Analitycy już widzą zapaść polskiego rynku motoryzacyjnego. Ogromny spadek eksportu

Dane nie wyglądają dobrze. Pierwsze sześć miesięcy 2024 r. oznacza obniżenie wartości eksportu sektora moto w Polsce o blisko 18 proc. Tym samym straciliśmy astronomiczną sumę na poziomie 5,1 mld euro. Z czego wynikają tak duże spadki?

GUS niestety nie ma dobrych informacji dla polskiej gospodarki w zakresie rynku motoryzacyjnego. W pierwszym półroczu 2024 r. wartość eksportu w tym segmencie spadła o 17,86 proc. Wyparowała zatem blisko jedna piąta rynku i kwota na poziomie 5,1 mld euro. Wskaźnik ten jest kluczowy. Bo warto wiedzieć o tym, że polski sektor motoryzacyjny napędza właśnie eksport.

Zobacz wideo Mandaty posypały się z nieba. Drony zawisły nad drogą i obserwowały

82 proc. produkcji polskiego sektora moto trafia za granicę

W 2023 r. w Polsce wyprodukowanych zostało blisko 613 tys. pojazdów. Produkujemy nie tylko auta osobowe, ale także dostawcze i ciężarowe. Dostawcze i ciężarowe zajmują mniej więcej połowę ogólnych mocy fabryk. A blisko 82 proc. tej produkcji trafia za granicę.

Szczególnie dramatyczny wskaźnik dotyczy eksportu baterii litowo-jonowych do samochodów elektrycznych. Wartość akumulatorów wysyłanych za granicę spadła w pierwszym kwartale 2024 r. już o 56,5 proc. W maju spadek sięgnął nawet 66,53 proc.! Polska jest natomiast dziś jednym z głównych eksporterów zasobników prądu do pojazdów zeroemisyjnych w Europie. Tak duży spadek stanowi zatem naprawdę poważny problem dla sektora motoryzacyjnego, ale też i jego dalszego rozwoju w naszym kraju.

Czemu eksport polskiej branży motoryzacyjnej zalicza tak duże spadki?

No dobrze, ale czemu wskaźniki eksportu w sektorze motoryzacyjnym w Polsce wypadają tak słabo? Powodów jest tak naprawdę kilka. Warto bowiem wspomnieć m.in. o tym, że:

  • wskaźniki stanowią odbicie sytuacji rynkowej w Europie. Kierowcy są coraz mniej zainteresowani zakupem samochodów elektrycznych. Ten segment zalicza wyraźny spadek nie tylko w Norwegii, ale także największym rynku europejskim, a więc Niemczech. Mniej zamówień, oznacza mniejszą produkcję i mniejsze zapotrzebowanie na baterie.
  • zakończyła się produkcja samochodu segmentu A w Tychach. A warto wiedzieć o tym, że roczny montaż Fiata 500 potrafił sięgnąć blisko 185 tys. sztuk i trafiały one głównie na eksport.
  • w Polsce likwiduje się kolejne zakłady z segmentu motoryzacyjnego. Dla przykładu w Bielsku-Białej Stellantis przestał montować silniki diesla. Zniknęła też fabryka Volvo Buses we Wrocławiu, a zakłady MAN-a cały czas ograniczają produkcję.
  • po raz pierwszy od lat maleje zatrudnienie w sektorze motoryzacyjnym. To po części kwestia technologii, ale także i zmniejszenia popytu oraz koniecznych do realizacji mocy przerobowych fabryk motoryzacyjnych działających w Polsce.

Branża motoryzacyjna złapała zadyszkę. Dłuższą zadyszkę

Pewnym trendów zatrzymać się nie da. A sytuacja na rynku motoryzacyjnym w Europie w ostatnich latach ewidentnie jest niestabilna. Producentom rosną koszty produkcji i spadają zyski. Dodatkowo są zmuszani do ponoszenia nakładów inwestycyjnych w związku z transformacją technologiczną. Czy to oznacza nadchodzącą zapaść? Być może aż tak pesymistycznie nie należy patrzeć w przyszłość. Warto jednak zdać sobie sprawę z tego, że motoryzacja złapała właśnie zadyszkę. I pewnie będzie musiała zrobić krok czy dwa w tył, aby znowu móc iść do przodu. Na to potrzeba jednak czasu.

Więcej o: