Pendolino pojechało z Warszawy do złego miasta. Nikt nie wie, dlaczego

Zdarzyło wam się podczas podróży autem pojechać w inną stronę? Teraz dokładnie taki przypadek pojawił się, ale na kolei. Pendolino pomyliło tory w Warszawie. W efekcie skład dotarł do Gliwic pół godziny później, niż zakładał rozkład jazdy.

Pendolino oznacza po włosku... wahadełko. Nazwa wzięła się stąd, że pociąg może nie tylko jechać nawet 250 km/h, ale także jego nadwozie wychyla się np. podczas pokonywania zakrętów. Pendolino jest o tyle kluczowe z polskiego punktu widzenia, że to ono właśnie miało nadać podróżom PKP Intercity nowej jakości. W tym jednak przypadku coś poszło nie tak.

Zobacz wideo Dał popis, jak nie należy jeździć. Kierowca utknął między rogatkami

Pociąg pojechał w złą stronę. To nie błąd maszynisty

Pociąg Pendolino EIP nr 5400 należący do PKP Intercity pojawił się punktualnie na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Jechał z Gdańska w stronę Gliwic. Po opuszczeniu stacji w stolicy skład powinien się skierować w stronę Pruszkowa. Zamiast tego pojechał w stronę Ursusa Północnego i Sochaczewa. Całe szczęście maszynista w porę zorientował się o błędnym kierunku. Pociąg zawrócił i ostatecznie dotarł do Gliwic z półgodzinnym opóźnieniem. Opóźnienie to tak właściwie jedyny skutek błędu.

Skąd ten błąd? To nie wina maszynisty. On raczej powinien w tym przypadku dostać premię, a nie naganę. Maszynista nie decyduje bowiem o wyborze toru. Te są ustawiane niejako automatycznie. Błąd pozostaje zatem po stronie infrastruktury. PKP wyjaśnia teraz, czy winne problemu jest oprogramowanie sterujące pracą systemu, czy błąd ludzki. To zadanie postawione przed specjalnie powołaną komisją.

Błędów na kolei jest więcej. Dwie lokomotywy naprzeciwko siebie na jednym torze

Wyniki pracy komisji mogą być kluczowe. Szczególnie że to nie pierwszy przypadek, w którym system błędnie wskazał tor dla pociągu. Podobne zdarzenia nawarstwiły się zarówno w 2023, jak i na początku 2024 r. I nie zawsze miały tak niegroźny przebieg, jak w tym przypadku. Bo systemowi zarządzającemu infrastrukturą zdarzyło się np. skierować pociąg elektryczny na zamknięty tor pozbawiony sieci trakcyjnej czy dwa rozpędzone pociągi Intercity na jeden tor nieopodal Trzebini. Lokomotywy zostały wyhamowane jakieś 200 metrów od siebie. Ta sytuacja mogła skończyć się tragicznie.

Do tej pory PKP tłumaczyło, że pomyłki wynikały z prac modernizacyjnych prowadzonych na stołecznym węźle, zwłaszcza Dworcu Zachodnim. Ewentualnie wskazywało na błędy maszynistów. Badanie takich przypadków jest jednak konieczne. Bo tylko w ten sposób można usprawnić system sterowania koleją w przyszłości.

Więcej o: