W serwisie X pojawiło się najwyraźniej nowe wyzwanie. Właściciele Tesli chwalą się wyglądem koła kierownicy w ich autach po pokonaniu 75 tys. km. Wnioski? Najdelikatniejszy jest taki, że amerykańska marka produkująca elektryki musi jeszcze popracować nad jakością materiałów wykończeniowych. Mocno popracować...
W serwisie X pojawiła się cała masa postów obrazujących kierownice samochodów. I choć zaczęło się od wpisu mówiącego o przebiegu na poziomie 75 tys. km, w zestawieniu pojawiły się różne wyniki. Można znaleźć m.in. post:
Te dwa przypadki nie są wcale odosobnione. Wiele podobnych historii można znaleźć również m.in. na facebookowych grupach. A to nie koniec. Bo generalnie prawidła w tym przypadku są dwa. Pierwsze jest takie, że bąbelkowanie skóry na kierownicy dotyczy najczęściej Modeli Y. Drugie jest takie, że pojawia się... po zakończeniu fabrycznej gwarancji. Kierowca pozostaje zatem z problemem sam.
Możecie pomyśleć sobie, że niszczenie skóry w samochodzie, który ma ponad 100 tys. km przebiegu to mały problem. Ja pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. To ewidentna sprawa jakości. Po takim przebiegu obicie koła może się nieco wyślizgać. Ale bez wątpienia nie powinno odchodzić od kierownicy. Co więcej, problem jakościowy w Telsach potwierdza jeszcze jeden przypadek. Tym razem chyba najbardziej drastyczny.
Użytkownik serwisu X Meet Kevin pokazał zdjęcia swojej Tesli Model S Plaid. To ten model z kierownicą przypominającą wolant. W tym przypadku koło ma tylko przytartą "skórę". W zamian samochód pokonał do tej pory zaledwie 9271 km. Śmiało można zatem powiedzieć, że jest prawie nowy. A to nie koniec złych informacji. Bo nie dość, że zaraz po opuszczeniu salonu w "Esce" Plaid zaczyna schodzić "skóra" z kierownicy, to jeszcze za auto trzeba najpierw zapłacić co najmniej 519 990 zł.