Podczas protestu żółtych kamizelek we Francji fotoradary płonęły jak pochodnie. Z policyjnych statystyk wynika, że zniszczono wtedy blisko połowę wszystkich fotoradarów. Takich urządzeń ubywa także we Włoszech, gdzie z kolei grasuje ze szlifierką "Fleximan". Niemcy także nie chcieli być gorsi, bo na ulice wyszli mściciele wyposażeni z młotkami. W tym przypadku jednak sprawcy dość szybko wpadli w ręce policji i wygląda na to, że szybko pożałują swojego pomysłu.
Do ataku doszło w Grevenbroich (Nadrenia Północna-Westfalia) tamtejszej policji wynika, że około godziny 22:30 świadkowie zobaczyli dwóch mężczyzn majstrujących przy fotoradarach. Z relacji wynika, że wandale uderzali w urządzenie młotkiem. W trakcie ich akcji stłukli szkło i obiektyw fotoradaru. To jednak niemieckiemu duetowi nie wystarczyło, bo następnie oblali fotoradar benzyną i próbowali go podpalić.
Na nieszczęście młodych mścicieli, policjanci dość szybko zidentyfikowali jednego z nich. Okazał się nim 18-letni mieszkaniec miasta, który prawdopodobnie znajdował się podczas ataku pod wpływem narkotyków i alkoholu. Z ustaleń policji wynika, że mężczyźni nie zamierzali zakończyć swoich ataków na jednym fotoradarze. W ich planach było zniszczenie kolejnych urządzeń. Po przesłuchaniu młody „mściciel" został zwolniony do domu.
Na tym jednak nie skończą się jego kłopoty. Według ustaleń policji, podczas ataku doszło do znacznych uszkodzeń urządzenia. Stłuczona została nie tylko szyba ochronna, ale także drogie obiektywy. Co prawda nie podano jeszcze kosztów naprawy fotoradaru, ale we wcześniejszym ataku na podobne urządzenie na zachodzie kraju szkody wyceniono na 20 tys. euro.