Widok rozbitego klasyka boli każdego fana motoryzacji. Zwłaszcza gdy mowa o samochodach wyjątkowych, kultowych, przez które wielu z nas załapało motoryzacyjnego bakcyla. Ferrari F40 jest jednym z nich. Do tej pory włoska maszyna rozpala wyobraźnie automaniaków, będąc marzeniem niejednego z nas. Niestety, liczba zachowanych pojazdów właśnie się skurczyła. Wszystko za sprawą pewnego 24-latka z Niemiec.
Jak donoszą lokalne media, w minioną niedzielę (21 kwietnia) 24-letni pracownik firmy Mechatronik GmbH z Pleidelsheim, która zajmuje się przeprowadzaniem kompleksowych renowacji klasycznych samochodów, wziął na przejażdżkę czerwone Ferrari F40. Niestety, młody mężczyzna, jadąc tunelem Engelberg na autostradzie A81 pod Stuttgartem nagle stracił panowanie nad maszyną. Auto wpadło w poślizg, po czym uderzyło w lewą, a następnie w prawą ścianę obiektu. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Kierowca na wszelki wypadek został przewieziony do szpitala, jednak szybko opuścił jego mury.
Co się tyczy uszkodzonego F40 - ono z pewnością z warsztatu szybko nie wyjedzie. Wnioskując po zdjęciach, uszkodzona została głównie przednia część nadwozia. Niestety, tak przednie jak i tylne koło od strony kierowcy ustawione są w negatywnie, co oznacza, że zawieszenie dość mocno dostało "w kość". Tym samym będzie wymagało wymiany. Nie wiadomo również, czy sama konstrukcja pojazdu nie została naruszona. W końcu auta powypadkowe potrafią być często usterkowymi puszkami Pandory. A to wszystko przełoży się na kosmiczny wręcz koszt naprawy. Ze wstępnych rachunków poczynionych przez rzeczoznawców wynika, że może on sięgnąć nawet kilkuset tysięcy euro.
Co ciekawe, młody kierowca nie był byle chłystkiem. Jak przekazała firma, przeszedł on odpowiednie szkolenia i był w pełni przygotowany do kierowania jakże narowistą tylnonapędową maszyną ze stajni Ferrari. "Chcemy zaznaczyć, że wspieramy naszego pracownika. Jak w przypadku piłki nożnej, jesteśmy zespołem, a błędy mogą się zdarzyć, taka ludzka natura. Tak czy inaczej, dokładnie przeanalizujemy okoliczności wypadku" – stwierdził jeden z przedstawicieli firmy cytowany przez Auto Motor und Sport.
Wieść o rozbiciu auta musiała bardzo zasmucić i rozgoryczyć właścicieli firmy. Auto było bowiem przygotowane do sprzedaży. Jakiś czas temu na portalu mobile.de pojawiło się nawet ogłoszenie, które opiewało na kwotę 2,995 mln euro, co w przeliczeniu na złotówki daje niecałe 13 mln. Oczywiście po wypadku szybko zostało usunięte. Pokiereszowane Ferrari jest jednym z 1311 wyprodukowanych łącznie egzemplarzy. Po raz pierwszy zostało zarejestrowane w kwietniu 1990 roku i przez ostatnie 34 lata przejechało zaledwie 21 tys. km. Za napęd odpowiada podwójnie turbodoładowany silnik V8 o pojemności 2,9 litra, który może pochwalić się mocą 478 KM. Mamy nadzieję, że pojazd szybko wróci na drogi i nadal będzie mógł cieszyć oczy fanów motoryzacji.