Zmodyfikowany GR Yaris powraca. I robi to w charakterystycznym dla siebie stylu. Bo tym razem w nagraniu zrealizowanym przez kanał CarWow w serwisie YouTube zmierzy się nie z Nissanem GT-R, a jeszcze bardziej ambitnym rywalem. Mowa o Ferrari 812 Superfast.
Zacznijmy jednak od technologii. Przypominając, ten konkretny egzemplarz Toyoty GR Yaris zachował 1,6-litrowy, doładowany motor 3-cylindrowy. Ma jednak aż 630 koni mechanicznych. Poza tym pojazd wysyła aż 430 Nm momentu obrotowego na cztery koła za pośrednictwem 7-biegowej sekwencyjnej skrzyni biegów. Tak przygotowane auto kosztowałoby dziś jakieś 130 tys. funtów. To daje nieco ponad 670 tys. zł. Kwota wydaje się jednak promocyjna. Szczególnie w porównaniu z konkurentem.
Za Ferrari 812 Superfast trzeba zapłacić jakieś 293 tys. euro. To daje jakieś 1,26 mln zł. Włoskie coupe jest zatem prawie idealnie dwukrotnie droższe. A do tego ma cztery razy więcej cylindrów. 812-tka jest bowiem napędzana 6,5-litrowym benzyniakiem V12. Motor jest co prawda wolnossący. Oferuje jednak aż 800 koni mocy. Moment obrotowy sięga 718 Nm. Napęd trafia na tylne koła za pośrednictwem 7-biegowej dwusprzęgłowej skrzyni biegów. A do tego auto ryczy jak wściekłe. Dosłownie.
Przed podsumowaniem wyścigu warto zrobić suche podsumowanie danych. Niewątpliwą siłą Ferrari jest moc. 812 Superfast ma aż o 170 koni więcej. A do tego czas sprintu do pierwszej setki wynoszący zaledwie 2,9 sek. Z drugiej strony Yaris jest sporo lżejszy. Waży tylko 1280 kg. Masa Ferrari to 1630 kg, czyli o 350 kg więcej. A dodatkowo jednostka V12 dość wysoko rozwija maksimum możliwości. 800 koni jest dostępnych od 8500 obr./min., a 718 Nm przy 7000 obr./min. To może dać 812-tkce sporą stratę na starcie.
Jak te auta spisały się w wyścigu na 1/4 mili? Podczas pierwszego przejazdu dzika moc zwyciężyła. Ferrari 812 Superfast zyskało przewagę dosłownie w dwie sekundy po starcie. Zyskało i jedynie ją powiększało podczas dalszej jazdy. GR Yaris w tym starciu nie miał większych szans.
Choć to nie zamknęło jeszcze rywalizacji. Bo w drugim przejeździe kierowca GR Yarisa postanowił inaczej... obsłużyć sprzęgło. Nie puścił go na hurra, a delikatnie popuszczał przy starcie. I wynik był niesamowity. Toyota dosłownie wyrwała i zostawiła Ferrari w tyle. Superfast jednak dość szybko odrobił straty. Na tyle szybko, że na mecie mieliśmy fotofinisz. Sama obsługa sprzęgła wystarczyła? Nie do końca. Bo najpierw Ferrari straciło przyczepność, a później jego kierowca zapomniał o zmianie biegu. To mogło zaważyć na losach rywalizacji.
Trzeci przejazd był najmocniej dopracowany. Jego wynik? Yaris wyrwał na starcie. Ferrari w połowie odcinka go jednak dopadło i wyprzedziło mniej więcej o długość pojazdu. W ten sposób uzyskaliśmy wynik 2:1 dla Ferrari. To 812 Superfast okazał się szybszy.
Powyższa konkurencja pokazuje dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że choć zmodyfikowany Yaris i fabryczne Ferrari to samochodów z dwóch różnych światów, są tak samo wspaniałe. Chwytają za motoryzacyjne serce. Druga jest taka, że wyścig jasno pokazał, iż moc w aucie jest ważna. Jeszcze ważniejsze są jednak umiejętności kierowcy i unikanie błędów. Tylko dobry kierowca potrafi wycisnąć maksimum możliwości z pojazdu.