GITD i CANARD wśród kierowców aut osobowych kojarzą się głównie z siecią fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości. Instytucje te mają jednak większą ilość narzędzi, które służą do kontrolowania zachowań kierujących. Dwa dodatkowe narzędzia są o tyle groźne, że działają po cichu. Bez żadnego ostrzeżenia.
Bez żadnego ostrzeżenia, po cichu i podstępnie działają na początek kamery systemu red light. To zestaw urządzeń montowanych na skrzyżowaniach, które rejestrują pojazdy wjeżdżające za sygnalizator w sytuacji, w której ten wskazuje czerwone światło. Choć nie tylko, bo red light pojawia się także na przejazdach kolejowych. Tam uwieczni pojazd, który wjeździe na torowisko podczas nadawania sygnału czerwonego czy po rozpoczęciu opuszczania półzapór.
Czemu piszę o tym, że systemy red light działają po cichu? Bo w przeciwieństwie do fotoradarów czy odcinkowych pomiarów prędkości, o działaniu kamer nie informują żadne znaki drogowe. Wnikliwe oko kierowcy może jedynie dostrzec żółtą kamerę nad skrzyżowaniem. To wszystko.
Obecnie na skrzyżowaniach w całej Polsce działają 37 systemy red light. I okazują się naprawdę skuteczne. Jak informuje Dziennik Łódzki, "ze statystyk Instytutu Transportu Drogowego wynika, że łódzki system Red Light na czterech skrzyżowaniach zanotował blisko 9 tysięcy wykroczeń w ciągu pół roku". Tylko cztery skrzyżowania i taka ilość mandatów. A warto wiedzieć, że mandat za niezastosowanie się do sygnalizacji świetlnej może być naprawdę bolesny.
W przypadku świateł zamontowanych na skrzyżowaniu niezastosowanie się do sygnalizacji będzie "kosztować" kierowcę 500 zł. Na przejazdach kolejowych wysokość grzywny rośnie do 1500 zł. Co więcej, obydwie sankcje są uzupełnione 15. punktami karnymi. Warto jednak wiedzieć o tym, że na podstawie zdjęcia z systemu red light, kierowca może zostać ukarany także za inne wykroczenia. Może dostać karę m.in. za:
No dobrze, kamery rejestrujące wjazd na czerwonym świetle na skrzyżowanie i przejazd kolejowy, to pierwsza z broni. Co z drugą? Niewielu kierowców o tym pamięta, ale ITD dysponuje nieoznakowanymi radiowozami. Czasami będzie to BMW serii 3, czasami Volkswagen Passat B8, a czasami dostawczy Volkswagen, MAN czy Ford. Ta broń na piratów jest o tyle groźna, że urządzenia pomiarowe w tych pojazdach działają nie tylko w czasie jazdy, ale i na postoju. Nieoznakowany pojazd ITD stojący na poboczu rejestruje prędkość pojazdów, wykonuje im zdjęcia, a następnie przekazuje je do CANARD. W efekcie kierowca nie uniknie mandatu za prędkość czy inne przewinienia.