Na trasie S8 w Warszawie doszło do poważnego wypadku. Jak donosi Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie, kierujący żółtym Chevroletem Corvette uderzył w trzy samochody na wysokości ulicy Łabiszyńskiej w kierunku mostu Grota-Roweckiego. Trasa była przez dłuższy czas zablokowana. Jedna osoba trafiła do szpitala.
Co dokładnie się stało? Kierowca Corvetty zasłabł podczas jazdy i na wysokości Marywilskiej uderzyła w bariery energochłonne. To sprawiło, że roadster obrócił się o 180 stopni. Samochód zaczął jechać pod prąd. Najpierw uderzył w skodę, następnie czołowo w forda i mercedesa. Kolizje były naprawdę poważne. W wyniku spotkania z mondeo kombi Chevrolet stracił nawet koło.
Kierujący Corvettą jako jedyny uczestnik zdarzenia został przewieziony do szpitala. 21-letni mężczyzna z niewyjaśnionych przyczyn stracił przytomność podczas jazdy. Badania nie wykazały bowiem, aby znajdował się pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Pozostali kierujący również byli trzeźwi. Policjanci będą zatem dalej wyjaśniać przyczyny tego zdarzenia.
Zderzenie czterech aut na S8 w Warszawie wyglądało naprawdę poważnie. Nikomu jednak właściwie nic się nie stało w jego wyniku. To dobra informacja. Dlatego przy okazji tego zdarzenia można opowiedzieć o pewnej ciekawostce. A ta dotyczy pojazdu, który prowadził sprawca. Poruszał się on żółtym Chevroletem Corvette Stingray C8 R Edition. To jeden z tysiąca wyprodukowanych egzemplarzy. Samochód kosztuje jakieś 700 tys. zł i jest (a może w tym przypadku był) naprawdę wyjątkowy.
Pojazd, pomijając efektowne pasy na nadwoziu i ogromne skrzydło z tyłu, wyróżnia się 6,2-litrowym, wolnossącym silnikiem V8. Jednostka oferuje 482 konie mechaniczne mocy i 613 Nm momentu obrotowego. Siła ta trafia na tylne koła za pośrednictwem 8-biegowej, dwusprzęgłowej przekładni i sprawia, że model osiąga pierwszą setkę w zaledwie 3,5 sek. Tak dobre osiągi Chevrolet zapewnia za sprawą niskiej masy. Pojazd waży 1730 kg.