojazdów sprowadzanych do Federacji Rosyjskiej z zagranicy pochodzi z Chińskiej Republiki Ludowej. Uzależnienie jest ogromne. Na tym nie koniec.
Rośnie także dysproporcja w sieci dealerskiej. Na terenie Federacji Rosyjskiej działa ponad 4 tys. salonów samochodowych (dane na koniec 2024 r.). Ledwie nieco ponad 18 proc. obsługuje krajowe rosyjskie marki. Aż 65 proc. to zaś dealerzy, którzy oferują samochody chińskich koncernów motoryzacyjnych (jeszcze w 2021 r. mieli ledwie 21 proc.). Ich przyszłość wcale nie rysuje się tak optymistycznie mimo krajowych sondaży, w których już ponad 66 proc. ankietowanych rozważa przesiadkę na chińskie auto.
Najbliższe miesiące będą ciężką próbą dla Rosjan. Wedle prognoz rynek nowych pojazdów czeka spory spadek. W najbardziej optymistycznym wariancie sprzedaż zmniejszy się o 10 proc. Pesymiści wieszczą nawet 20 proc. Nie dziwi zatem, że w raportach wspomina się o krachu i nadchodzącej burzy. A to nie wszystko.
Wedle rosyjskich prognoz dealerzy, producenci i importerzy już zaczynają mierzyć się ze zbyt dużymi stanami magazynowymi. Zainteresowanie zakupem nowego auta maleje na skutek wysokiej inflacji, dużych podwyżek cen towarów i usług (tylko w grudniu 2024 r. aż 12 chińskich marek podniosło ceny swoich aut) czy rosnących podatków i opłat (m.in. tzw. opłata recyklingowa, by zatamować import aut wzrosła o 70-85 proc. zależnie od auta i będzie cyklicznie podwyższana do roku 2030).
Pogarsza się także sytuacja na rynku finansowym (zamieszanie wokół banku centralnego i bazowej stopy procentowej, którą w ciągu roku podnoszono aż do poziomu 21 proc.). W raportach odnotowano znaczący spadek dostępności kredytów. Znamienne, że jeszcze w 2024 r. rząd wpompował w rynek 45 mld rubli wsparcia programów preferencyjnych kredytów i leasingu. W 2025 r. na wsparcie zarezerwowano jeszcze więcej (wstępnie 63 mld rubli dla mieszkańców wschodniej części kraju, wybranych grup zawodowych i żołnierzy walczących na Ukrainie). Przy kiepskich notowaniach rubla to może być kropla w morzu potrzeb.