Zaparkował na torach tramwajowych i poszedł na zakupy. Sparaliżował ruch w całym mieście

Zaparkował swój samochód na torach w centrum miasta i... poszedł na bazarek na zakupy. W ten sposób sparaliżował ruch dwóch linii tramwajowych na pół godziny. Kierowca nie przyjął mandatu. Będzie walczył o swoje prawa w sądzie.

Okres przygotowań przedświątecznych zawsze jest gorący. W sklepach są kolejki, na drogach korki i trudno o miejsce parkingowe. Kierowca szarego volkswagena transportera postanowił sobie jednak poradzić na swój sposób. Zamiast szukać wolnego miejsca wyznaczonego, zostawił auto zaraz za skrzyżowaniem ulic Smolańskiej i Chmielewskiego w Szczecinie. O sprawie zawiadomili nasi koledzy ze szczecińskiej "Wyborczej".

Zobacz wideo Parkowanie na przystankach w oku policyjnej kamery

Kierowca zaparkował na torach tramwajowych. Sparaliżował ruch w okolicy

Problemy z parkowaniem szarego volkswagena są dwa. Pierwszy jest taki, że kierujący zatrzymał pojazd w niedozwolonym miejscu. Drugi jest taki, że zatrzymał się w miejscu, w którym przebiega trakcja tramwajowa. Nie widział szyn? Trudno założyć taki scenariusz. Po prostu musiał to totalnie zignorować.

Ignorować zaparkowanego volkswagena nie mogli jednak motorniczowie. Żeby nie uderzyć w dostawczego vana, tramwaje linii 3 i 6 musiały stanąć. Tak te dwa połączenia zostały skutecznie sparaliżowane na pół godziny. Gdy właściciel auta spokojnie robił sobie zakupy, na miejsce zostały ściągnięte wszystkie służby. Pojawiła się straż miejska, policja, a nawet laweta. Pojazd ostatecznie nie został jednak odholowany, bo kierowca wrócił na "miejsce parkingowe".

Policjanci zaproponowali 3 tys. zł mandatu. Kierowca nie przyjął grzywny

Policjanci wylegitymowali kierującego. Przeprowadzili też kontrolę drogową samochodu. Ostatecznie za zatamowanie ruchu tramwajowego w centrum Szczecina zaproponowali właścicielowi użytkowego auta mandat opiewający na 3 tys. zł. Mężczyzna grzywny nie przyjął, widocznie nie poczuwał się winy, za spowodowanie zatoru drogowego.

Jego sprawa trafi teraz do sądu. Funkcjonariusze muszą skierować wniosek o ukaranie krnąbrnego kierowcy. I w tym momencie można mieć tylko jedną nadzieję. Że sędzia właściwie "wyceni" bezmyślność i całkowity brak poszanowania dla czasu innych w wykonaniu tego kierowcy. Wtedy propozycja przyjęcia mandatu w wysokości 3 tys zł może okazać się całkiem rozsądnym wyjściem, ale na to już będzie za późno. Od nowelizacji z 2022 roku zgodnie z art. 90 kodeksu wykroczeń "Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu" pojazdem mechanicznym podlega karze grzywny w wysokości do 8 tys. zł.

Więcej o: