W gruncie rzeczy rosyjska inwazja na Ukrainę opłaciła się w głównej mierze wyłącznie Chinom. Po ewakuacji z Rosji zachodnich marek ich miejsce zajęli producenci z Państwa Środka. Jak widać, był to złoty interes. Jak informuje rosyjski Avtostat, udział chińskich samochodów w ogólnej liczbie nowo rejestrowanych pojazdów wzrósł z 10 proc. w 2021 roku do aż 40 proc. w kwietniu zeszłego roku. Wszystko wskazuje na to, że Chińczycy ponownie mają szansę się obłowić. Tym razem dzięki - dla wielu kultowej - marce Wołga.
Podczas pokazów Digital Industry w Niżnym Nowogrodzie Rosjanie zaprezentowali trzy nowe modele Wołgi - K30, K40 i C40. Są to klony chińskich pojazdów marki Changan. Pierwszy z nich bazuje na crossoverze Oshan X5 Plus, drugi z kolei to przeprojektowany pokaźnych rozmiarów SUV Uni-Z. Ostatni - C40 - to sedan oparty o Raetona Plus. To właśnie jego nazwa nieco skonfundowała niektórych rosyjskich odbiorców. W końcu to samo oznaczenie nosi elektryczny crossover Volvo. Czy Rosjanie zrobili to celowo? Można podejrzewać, że był to nieświadomy krok. Poza tym nie wydaje się, by Szwedzi wkrótce zaczęli protestować. W końcu bliska sercom Skandynawów marka należy do chińskiego koncernu Geely, który nie stroni od współpracy zarówno z rosyjskimi, jak i białoruskimi władzami (najbliższy zakład koncernu mieści się niedaleko Borysowa w centralnej części Białorusi).
Co wiadomo na temat nowych modeli Wołgi? Wszystkie napędzane będą silnikiem o pojemności 1,5 l o mocy 188 KM i momentem obrotowym na poziomie 300 Nm. Całość przekazywana będzie na koła przy pomocy standardowej automatycznej przekładni o siedmiu przełożeniach. Jak poinformował Anton Alikhanov, rosyjski minister przemysłu i handlu cytowany przez autostat.ru, auta produkowane będą w zakładach w Niżnym Nowogrodzie. Skala produkcji została zaplanowana na 100 tys. egzemplarzy rocznie. Co więcej, szef resortu poinformował, że spółka stojąca za marką Wołga otrzyma od rządu stosowne dotacje na rozwój firmy.
Chińczycy mają niezwykły talent do wskrzeszania zapomnianych i od dawna już niefunkcjonujących marek. W końcu tak najłatwiej zabiegać o nowego klienta - grać na jego sentymentach. W przypadku Wołgi, która w Rosji ma status ikony, będzie to wręcz banalne. Po 13-letniej przerwie w funkcjonowaniu (w 2011 roku zakończyła się produkcja modelu Siber, czyli w gruncie rzeczy chryslera sebringa produkowanego na licencji) marka ma realną szansę zaistnieć na rynku. Oczywiście jeżeli wszystko pójdzie po myśli Rosjan i ich chińskich towarzyszy.