Materiał, jaki pojawił się niedawno na YouTube'owym kanale "Stop Cham" niejednego widza wprawi w osłupienie. Do niebezpiecznej sytuacji doszło niecałe dwa tygodnie temu, we wtorek 17 grudnia na jednym z przejazdów kolejowych we Wrocławiu. Widzimy na nim, jak autor nagrania dojeżdżał do stojących tuż przed sygnalizacją pojazdów. Sytuacja na ten moment wydawała się zupełnie normalna. Zmotoryzowani zatrzymali się przed czerwonym światłem, spokojnie wyczekując na przejazd nadciągającego pociągu. Po chwili jednak dochodzi do czegoś kompletnie niespodziewanego.
Znajdujący się na lewym pasie prowadzący ciężarowe auto egzaminacyjne ni stąd, ni zowąd, postanowił wjechać na przejazd, wyłamując przy tym opuszczające się zapory. Na szczęście nie zatrzymał się i kontynuował jazdę, dzięki czemu nie dopuścił do katastrofy. Na tym nagranie się kończy.
Nie udało się jeszcze ustalić tożsamości kierowcy, ani też tego, czy został już namierzony przez służby i przykładnie ukarany. Po widocznych na nagraniu poszlakach można jednak wnioskować, że był to zdający egzamin kursant. Trudno jednak doszukiwać się przyczyny tak nierozsądnej i jakże impulsywnej decyzji. Pewnym jest jednak to, że egzamin praktyczny oblał koncertowo...
Jednym pozytywem tej sytuacji jest fakt, że kierowca nie zatrzymał się na przejeździe, tak jak zrobił to pewien szofer w Nowej Suchej, o czym zresztą grzmiały media w całej Polsce. Pod koniec listopada mężczyzna prowadzący wywrotkę jadąc za dwoma osobówkami, zignorował w owczym pędzie czerwone światło, po czym stanął przed opuszczającą się zaporą, centralnie na środku przejazdu kolejowego. Wkrótce doszło do poważnej kolizji z nadjeżdżającym pociągiem pasażerskim. W wyniku zderzenia siedem osób zostało rannych, a szkody w infrastrukturze i taborze wyniosły ok. 12 mln zł. Trudno nie wspomnieć o setkach pokrzywdzonych pasażerów, którzy w wyniku utrudnień w ruchu spowodowanych kolizją nie mogli dostać się do swoich celów podróży.
Kierowca, który nie zatrzymuje się na widok czerwonego światła na sygnalizatorze ustawionym przy przejeździe kolejowym lub też zignoruje opuszczające się zapory, naraża się na poważne konsekwencje. Zgodnie z aktualnym taryfikatorem za takie wykroczenie grozi mandat w wysokości 2000 zł oraz 15 punktów karnych. Co więcej, w przypadku recydywy w ciągu dwóch lat kara wzrasta dwukrotnie, osiągając kwotę 4000 zł.
Warto pamiętać, że w przypadku, w którym jakimś cudem przeoczymy czerwone światło, a zapory zaczną się przed nami zamykać, nie należy zatrzymywać się na przejeździe, tylko kontynuować jazdę. Rogatki nie są pancerne i taranując je, nie narazimy się na niebezpieczeństwo, a co najwyżej na kilka dodatkowych rys na lakierze. Oczywiście siłą rzeczy rogatki zostaną uszkodzone, ale lepsze poniesienie konsekwencji z tego tytułu, niż doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym (koszty naprawy zapory zostaną pokryte z ubezpieczenia OC pojazdu). Co więcej, warto również bezzwłocznie powiadomić służby o swoim wybryku — większość przejazdów jest monitorowanych, a za unikanie odpowiedzialności grozi zdecydowanie poważniejszą kara, niż samo zignorowanie zapór i ich uszkodzenie.