Kalifornijski Senat uchwalił właśnie ustawę SB 961, która będzie wymagać, aby połowa wszystkich nowych samochodów produkowanych lub sprzedawanych w stanie do 2029 roku miała tzw. pasywne ograniczniki prędkości. Z kolei do 2032 roku odsetek ten powinien już wzrosnąć do 100 procent.
Jeśli proponowana ustawa zostanie zatwierdzona przez Zgromadzenie i podpisana przez gubernatora, nowe przepisy będą dotyczyć wszystkich pojazdów, w tym aut osobowych, ciężarowych oraz autobusów. Chociaż nie będzie fizycznej przeszkody uniemożliwiającej przekroczenie prędkości o więcej niż 10 mil na godzinę powyżej dozwolonej prędkości, dodanie sygnałów dźwiękowych i świetlnych uczyni to znacznie bardziej uciążliwym – twierdzą pomysłodawcy nowego rozwiązania.
Zgodnie z projektem ustawy, wymagany „pasywny system inteligentnego wspomagania prędkości" będzie zintegrowanym systemem pojazdu. Na podstawie lokalizacji GPS pojazdu oraz wgranej bazy danych z dozwolonymi prędkościami w poszczególnych regionach stanu, auto ma wiedzieć, czy kierowca nie przekracza nadmiernie prędkości. Jeśli to zrobi i to o więcej niż wspomniane 10 mil na godzinę, system wyemituje kierowcy krótki, jednorazowy sygnał wizualny i dźwiękowy. Jaki ma być to sygnał? Czy będzie równie irytujący, jak ten przypominający o niezapiętych pasach? Tego jeszcze nie wiadomo.
Jednak z założeń ustawy wynika, że system ma domyślnie ustawiać wyższy limit prędkości, jeśli z jakiegokolwiek powodu w danym obszarze występują różne limity prędkości.