Europejska branża motoryzacyjna z każdym dniem coraz bardziej słabnie. Początku końca można dopatrywać się w wybuchu pandemii COVID-19. Doprowadziła ona do m.in. niedoboru półprzewodników, przerw w dostawach samochodów, a przede wszystkim kosmicznego wręcz wzrostu inflacji, a przez to zwiększenia cen pojazdów. Jedynym wygranym okazały się Chiny, które wykorzystując okazję, wykupywały różnego rodzaju podupadające zachodnie spółki (nie tylko motoryzacyjne), jednocześnie przygotowując się na podbój zagranicznych rynków.
Sytuacji nie poprawia również polityka Unii, która zachłysnęła się ideą troski o środowisko naturalne. Z tego też względu wprowadziła bez konsultacji z przedstawicielami przemysłu liczne proklimatyczne przepisy, które powoli mszczą się na całej branży. Wystarczy wspomnieć o chociażby zakazie rejestracji nowych pojazdów spalinowych po 2035 roku. Zaowocował on praktycznie przymusową produkcją elektryków, które jak się okazało, nie są chętnie nabywane przez klientów. Wszystkie wymienione czynniki doprowadzają do ruiny liczne przedsiębiorstwa, w tym również te działające w Polsce.
Jak wynika z raportu MotoBarometr przygotowanego przez firmę Exact x Forestall, na który powołuje się "Rzeczpospolita", pesymizm panujący wśród szefów fabryk motoryzacyjnych w 11 krajach Europy, także w Polsce jest zatrważający — aż 32 proc. uczestników badania przewiduje w najbliższych miesiącach przeprowadzenie grupowych zwolnień. Mowa więc o ośmiokrotnie wyższym odsetku niż jeszcze w 2023 roku. Jedynie co piąty badany w Polsce dostrzega szansę na wzrost zatrudnienia. To drugi najgorszy wynik w badanych państwach (na równi z Czechami i Węgrami). Co ciekawe, mimo iż to głównie z Niemiec napływają niepojące wieści dotyczące zamykania fabryk, wstrzymywania produkcji i masowych wręcz zwolnień, to właśnie tam zdecydowanie mniej mówi się o potencjalnej redukcji zatrudnienia.
Zdaniem ekspertów bez odpowiednich zmian i zdecydowanych kroków ze strony władz, sytuacja na rynku może się tylko pogarszać. Rozmówcy "Rzeczpospolitej" stwierdzają, że branża motoryzacyjna w Europie odstaje na tle konkurentów z Chin. Proponują oni nie tylko tańsze pojazdy, ale są także lepiej rozwinięci w kwestii technologii, zwłaszcza w ujęciu elektromobilności.
Rzecz jasna, mniejsza produkcja pojazdów na zachodzie mocno wpływa na stan naszych przedsiębiorstw. "Polskie firmy automotive, które dostarczają do europejskich fabryk części i komponenty, są niemal całkowicie uzależnione od eksportu, który w 2023 r. wart był ponad 50 mld euro" - stwierdza redakcja "Rzeczpospolitej". "Jak twierdzi Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, problemy coraz większej liczby firm pogłębia niska rentowność, a rosnące koszty uniemożliwiają stabilizację finansową" - dodaje dziennik.