Kierowcy przywykli już do stref płatnego parkowania. Zatrzymują pojazd, wnoszą opłatę i mogą udać się na swoje sprawunki. Czy da się oszukać SPP tak, aby nie płacić za postój pojazdu? Przykład takiego mechanizmu został pokazany w filmiku opublikowanym na instagramowym profilu o nazwie camcasey.
Do strefy płatnego parkowania w jednym z amerykańskich miast podjeżdża młody kierowca swoim białym McLarenem z efektownymi malowaniem. Parkuje pojazd, a następnie... zamiast opłacić postój, za wycieraczkę pojazdu chowa białą kartkę. Można się domyślić, że to stary albo fałszywy mandat za nielegalne parkowanie. Dzięki temu osoba kontrolująca opłatę pomyśli, że kierujący dostał już mandat. Odstąpi od czynności, a tym samym właściciel McLarena uniknie kary za brak "bileciku". Spryciaż roku? Film dodatkowo został zatytułowany "pracuj mądrze, a nie ciężko. Chłopak sam wlepił sobie mandat."
Kierowca tego McLarena oszukał system? I tak, i nie. Zrobił to, ale być może w Stanach Zjednoczonych. W Polsce ten sam manewr by się nie udał. Mówimy bowiem w tym przypadku o strefie płatnego parkowania. A te w Polsce w większości przypadków są sprawdzane elektronicznie. Kartki włożone za wycieraczkę nie mają znaczenia dla kontrolerów. Ci i tak sprawdzają w bazie opłat numer rejestracyjny pojazdu. Czasami ten numer sprawdzają pojazdy wyposażone w kamery (jak np. w Warszawie).
Więc w Polsce w ten sposób nie unikniecie kary za parkowanie bez biletu. Pozbądźcie się złudzeń. Szczególnie że u nas kontrolerzy zostawiają za wycieraczką wydruk przypominający paragon, a nie kartkę. To jednak dopiero pierwszy z elementów tej historii. Drugi jest taki, że kierowca McLarena rzeczywiście się nie popisał. Starczyło mu pieniędzy na supersamochód, ale na opłatę za parkowanie w SPP już nie. Odłóżmy żarty na bok, bo tak naprawdę, autor filmu wcale nie jest taki naiwny. Zrobił to wszystko, bo liczył na duże zasięgi w mediach społecznościowych i się nie zawiódł. Jego rolka na Instagramie ma już prawie 82 tys. polubień, a profil 933 tys. obserwujących. Bo wideo ewidentnie jest prankiem. Z takimi produkcjami jest podobnie, jak z filmami fabularnymi. Oglądajcie je, bawcie się przy nich dobrze, ale nie wierzcie, że są prawdziwe. Ich uczestnicy to podstawieni aktorzy. A skoro tak, wy tej metody też raczej nie stosujcie w Polsce. To ma śmieszyć, a nie stanowić inspirację do nielegalnego parkowania bez opłaty.