Bugatti Bolide to naprawdę ciekawe auto. Jego projekt został pokazany w 2020 r. A idea stojąca za nim jest prosta. To luksusowy hipersamochód, który zyskał stricte wyczynowy charakter. To po prostu samochód wyścigowy przeznaczony wyłącznie na tor.
Stylistyka? Ta jest porażająco nowoczesna i dynamiczna jednocześnie. Samochód wygląda jak jeden wielki spojler i wlot powietrza. Nie to dziś jest jednak najważniejsze. Bugatti powoli szykuje się do rozpoczęcia dostaw pojazdów dla 40 szczęśliwców, którzy zdążyli zamówić Bolide. Zdradza zatem kolejne dane techniczne auta. I okrasza je dość ciekawym stwierdzeniem. Przedstawiciele marki uważają bowiem, że coupe zachowuje się na torze porównywalnie do bolidu F1.
Ile jest prawdy w typowo PR-owej formułce? Bolide będzie napędzane poczwórnie doładowanym silnikiem W16. Ten zaoferuje w wersji produkcyjnej 1578 koni mechanicznych. To całkiem sporo. Zwłaszcza że aktualne bolidy F1 oferują jakieś 950 koni. Mamy zatem wynik 1:0 dla Bugatti. Niestety coupe ma poważnego minusa. Bo o ile auto ścigające się w F1 waży przeciętnie jakieś 800 kg (i to z kierowcą oraz pełnym osprzętem), o tyle Bolide ma masę na poziomie 1452 kg. Spora nadwaga, sami przyznajcie. Mamy zatem 1:1.
Bugatti chwali się prędkością maksymalną Bolide. Ta wynosi prawie 380 km/h. W przypadku bolidu F1 rekord to natomiast prawie 372 km/h. Mamy zatem 2:1 dla coupe. Z drugiej strony na torze prędkość ma znaczenie, ale bardziej liczy się zachowanie w zakręcie. Szczególnie że nitki bywają naprawdę kręte. Dla przykładu SPA w Belgii ma 21 zakrętów na odcinku 7 km. W takich warunkach bolid F1 może zdobyć przewagę, a do tego podczas jazdy po łuku jest bardziej spektakularny. Podczas jazdy Bolide przeciążenia w zakręcie dochodzą do 2,5 G. W F1 są dwa razy większe. Po dodaniu dwóch kolejnych punktów wynik przechyla się zatem na stronę formuły.
Być może deklaracje przedstawicieli Bugatti są przesadzone. Być może jazda Bolide daje tylko namiastkę kierowania F-jedynką. To jednak nie ma większego znaczenia. Po pierwsze dlatego, że nowe Bugatti bez dwóch zdań będzie wspaniałym samochodem. Cudownie wygląda i jeszcze bardziej cudownie musi jeździć. Po drugie dlatego, że powstanie tylko 40 sztuk, przy czym cena każdej z nich to 4 mln dolarów (czyli jakieś 16 mln zł). Jest zatem ogromna szansa na to, że auta zamiast na tor, trafią do prywatnych kolekcji bajecznie bogatych maniaków motoryzacji. Będą spędzać czas w klimatyzowanych garażach i staną się czymś na kształt zwierzęcia podziwianego zza szyby w zoo.