Warszawiacy narzekają na nową linię tramwajową na Sielce, która została uruchomiona z wielką pompą 14 maja br. W otwarciu uczestniczył prezydent Rafał Trzaskowski, a świeżo oddaną trasą pomknął tramwaj numer 11, który kiedyś kursował z Piasków na pl. Narutowicza. W 2019 r. ta linia została zawieszona, a pod koniec tego roku wróciła na trasę: Piaski-Rondo Daszyńskiego. W kolejnym 2020 roku ograniczono jej kursowanie do dni powszednich, w 2021 r. została skierowana na Koło, a w 2022 r. jej koniec został przedłużony do Nowego Bemowa.
Podsumowując: w ostatnich latach trasa jedenastki zmieniała się tyle razy, że nawet wytrawni znawcy warszawskiej komunikacji mogli się w tym pogubić. Teraz się ustabilizowała, ale nie wszyscy są z tego zadowoleni. Od około dwóch tygodni tramwaj numer 11 kursuje z Nowego Bemowa na Sielce. Po drodze mija dzielnice: Bemowo, Wola, Śródmieście i dociera do Dolnego Mokotowa. Wśród mieszkańców, którzy narzekają na aktualną trasę i częstotliwość kursowania jedenastki, znalazło się kilkoro radnych.
Jacek Grzeszak reprezentujący na Mokotowie stowarzyszenie "Miasto Jest Nasze" przejechał się jedenastką na nowej części trasy. Potem "przejechał się po nim", bo uważa, że tramwaje kursują zbyt rzadko. Poświęcił temu interpelację i wpis na Twitterze. Twierdzi, że wagony są "załadowane pod korek", jednak zdjęcie, które zamieścił, tego nie odzwierciedla. Moim zdaniem to normalny poziom wykorzystania komunikacji miejskiej w godzinach szczytu. Jarosław Osowski z Wyborczej pisze, że radni z Bemowa: Magdalena Gogol i Jarosław Jóźwiak z Koalicji Obywatelskiej, zgłosili inny problem. Linia kursuje w dni powszednie do Nowego Bemowa, ale tylko w godzinach szczytu. Poza nimi oraz w weekendy kończy trasę przy Cmentarzu Wolskim.
Postanowiłem samodzielnie sprawdzić, jak wygląda jazda nową trasą tramwajową linii 11. Zrobiłem to na samym początku długiego weekendu majowego, więc rzecz jasna nie miałem do czynienia z tłokiem, wręcz przeciwnie. Z powodu święta Bożego Ciała, które jest dniem wolnym od pracy, tablica informacyjna na przystanku na ul. Goworka wskazała, że tramwaj pojawi się za siedem minut, a następny będzie za kolejne 14 minut. W dni powszednie jedenastka kursuje częściej, średnio co osiem minut.
Tramwaj przyjechał o czasie, ale przy okazji zwróciłem uwagę na pewien problem. W tym miejscu nowa trasa łączy się z istniejącymi wcześniej torami na ul. Puławskiej. Po remoncie przystanek w stronę centrum został przesunięty z ul. Rakowieckiej kawałek dalej na ul. Goworka. Kłopot w tym, że wcześniej był przed rozjazdem, a teraz jest za nim. Dlatego jeśli Puławską przyjadą tramwaje 4, 10 albo 18, stoją na przystanku, a tory są zajęte w kierunku centrum i nowy tramwaj nr 11 musi poczekać ze skręceniem w prawo, dopóki się nie zwolnią. To może wywołać opóźnienia.
Jednak ja jechałem w dół, gdzie nie ma żadnych zatorów. Z lekką ekscytacją wsiadłem do nowiutkiego tramwaju Hyundai Rotem 140N zwanego Warsolino. Na trasę do Sielc mogą być wysyłane tylko tramwaje dwukierunkowe, bo na jej końcu nie ma pętli do zawracania. Ruszyliśmy w dół i błyskawicznie pokonaliśmy trzy nowe przystanki oraz tworzący się rozjazd na skrzyżowaniu z ulicami: Belwederską. Na końcu trasy na Sielcach tory rozwidlają się, dzięki czemu w drugą stronę tramwaj numer 11 rusza raz z jednego, raz z drugiego toru. Częstotliwość odjazdów w dni powszednie to około ośmiu minut, ale informacje w internecie (np. w Google Maps i aplikacji Jakdojade) wprowadzają w błąd, bo podają odjazdy oddzielnie dla każdego z torów.
Mnie nową linią jechało się bardzo dobrze, nie tylko ze względu na brak tłoku. Póki co na mokotowską część trasy nie mogę narzekać. Widok z okien tramwaju w czasie jazdy jest malowniczy, infrastruktura wygląda nowocześnie, a wagony przemieszczają się bardzo cicho. Chciałbym, żeby tory zostały kiedyś przedłużone dalej również w stronę Siekierek, a nie tylko w kierunku Wilanowa. Do Bemowa nie dotarłem, bo to nie moje rejony, ale zmiany przystanku końcowego w zależności od pory dnia uważam za skandal. Co mają zrobić mieszkańcy Nowego Bemowa poza godzinami szczytu i weekendy? Natomiast tłok w tramwaju na Dolnym Mokotowie będę badał w najbliższym czasie. Tak się składa, że to jest moja droga do pracy. Zwykle docieram do niej na piechotę, czasem samochodem lub motocyklem (w celach testowych). Teraz pojawił się kolejny, być może najlepszy sposób.