Czy będziemy płacić mniej za paliwo w 2025 roku? Nie będzie tak kolorowo

Czy w przyszłym roku mamy szanse na tańsze paliwo? Jak wskazują rynkowi eksperci, może być o to trudniej, niżby się wydawało. Ceny ropy naftowej powinny utrzymać się na dotychczasowym poziomie, a wszelakie ryzyka geopolityczne tylko zwiększają niepokoje wśród inwestorów.

W zeszłym tygodniu Russel Hardy, dyrektor generalny holenderskiego przedsiębiorstwa Vitol, jednej z największych globalnych firm zajmujących się obrotem ropą naftową, podzielił się swoimi przewidywaniami dotyczącymi przyszłości rynku naftowego. Niestety, nie są one po myśli kierowców. Wszystko wskazuje na to, że w 2025 roku nie będziemy mogli liczyć na szczególne zmiany w kwestii cen paliw.

Zobacz wideo

Ceny paliw w 2025 roku będą nadal wysokie? Niepewna sytuacja na rynku naftowym

Jak stwierdził Hardy, cytowany przez portal e-petrol.pl, w 2025 roku ceny ropy naftowej utrzymają się w przedziale 70–80 dolarów za baryłkę. Wszystko ze względu na słaby wzrost popytu w Chinach, a także możliwe zniesienie ograniczeń produkcyjnych przez państwa OPEC+. Co więcej, na notowania nadal wpływa napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie, która aktualnie jest dominującym czynnikiem wpływającym na cenę surowca.

Trudna w ocenie jest również zbliżająca się wielkimi krokami prezydentura Donalda Trumpa. 47 prezydent Stanów Zjednoczonych otwarcie mówi o szybkim zakończeniu konfliktu między Izraelem a Palestyną rządzoną przez terrorystyczny Hamas, co teoretycznie powinno poskutkować obniżeniem cen i stabilizacją sytuacji rynkowej. Z drugiej strony polityk-biznesmen może sporo namieszać w kwestii eksportu irańskiej jak i wenezuelskiej ropy. Z tego też względu dyrektor generalny holenderskiej spółki wstrzymuje się z jednoznacznym osądem oraz przewidywaniami, czy w 2025 dojdzie na rynku do nadpodaży surowca.

"Jeśli Donald Trump zaostrzy sankcje wobec Teheranu po powrocie na urząd prezydenta USA w styczniu, Chiny będą musiały zmierzyć się z ograniczeniami dostaw taniej irańskiej ropy naftowej, która stanowi około 13 proc. importu największego na świecie importera ropy naftowej" - stwierdza redakcja portalu. Hardy przewiduje, że w przyszłym roku popyt na ropę w Chinach może wzrosnąć o 700 tys. baryłek dziennie, co również wpłynie na podwyżkę cen.

Warto jednak zaznaczyć, że aktualnie ropy na rynku nie brakuje. Cytowana przez e-petrol.pl dyrektor generalna Hengli Petrochemical International Janet Kong przekazała, że na ten moment na świecie jest 4 miliony baryłek ropy dziennie wolnych mocy produkcyjnych. Zmniejsza to więc obawy dotyczące podaży. Co więcej, Trump zapowiedział, że będzie chciał zwiększyć poziom wydobycia ropy w USA, co jeszcze bardziej może się przełożyć na ilość surowca na rynku i zmniejszyć jego cenę. Z drugiej strony Kong, tak jak wspominany wcześniej Hardy, zauważa, że przewidywany wyższy popyt na ropę w Chinach i Indiach, znajdujących się na kolejno drugi i trzecim miejscu pod względem konsumpcji ropy na świecie, sprawi, że surowiec może wyraźnie podrożeć.

Rosnieft poszerzy wpływy? Możliwa fuzja z innymi rosyjskimi producentami

Ciekawie przedstawiają się również doniesienia z Rosji dotyczące potencjalnej fuzji trzech największych rosyjskich firm naftowych. Jak informuje "Wall Street Journal" państwowe przedsiębiorstwo Rosnieft prawdopodobnie przejmie Gazprom Nieft oraz Lukoil. Wówczas stałby się drugim największym producentem ropy na świecie, tuż za saudyjskim Aramco. Taki ruch pozwoliłby lepiej przeciwstawiać się skutkom sankcji nałożonym na Federację, a także pozwolić na wynegocjowanie dobrych warunków podczas potencjalnych gospodarczych negocjacji z zachodem po zakończeniu wojny na Ukrainie, czego tak bardzo chce m.in. Donald Trump. Na ten moment jednak strona rosyjska powstrzymuje się od komentarza w tej sprawie.

Więcej o: