Historia Pana Piotra jest dość prosta. Pojechał do Hali Koszyki w Warszawie. To urokliwe miejsce, którego historia sięga początków XX wieku. To też miejsce, które dysponuje podziemnym parkingiem. Ten posiada 200 miejsc. Z nich korzystać mogą nie tylko klienci sklepu, ale także osoby, które z jakiegoś powodu muszą zostawić auto na dłużej.
Pan Piotr musiał zostawić pojazd na nieco ponad dobę. Konkretnie na 27 godzin. To wynik obowiązków zawodowych. A pozostawienie pojazdu kosztowało go 270 zł. Bo płacił dokładnie 10 zł brutto za każde 60 min. parkowania. Przy parkometrze dostał zatem zdecydowanie paragon grozy. A przy cenie na poziomie 270 zł zabawna wydaje się tylko jedna rzecz. To, że na końcu paragonu można znaleźć adnotację mówiącą "Dziękujemy, zapraszamy ponownie". Przy takich cenach? Mogliby sobie darować tę formatkę...
Suma za parkowanie pod Koszykami jest nie tyle spora, co wręcz abstrakcyjna. W tym punkcie powstaje zatem ważne pytanie. Czy bardziej opłacalne dla Pana Piotra nie byłoby pozostawienie pojazdu w strefie płatnego parkowania? Pewnie, że tak. Musiałby pilnować płatności mobilnych. Zwłaszcza w drugiej dobie. Mimo wszystko i tak miasto wystawiłoby mu rachunek opiewający na 73,1 zł (po zaokrągleniu do pełnych godzin). Bardziej opłacalne byłoby nawet parkowanie bez opłaty i kara. Bo choć stawka podstawowa opłaty dodatkowej to 300 zł, można ją łatwo zbić do 200 zł. Wystarczy, że kierowca uiści karę w terminie 7 dni od wystawienia dokumentu albo otrzymania wezwania do zapłaty (w przypadku e-kontroli). A 200 zł to zawsze o 70 zł mniej.
Warto może tylko dodać dla osób spoza Warszawy, że Hala Koszyki znajduje się w centrum. To oznacza, że Pan Piotr po prostu musiałby wyjechać z parkingu podziemnego i zatrzymać pojazd gdzieś w okolicy. Tam trafiłby do SPP.
Gdyby Pan Piotr zostawił samochód w strefie płatnego parkowania, zapłaciłby sporo mniej. Prawda jest jednak taka, że za taką oszczędność musiałby zostawić pojazd na ulicy. Nigdy nie wiadomo co mogłoby się z nim stać. Może uderzyłoby w niego inne auto albo przechodzeń urwał w nim lusterko. Z drugiej strony Pan Piotr miał w stolicy naprawdę dużo opcji. Bo mógł też skorzystać z parkingu lotniskowego. I to rozwiązanie byłoby zdecydowanie najtańsze. W oficjalnym cenniku parkingów umieszczonych bezpośrednio na lotnisku Chopina można znaleźć informacje o dobowym parkowaniu już za 120 zł. Taką samą stawkę da się uzyskać na jednym z parkingów prywatnych otaczających Okęcie.
Opłata o wysokości 120, zamiast 270 zł, oznacza 150 zł oszczędności. Tak, Pan Piotr z Okęcia miałby kawałek w okolicę Koszyków. Ale przy tej sumie spokojnie mógłby odbyć tę podróż Uberem albo jeszcze lepiej SKM-ką lub innym środkiem komunikacji miejskiej za nieco ponad 4 zł. Paragon nadal nie byłby niski, ale zdecydowanie mniej powiałoby z niego grozą.